– Czas na drugie śledztwo antymonopolowe przeciwko rosyjskiemu Gazpromowi. Polska otwiera kolejny front batalii przeciwko dominacji tego dostawcy oraz projektowi Nord Stream 2 ze względu na fakt, że pierwsze śledztwo nie doprowadziło do zmiany postępowania Rosjan, którzy wykorzystują kryzys cen gazu do manipulowania rynkiem – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Rosja używa koni trojańskich i polityki faktów dokonanych
Trwają spory ekspertów czy działania rosyjskiego Gazpromu na rynku gazu w 2021 roku można zakwestionować na gruncie prawnym. Przykładowo, dalsze ograniczenie dostaw przez Ukrainę było możliwe na mocy umowy tej firmy z węgierskim MVM o dostawach przez piętnaście lat do 2036 roku w ilości 4,5 mld m sześc. rocznie ze szlakiem dostaw przez gazociąg Turkish Stream, Serbię i Austrię, a zatem z ominięciem szlaku ukraińskiego. Kontrakt jest zgodny z przepisami, a Węgrzy mieli prawo go podpisać. Jest to jednak działanie niezgodne z priorytetami wspólnej polityki energetycznej Unii Europejskiej na szkodę Ukrainy będącej członkiem Wspólnoty Energetycznej. Trudno znaleźć jednak podstawę prawną do zakwestionowania tej decyzji właśnie przez współpracę Budapesztu, który jawi się z tego powodu po raz kolejny jako koń trojański Moskwy.
Krytycy Gazpromu przekonują, że ta firma używa podwyżek cen gazu do wymuszenia rozpoczęcia dostaw przez sporny gazociąg Nord Stream 2, które wymaga certyfikacji regulacyjnej w Niemczech po dostosowaniu jego pracy do przepisów unijnych. Rosjanie mogą chcieć przekonać Europejczyków, aby dostawy ruszyły jeszcze przed zakończeniem tego procesu lub z wykorzystaniem rozwiązań prowizorycznych. Przekonują, że rozpoczęcie dostaw przez Nord Stream 2 obniży ceny gazu w Europie.
Kommiersant podaje za Duńską Agencją Energetyczną, że operator spornego gazociągu Nord Stream 2 chce rozpocząć zapełnianie pierwszej nitki tego gazociągu gazem, bo według informacji tej gazety zdołał przeprowadzić certyfikację techniczną niezbędną do rozpoczęcia dostaw. Gazeta spekuluje, że może być to skutek porozumienia USA-Niemcy w sprawie Nord Stream 2 z lipca 2021 roku. Dostawy będą mogły ruszyć dopiero po certyfikacji regulacyjnej, czyli zatwierdzeniu zgodności pracy tej magistrali z przepisami unijnymi. – Wieści o zapełnieniu gazociągu gazem już nieznacznie obniżyły ceny gazu – przekonują autorzy artykułu. To potwierdzenie tezy o tym, że Rosjanie chcą użyć wysokich cen gazu do przyspieszenia startu Nord Stream 2. Ewentualna certyfikacja dokonana przez regulatora niemieckiego Bundesnetzagentur wymaga jeszcze akceptacji Komisji Europejskiej. Rozstrzygnięcie w tej sprawie może być kwestionowane w sądzie. Rosja używa polityki faktów dokonanych, ale widać już, że może znaleźć się podstawa do jej kwestionowania. Chodzi o udział Polaków w procesie certyfikacji regulacyjnej Nord Stream 2 opisany gdzie indziej, na który zgodził się już niemiecki regulator, ale nie tylko.
Dogrywka z Gazpromem
Polska Agencja Prasowa donosi, że Warszawa oczekuje od Komisji Europejskiej przeprowadzenia dochodzenia w sprawie możliwości przeprowadzenia przez Gazprom manipulacji na rynku gazu ziemnego w Europie, które prowadzą do wzrostu jego cen. Temat ma paść na szczycie Rady Unii Europejskiej.
Przywódcy państw unijnych spotkają się 20-21 października w Brukseli. Źródło dyplomatyczne Polskiej Agencji Prasowej podaje, że temat dochodzenia w sprawie nadużyć Gazpromu ma się wtedy pojawić. – Część krajów zwróciła się o zorganizowanie specjalnej dyskusji – mówi źródło PAP. Rozmówca agencji ocenił, że powodem wzrostu cen gazu jest m.in. polityka Gazpromu, która polega na ograniczeniu dostawy gazu do poszczególnych państw UE, powodującym wzrost cen surowca. Dodał, że spadki rezerwacji dostaw na dwóch głównych liniach przesyłu surowca z Rosji do UE (przez Białoruś i Polskę oraz przez Ukrainę i Słowację) spadły o około połowę. – Ubytki w przesyle błękitnego paliwa są znaczne, magazyny gazu są niewypełnione, co powodu presję na dalszy wzrost cen – powiedział dyplomata.
– Źródło przekazało, że niewykluczone, że temat pojawi się już na zaplanowanej na wtorek nieformalnej kolacji unijnych przywódców, która odbędzie się przed środowym szczytem UE-Bałkany Zachodnie w Słowenii. Wskazało też, że jest duża szansa, iż w konkluzjach unijnego szczytu, który odbędzie się pod koniec października, znajdą się zapisy dotyczące rynku gazu i Gazpromu, w tym wezwanie do KE o zbadanie działań rosyjskiego giganta, prowadzących do wzrostu cen surowca – czytamy w depeszy Polskiej Agencji Prasowej.
Można zatem uznać, że Polska domaga się nowego śledztwa antymonopolowego Komisji Europejskiej przeciwko Gazpromowi. Warto przypomnieć, że poprzednie śledztwo zapoczątkowane jeszcze we wrześniu 2011 roku w sprawie nieuczciwych praktyk na rynku Europy Środkowo-Wschodniej. Komisja stwierdziła wprawdzie, że Rosjanie nadużywali pozycji rynkowej poprzez nieuczciwe ceny, dzielenie rynku z użyciem infrastruktury, na którą posiadali wpływ oraz niedopuszczanie do niej konkurencji. Jednakże kara nałożona na Gazprom nie usunęła problemu. Jest ona kwestionowana przez PGNiG w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej od czasów ekipy Piotra Woźniaka, która zaskarżyła decyzję Komisji jako niewystarczającą, bo ta poszła na ugodę z Gazpromem wskutek której ten miał znieść zakaz reeksportu jego gazu (co już robił wcześniej), w nieokreślony sposób uwzględnić ceny w hubach europejskich w formule cenowej, zgodzić się na rewizję ceny na wniosek swych klientów a także pozwolić na zmianę punktów odbioru jego gazu.
Komisja Europejska nie nałożyła kary do 10 procent obrotów na Gazprom pomimo surowego potraktowania wcześniej Facebooka czy Googla, nie zrobiła tego przez kilka lat trwania śledztwa, które zakończyło się dopiero w 2018 roku, poszła na ugodę, która nie zmusiła Rosjan do zmiany postępowania. Przyjęła propozycje Gazpromu nieadekwatne do sytuacji i ułatwiające budowę spornego Nord Stream 2, tymczasem jego działania wokół tego projektu z wykorzystaniem kryzysu cen gazu w Europie pokazują, że praktyki monopolisty są kontynuowane. Nacisk na rozwiązanie prowizoryczne przy certyfikacji regulacyjnej Nord Stream 2 może być tego przykładem. Blokowanie rozwoju infrastruktury pozwalającej uniezależnić się od rosyjskiego gazu na przykład poprzez utrudnianie tworzenia rewersów na granicy z Ukrainą sprawia, że Nord Stream 2 może ugruntować pozycję Gazpromu i podnieść ceny gazu w Europie Środkowo-Wschodniej. Nieprzejrzystość taryf mogła ukrywać fakt, że Rosjanie wybierają mniej opłacalne trasy z powodów politycznych, jak może być w przypadku Nord Stream 2. Warto podkreślić, że Komisja Europejska nie zmieniła relacji Polski i Rosji w ramach polskiego odcinka Gazociągu Jamalskiego odwołując się do umów międzyrządowych na które nie ma wpływu.
Kryzys gazowy 2021 jak kryzys naftowy w XX wieku
Nowe śledztwo antymonopolowe mogłoby pokazać w jaki sposób Gazprom używa istniejącej i planowanej infrastruktury w celu ugruntowania pozycji w Europie Środkowo-Wschodniej. Nie daje nowego szlaku dostaw, bo chce usunąć dostawy przez Ukrainę. Nie daje nowego gazu, bo chce go tylko przekierować znad Dniepru do Nord Stream 2. Nie daje obniżki cen gazu, bo może wręcz wywołać podwyżki w regionie, w którym znajduje się Polska. Może ukrywać fakt, że Nord Stream 2 jest mniej konkurencyjny cenowo od dostaw przez Gazociąg Jamalski lub Ukrainę za pomocą określonego sprzężenia taryf na spornym gazociągu z umowami na dostawy z klientami, którzy jednocześnie są pożyczkodawcami projektu. Warto dodatkowo przypomnieć, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta wciąż prowadzi śledztwo w sprawie łamania praw rynku przez Gazprom i może wnieść nowe dane do ewentualnego postępowania Komisji. To postępowanie może dodatkowo wpłynąć na proces certyfikacji Nord Stream 2, która może potrwać nawet do wiosny lub lata 2022 roku, a jeśli faktycznie dojdzie do śledztwa antymonopolowego, jeszcze dłużej. Jest podstawa prawna do zakwestionowania presji Gazpromu z użyciem wysokich cen gazu w Europie. Sytuacja obserwowana obecnie powinna skłaniać Europę do ukarania monopolisty i dalszego rozwoju alternatywy w postaci innych dostawców oraz obniżania zależności od paliw kopalnych na czele już nie tylko z węglem, ale i gazem. Kryzys gazowy 2021 roku powinien skłaniać do podobnych zmian jak kryzys naftowy lat siedemdziesiątych XXI wieku. Polacy byli tym razem mądrzy przed szkodą, więc niechaj Europejczycy będą mądrzy po niej i zareagują na Radzie Unii Europejskiej pod koniec października. Czas na nowe śledztwo antymonopolowe przeciwko Gazpromowi.
Jakóbik: Nord Stream 2 na nielegalu? Może się jeszcze zamienić w ruinę