Jeśli nowy rząd Niemiec będzie kontynuował politykę ochrony Nord Stream 2 za wszelką cenę, zapłaci ją po obu stronach Atlantyku na korzyść Władimira Putina. Oto co mówią tajne dokumenty – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Niemcy uważają, że Rosja nie użyła broni gazowej przeciwko Europie
Amerykański portal Axios jako pierwszy zacytował non-paper ustępującego rządu niemieckiego, który zawiera postulat zatrzymania nowych sankcji wobec spornego gazociągu Nord Stream 2. Pojawia się wobec faktu, że rośnie większość parlamentarna w USA opowiadająca się za odwieszeniem ograniczeń wobec operatora Nord Stream 2 AG, które mogłyby uniemożliwić rozpoczęcie dostaw. Rząd „świateł drogowych”, który ma powstać w grudniu nie uwzględnił zapisów o Nord Stream 2 w umowie koalicyjnej, ale postuluje import wodoru z Rosji, który mógłby się odbywać z pomocą tej infrastruktury. Zapewnia, że wszelkie projekty energetyczne muszą działać zgodnie z prawem europejskim, dając nadzieję na to, że nie będzie nacisków politycznych na regulatora Bundesnetzagentur w sprawie certyfikacji Nord Stream 2. To proces zatwierdzania jego zgodności z przepisami unijnymi, których wdrożenie mogłoby nawet doprowadzić projekt do bankructwa, gdyby nie fakt, że może liczyć na subsydia Kremla w przeciwieństwie do podmiotów działających faktycznie rynkowo.
Tymczasem non-paper wspomniany przez Axios trafił także na wycieraczkę redakcji BiznesAlert.pl. Wynika z niego, że Niemcy zamierzają nadal realizować porozumienie z USA z lipca (które zostało już odrzucone przez Ukrainę oraz Polskę) bez względu na sprzeciwy jako „najlepszy sposób na ochronę interesów ukraińskich”. Ta teza jest uderzeniem w pozycję Kijowa, który uważa inaczej. Być może dlatego doradca prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego powiedział Axios, że jest zszokowany tym dokumentem. Wynika z niego, że Niemcy chcą wywierać presję na Rosję, aby zrealizowała umowę tymczasową o dostawach gazu przez Ukrainę do 2024 roku i zawarła nową, wspierać Ukrainę razem z USA inwestycjami rzędu miliarda dolarów na Zielony Fundusz ze wstępnym wkładem niemieckim w wysokości co najmniej 175 mln dolarów, czyli zgodnie z obietnicami z układu z Amerykanami.
Współpraca Niemcy-USA ma sprawić, że Rosja nie użyje gazu jako broni – wynika z dokumentu. Problem polega na tym, że mogło już dojść do jej użycia. Zapasy gazu w Europie są rekordowo niskie a pobór rekordowo wysoki przez atak zimy już w listopadzie z temperaturami niższymi średnio o 2 stopnie Celsjusza w porównaniu do pięcioletniej średniej. Tymczasem Gazprom ograniczał podaż w Europie, między innymi z użyciem magazynów Gazprom Germania (poprzez spółkę-córkę Astora) na terenie Niemiec i nie uzupełnił znacząco zapasów pomimo deklaracji prezydenta Władimira Putina o tym, że to zrobi. Jednakże „rekordowy wzrost cen energii w Europie” to według non-paper Niemiec „fenomen globalny i nie może być za niego obwiniona wyłącznie Rosja”. – Rosja realizuje obecnie zobowiązania kontraktowe, także jeśli chodzi o kontrakt przesyłowy z Ukraina, ale mogłaby zrobić więcej: ostatnie ogłoszenia Putin o woli zwiększenia dostaw to krok w dobrym kierunku – czytamy. Tyle, że ten krok nie został ostatecznie podjęty.
Niemcy bronią swego stanowiska w sprawie sankcji wobec Rosji, przytaczając działania w Unii Europejskiej w celu zidentyfikowania jakie mogłyby zostać wprowadzone. To stanowisko zakłada działanie w trzech obszarach: presji publicznej z użyciem „silnych przekazów potępiających nieakceptowalne działanie Rosji, najlepiej w koordynacji z Unią i USA”, presji politycznej poprzez ograniczenie lub zawieszenie określonych spotkań politycznych i formatów współpracy z Rosją, a także środków ekonomicznych w celu zapewnienia bezpieczeństwa dostaw gazu przez Ukrainę w odniesieniu do oceny bezpieczeństwa dostaw gazu w procesie certyfikacji operatora Nord Stream 2. Non-paper nie wspomina, że ministerstwo gospodarki i energetyki Niemiec pod wodzą ustępującego Petera Altmaiera uznało, że Nord Stream 2 nie stanowi zagrożenia w tym zakresie wbrew opinii krytyków, jak polski PGNiG czy ukraińskie Naftogaz i GTSOUA biorących udział w certyfikacji. Niemiecki rząd obiecuje także wsparcie krajów wystawionych na wykorzystanie gazu jako broni przez Rosję, przez asystę techniczną, dostawy rewersowe a także wsparcie ich transformacji energetycznej. Ma również ocenić możliwość zawieszenia przyszłych projektów w sektor węglowodorów Rosji w koordynacji z USA i Unii Europejskiej. Nie ma żadnej wzmianki o sankcjach wobec Nord Stream 2 postulowanych przez jego krytyków.
Nord Stream 2 jednak na nielegalu?
Być może nieprzypadkowo w tym samym czasie pojawiają się informacje Handelsblatt o tym, że istnieje możliwość uruchomienia Nord Stream 2 jeszcze przed zakończeniem certyfikacji. Źródła gazety przekonują, że regulator niemiecki Bundesnetzagentur mógłby wykorzystać tę opcję w odniesieniu do odnóg Nord Stream 2 do Europy Zachodniej, czyli NEL ciągnący się z Meklemburgii Pomorza-Przedniego na Zachód i EGL 401 z Saksonii do Hesji. Gazeta szacuje, że rozpoczęcie dostaw przed certyfikacją wbrew regulatorowi oznaczałoby karę około miliona euro, ale wydaje się ona niewielka wobec 11 mld euro zainwestowanych już w Nord Stream 2. BiznesAlert.pl informował, że wdrożenie przepisów europejskich wobec tej infrastruktury mogłoby wykluczyć opłacalność ekonomiczną jej pracy, co potwierdzili sami Rosjanie w dokumentach. Jednak mogłaby ruszyć wskutek polityki faktów dokonanych wcześniej, szczególnie jeśli spółka niemiecka postulowana przez regulatora powstałaby szybko. Wysokie ceny gazu w Europie potęgowane atakiem zimy będą dla niektórych argumentem za takim rozwiązaniem.
Putin dzieli i rządzi dalej
Nowy rząd niemiecki stanie przed testem wiarygodności z punktu widzenia sojuszników jak Polska i USA, czy partnerów jak Ukraina. Jeżeli będzie kontynuował kurs na obronę Nord Stream 2 za wszelką cenę, już na początku kadencji straci szansę na poprawę relacji z Kijowem i Warszawą, a może także stracić poparcie Waszyngtonu, jeżeli wewnętrzna opozycja w stolicy Stanów zwycięży spór o rurę Putina. Oto jak projekt Nord Stream 2 już od 2015 roku pozwala przywódcy Rosji dzielić i rządzić Europą. Alternatywa to wspólna polityka sankcji USA i Unii Europejskiej, która niestety czasami może uderzyć w interesy ekonomicznie kilku firm uwikłanych w relacje polityczno-biznesowe z Rosją, ale pozwoli prowadzić prawdziwie niezależną politykę zagraniczną oraz bezpieczeństwa w odpowiedzi na agresję Kremla.
Jakóbik: Nord Stream 2 na nielegalu? Może się jeszcze zamienić w ruinę