icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Giers: Spięcie energetyczne między Szwecją a Norwegią wywołuje niepokój uczestników rynku Nord Pool

We wtorek 23 listopada norweski operator sieci przesyłowych (OSP) Statnett poinformował o ograniczeniu przepływów energii elektrycznej między obszarami wymiany NO1 (Norwegia) i SE3 (Szwecja). Ruch ten jest odpowiedzią na analogiczne działanie szwedzkiego OSP Svenska Kraftnät. Spięcie pomiędzy Szwecją a Norwegią wywołuje zaniepokojenie również u innych uczestników rynku Nord Pool – Danii i Finlandii. Występuje ono bowiem w samym środku kryzysu energetycznego, tuż przed nadchodzącą zimą – pisze Maciej Giers z Esperis Consulting.

Rozmowy na temat bieżącej sytuacji między szwedzkim i norweskim OSP mają się odbyć jeszcze w tym tygodniu. Jednak komunikaty prasowe norweskiej strony zdradzają pewną irytację postawą sąsiadów. Szwedom zarzuca się brak transparentności w działaniach, Norwegowie szczególnie mocno obawiają się też wzrostu cen energii elektrycznej, która w chwili obecnej w obszarze NO1 jest… 1807,5 procent droższa niż rok temu. Dla porównania, w obszarze SE3 nastąpił wzrost „jedynie” o 375 procent. Tym samym zmniejszenie przepływów między wspomnianymi obszarami pozbawia Norwegów możliwości importu tańszej energii i balansowania jej ceny. Interkonektor NO1-SE3 jest też jednym z największych korytarzy wymiany między oboma krajami. W ostatnim tygodniu Norwegia importowała nim ok. 46 GWh energii i był to największy pod tym względem kanał importu do tego kraju. Norwegowie obawiają się tym samym również zmniejszenia elastyczności systemu oraz ograniczenia źródeł dywersyfikacji dostaw.

Obawy Norwegów związane są też z relatywnie niskim poziomem zapełnienia zbiorników hydroelektrowni – nagromadzonej w ten sposób energii jest aż 26 procent mniej niż w analogicznym okresie rok temu (stan na 21 listopada), a warto zaznaczyć, że ok. 95 procent produkcji energii w Norwegii pochodzi właśnie z energii wody. Ograniczenie przepływów grozi też roli Norwegii jako eksportera czystej energii elektrycznej. Interkonektory z Niderlandami, Wielką Brytanią i Danią przyłączone są w obszarze wymiany NO2 zlokalizowanym również na południu Norwegii. Nie można tym samym wykluczyć, że jeśli niedobory na południu Norwegii okażą się zbyt duże (co dopiero czas pokaże), odczuć to może również reszta Europy w postaci zmniejszonego importu z tego kraju w samym środku kryzysu energetycznego. Na rynku day-ahead 24 listopada cena MWh energii wyniosła w obszarze NO2 112 euro, podczas gdy w Niderlandach – 199 EUR, w Niemczech – 243 EUR a w Wielkiej Brytanii – 245 euro…

Motywy działania Szwedów, jakkolwiek nie zostały zakomunikowane oficjalnie, wydają się jasne. Kraj ten, rozciągający się wszak na ponad 1500 km, ma ogromne problemy z przesyłem energii elektrycznej z generującej nadwyżki północy na energochłonne południe. Dla przykładu, wg danych Nord Pool, w 2020 roku najbardziej wysunięty na północ obszar SE1 wygenerował ok. 23,4 TWh energii elektrycznej konsumując jej jedynie 9,9 TWh. Na samym południu Szwecji, w obszarze SE4, proporcja ta jest dokładnie odwrotna – przy produkcji rzędu jedynie 8 TWh konsumpcja wyniosła aż 23 TWh. Sytuacja ta ma realne przełożenie na sytuację południa kraju – kilka lat temu według doniesień medialnych Microsoft miał zrezygnować ze zbudowania serwerowni w Skanii w obawie przed przerwami w dostawach prądu.

W znajdującym się obecnie w centrum uwagi obszarze SE3 panowała z kolei do pewnego czasu względna równowaga. W 2019 roku w obszarze tym wygenerowana została nadwyżka 3 TWh, jednak już w 2020 roku nadwyżka konsumpcji nad produkcją sięgnęła 10 TWh. Dramatyczny spadek można przypisać częściowo wygaszaniu przez Szwecję elektrowni jądrowych – w 2019 roku zamknięto reaktor Ringhals 2, z kolei rok później – Ringhals 1; tym samym wciąż działa jedynie 6 z 12 szwedzkich reaktorów. Warto też wspomnieć, że wszystkie szwedzkie elektrownie jądrowe zlokalizowane są właśnie na południu, w obszarach SE3 i SE4. Dodatkowo obszar SE3 odpowiada również za około połowę eksportu do Finlandii, która zmaga się ze znacznym opóźnieniem budowy własnej elektrowni jądrowej i dla której import ze Szwecji stanowi ważny element miksu energetycznego.

Przedstawianie problemu jedynie jako winy Szwecji (jakkolwiek zapóźnionej z rozbudową swoich sieci elektroenergetycznych) nie jest jednak prawdziwe. Zwłaszcza, że Norwegia doświadcza dokładnie tych samych problemów co jej wschodni sąsiad. Również w Norwegii to północ kraju produkuje nadwyżki energii, podczas gdy to południe w większości ją konsumuje. Ostatnie poważne inwestycje w norweskie sieci przesyłowe zostały poczynione w 2014 roku i zdaniem niektórych norweskich ekspertów nie nadążają za wzrostem konsumpcji. W Norwegii już teraz sprzedaje się więcej aut elektrycznych niż konwencjonalnych, przeprowadzana jest też również elektryfikacja szelfu kontynentalnego w celu zmniejszenia emisyjności wydobycia węglowodorów.

Może się więc okazać, że działania Szwedów jedynie zdemaskowały słabość norweskiego systemu. Zdemaskowały, czy raczej potwierdziły, również słabość systemu szwedzkiego. Niemniej z szwedzko-norweskiego spięcia płynie ważna przestroga dla pogrążonej w kryzysie energetycznym Europy – solidarność energetyczna, nawet między dwoma zaprzyjaźnionymi państwami, okazuje się czymś niezwykle kruchym. Cała sytuacja pokazuje też, że w pogoni za net zero nie warto zapominać o sieciach elektroenergetycznych, bo prędzej czy później, odbije się to na wszystkich.

Tekst został opublikowany w ramach współpracy z Esperis Consulting

Logo Esperis Consulting
Logo Esperis Consulting

 

We wtorek 23 listopada norweski operator sieci przesyłowych (OSP) Statnett poinformował o ograniczeniu przepływów energii elektrycznej między obszarami wymiany NO1 (Norwegia) i SE3 (Szwecja). Ruch ten jest odpowiedzią na analogiczne działanie szwedzkiego OSP Svenska Kraftnät. Spięcie pomiędzy Szwecją a Norwegią wywołuje zaniepokojenie również u innych uczestników rynku Nord Pool – Danii i Finlandii. Występuje ono bowiem w samym środku kryzysu energetycznego, tuż przed nadchodzącą zimą – pisze Maciej Giers z Esperis Consulting.

Rozmowy na temat bieżącej sytuacji między szwedzkim i norweskim OSP mają się odbyć jeszcze w tym tygodniu. Jednak komunikaty prasowe norweskiej strony zdradzają pewną irytację postawą sąsiadów. Szwedom zarzuca się brak transparentności w działaniach, Norwegowie szczególnie mocno obawiają się też wzrostu cen energii elektrycznej, która w chwili obecnej w obszarze NO1 jest… 1807,5 procent droższa niż rok temu. Dla porównania, w obszarze SE3 nastąpił wzrost „jedynie” o 375 procent. Tym samym zmniejszenie przepływów między wspomnianymi obszarami pozbawia Norwegów możliwości importu tańszej energii i balansowania jej ceny. Interkonektor NO1-SE3 jest też jednym z największych korytarzy wymiany między oboma krajami. W ostatnim tygodniu Norwegia importowała nim ok. 46 GWh energii i był to największy pod tym względem kanał importu do tego kraju. Norwegowie obawiają się tym samym również zmniejszenia elastyczności systemu oraz ograniczenia źródeł dywersyfikacji dostaw.

Obawy Norwegów związane są też z relatywnie niskim poziomem zapełnienia zbiorników hydroelektrowni – nagromadzonej w ten sposób energii jest aż 26 procent mniej niż w analogicznym okresie rok temu (stan na 21 listopada), a warto zaznaczyć, że ok. 95 procent produkcji energii w Norwegii pochodzi właśnie z energii wody. Ograniczenie przepływów grozi też roli Norwegii jako eksportera czystej energii elektrycznej. Interkonektory z Niderlandami, Wielką Brytanią i Danią przyłączone są w obszarze wymiany NO2 zlokalizowanym również na południu Norwegii. Nie można tym samym wykluczyć, że jeśli niedobory na południu Norwegii okażą się zbyt duże (co dopiero czas pokaże), odczuć to może również reszta Europy w postaci zmniejszonego importu z tego kraju w samym środku kryzysu energetycznego. Na rynku day-ahead 24 listopada cena MWh energii wyniosła w obszarze NO2 112 euro, podczas gdy w Niderlandach – 199 EUR, w Niemczech – 243 EUR a w Wielkiej Brytanii – 245 euro…

Motywy działania Szwedów, jakkolwiek nie zostały zakomunikowane oficjalnie, wydają się jasne. Kraj ten, rozciągający się wszak na ponad 1500 km, ma ogromne problemy z przesyłem energii elektrycznej z generującej nadwyżki północy na energochłonne południe. Dla przykładu, wg danych Nord Pool, w 2020 roku najbardziej wysunięty na północ obszar SE1 wygenerował ok. 23,4 TWh energii elektrycznej konsumując jej jedynie 9,9 TWh. Na samym południu Szwecji, w obszarze SE4, proporcja ta jest dokładnie odwrotna – przy produkcji rzędu jedynie 8 TWh konsumpcja wyniosła aż 23 TWh. Sytuacja ta ma realne przełożenie na sytuację południa kraju – kilka lat temu według doniesień medialnych Microsoft miał zrezygnować ze zbudowania serwerowni w Skanii w obawie przed przerwami w dostawach prądu.

W znajdującym się obecnie w centrum uwagi obszarze SE3 panowała z kolei do pewnego czasu względna równowaga. W 2019 roku w obszarze tym wygenerowana została nadwyżka 3 TWh, jednak już w 2020 roku nadwyżka konsumpcji nad produkcją sięgnęła 10 TWh. Dramatyczny spadek można przypisać częściowo wygaszaniu przez Szwecję elektrowni jądrowych – w 2019 roku zamknięto reaktor Ringhals 2, z kolei rok później – Ringhals 1; tym samym wciąż działa jedynie 6 z 12 szwedzkich reaktorów. Warto też wspomnieć, że wszystkie szwedzkie elektrownie jądrowe zlokalizowane są właśnie na południu, w obszarach SE3 i SE4. Dodatkowo obszar SE3 odpowiada również za około połowę eksportu do Finlandii, która zmaga się ze znacznym opóźnieniem budowy własnej elektrowni jądrowej i dla której import ze Szwecji stanowi ważny element miksu energetycznego.

Przedstawianie problemu jedynie jako winy Szwecji (jakkolwiek zapóźnionej z rozbudową swoich sieci elektroenergetycznych) nie jest jednak prawdziwe. Zwłaszcza, że Norwegia doświadcza dokładnie tych samych problemów co jej wschodni sąsiad. Również w Norwegii to północ kraju produkuje nadwyżki energii, podczas gdy to południe w większości ją konsumuje. Ostatnie poważne inwestycje w norweskie sieci przesyłowe zostały poczynione w 2014 roku i zdaniem niektórych norweskich ekspertów nie nadążają za wzrostem konsumpcji. W Norwegii już teraz sprzedaje się więcej aut elektrycznych niż konwencjonalnych, przeprowadzana jest też również elektryfikacja szelfu kontynentalnego w celu zmniejszenia emisyjności wydobycia węglowodorów.

Może się więc okazać, że działania Szwedów jedynie zdemaskowały słabość norweskiego systemu. Zdemaskowały, czy raczej potwierdziły, również słabość systemu szwedzkiego. Niemniej z szwedzko-norweskiego spięcia płynie ważna przestroga dla pogrążonej w kryzysie energetycznym Europy – solidarność energetyczna, nawet między dwoma zaprzyjaźnionymi państwami, okazuje się czymś niezwykle kruchym. Cała sytuacja pokazuje też, że w pogoni za net zero nie warto zapominać o sieciach elektroenergetycznych, bo prędzej czy później, odbije się to na wszystkich.

Tekst został opublikowany w ramach współpracy z Esperis Consulting

Logo Esperis Consulting
Logo Esperis Consulting

 

Najnowsze artykuły