Jakóbik: Nord Stream 2 może jeszcze zbankrutować (ANALIZA)

19 października 2021, 07:35 Energetyka

Dokumenty z postępowania w sprawie Nord Stream 2 przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej sugerują, że podporządkowanie tego spornego gazociągu prawu może doprowadzić go do bankructwa – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Spawanie rur. Fot. Nord Stream 2
Spawanie rur. Fot. Nord Stream 2

Przyczajone taryfy i ukryty koszt

Niemiecki sąd w Dusseldorfie póki co podtrzymał decyzję niemieckiego regulatora Bundesnetzagentur w sprawie podporządkowania prawu unijnemu zrewidowanej dyrektywy gazowej gazociągu Nord Stream 2 w drodze certyfikacji. Ten proces będzie nadzorowany między innymi przez polskie PGNiG oraz jego spółkę-córkę PGNiG Supply and Trading, a może do niego dołączyć także ukraiński Naftogaz, który zgłosił akces 18 października.

Spółka Nord Stream 2 AG należąca w stu procentach do Gazpromu, która ma zostać operatorem spornego gazociągu, argumentowała w sądzie, że konieczność wdrożenia przepisów dyrektywy gazowej może doprowadzić ten projekt do bankructwa. – W świetle domniemanej rychłej niewypłacalności, być może ze względu na wymogi rozdziału właścicielskiego, byłoby zasadne zatrzymanie projektu Nord Stream 2 i nawet nierozpoczynanie budowy – ocenił sąd. Jego zdaniem skarżący „prawdopodobnie nie chce przejrzystego mechanizmu wyznaczania taryf”.

Chodzi o przepisy trzeciego pakietu energetycznego narzucone na Nord Stream 2 dzięki rewizji dyrektywy gazowej, które wymagają wyznaczenia: 1) niezależnego operatora, 2) wolnego dostępu stron trzecich, 3) niedyskryminujących taryf. Sąd niemiecki nie pozostawia suchej nitki na modelu taryfowym Nord Stream 2.

– Albo kolejna nitka gazociągu przez Morze Bałtyckie jest potrzebna, a wtedy finansowanie za pomocą regulowanych opłat sieciowych zapewni amortyzację tej inwestycji, albo koszty transportu zostaną „sztucznie” wyliczone jako niskie w celu wejścia na europejski rynek hurtowy na lepszych warunkach w punkcie wyjścia Nord Stream 2 niż w innych punktach wyjścia z połączeń gazowych, których operatorzy płacą regulowane taryfy. Jednakże byłoby to zaburzenie konkurencji – czytamy w opinii Dusseldorfu.

Oznacza to, że sąd liczy się z możliwością, że Nord Stream 2 wyliczy sobie koszty w sposób nieprzejrzysty, niezgodny z przepisami unijnymi, po to, by pokazać konkurencyjność w stosunku do tradycyjnych szlaków dostaw, np. Gazociągu Jamalskiego przez Białoruś i Polskę, czy Gazociągu Przyjaźń przez Ukrainę i Słowację.

Sąd uznał, że z tego względu niezbędne jest podporządkowanie Nord Stream 2 prawu europejskiemu w celu uniknięcia złego wpływu na inne szlaki dostaw na rynku wewnętrznym Unii Europejskiej. – Gazociągi EUGAL i NEL (odnogi Nord Stream 2 do Niemiec i Beneluxu – przyp. red.) nie są wyłączone spod przepisów. Jeżeli Nord Stream 2 nie będzie przedmiotem tego samego reżimu regulacyjnego co EUGAL, zaburzenia konkurencji będą występowały od Greifswaldu do Europy Środkowej – czytamy w dokumentach sądu.

Dusseldorf obawia się, że nieuregulowanie Nord Stream 2 mogłoby rozprzestrzenić zły wpływ Gazpromu na konkurencję na rynku gazu na całą Europę Środkowo-Wschodnią zgodnie z tezami jego krytyków o zagrożeniu dyktatem cenowym. Z tego punktu widzenia rura Władimira Putina jawi się już nie tylko jako broń gazowa, czyli narzędzie wrogiej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, ale także zagrożenie rynkowe, mające ugruntować pozycję Gazpromu w tej części świata. To temat do zbadania w drugim śledztwie antymonopolowym postulowanym w Komisji Europejskiej oraz do dalszego postępowania polskiego Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta.

– W znacznym interesie publicznym jest regulacja połączeń gazowych z krajów trzecich w celu zapewnienia konkurencji oraz bezpieczeństwa dostaw. Sprzeczne interesy skarżącego niezwiązane z tą regulacją muszą odejść na drugi plan. Istnieje możliwość pracy z zyskiem w ramach tej regulacji. Wdrożenie przepisów o rozdziale właścicielskim w Niemczech pokazało, że realizacja tych wymogów jest możliwa i nie prowadzi do bankructwa firm – tłumaczył sąd.

Jednakże Nord Stream 2 AG zainwestowało z pomocą partnerów finansowych z Europy Zachodniej 9,5-10 mld euro, co czyni ten projekt jednym z najdroższych tego rodzaju w Europie. Potrzeba uzyskania zwrotu z tak znacznej inwestycji może zmniejszyć konkurencyjność tego szlaku dostaw, jeżeli koszt zostanie faktycznie odzwierciedlony w taryfie. Ponadto będzie to argument dla niemieckiego regulatora Bundesnetzagentur przeciwko certyfikacji i przeniesieniu tych obciążeń na odbiorców gazu w Niemczech w taryfie, skoro istnieją tańsze inicjatywy. Jeśli zaś Nord Stream 2 AG obniży taryfy, obniży przychody niezbędne do spłacania długów za gazociąg w firmach Shell, OMV, Engie, Uniper i Wintershall, które pierwotnie miały być partnerami konsorcjum zablokowanego przez polski UOKiK jako zagrożenie dla konkurencji na rynku. Teraz te firmy działają jako zewnętrzni partnerzy finansowi.

Nie wiadomo kiedy Nord Stream 2 zacznie przynosić zysk, o ile w ogóle rozpocznie pracę, a bez niego nie spłaci długów. Natomiast opóźnienie projektu, konieczność rewizji trasy w celu spełnienia wymogów środowiskowych Danii, zatrudnienie dodatkowych podwykonawców po pojawieniu się sankcji USA, mogły spowodować dodatkowy wzrost kosztów. Dodatkowo, opóźnienie rozpoczęcia dostaw już o prawie dwa lata (pierwotnie miały ruszyć z końcem 2019 roku) może podnieść oprocentowanie pożyczek Gazpromu.

Czy Nord Stream 2 ma rację bytu?

W obliczu tych ustaleń sądu oraz faktów dostępnych publicznie można zadać pytanie o to, czy Nord Stream 2 AG grozi bankructwo. Jeżeli Rosjanie blefowali strasząc sąd w Dusseldorfie, ich krytycy zyskają kolejny argument za tym, by nie traktować ich jako dostawcę godnego zaufania. Jeżeli zgodnie z tezą Rosjan, projektowi Nord Stream 2 grozi bankructwo, co na to powiedzą firmy pożyczające mu pieniądze? Czy Europejczycy na pewno chcą nowego gazociągu Władimira Putina, skoro skaże ich na wyższe koszty dostaw gazu? Czy Nord Stream 2 może w ogóle funkcjonować zgodnie z przepisami europejskimi? Te pytania pozostają na razie bez odpowiedzi. Tymczasem trwa spór o dyrektywę gazową. Rzecznik Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej przyznał, że Nord Stream 2 AG może skarżyć te przepisy. To może się okazać sprawa „być albo nie być” dla rury Władimira Putina.

Jakóbik: Nord Stream 2 na nielegalu? Może się jeszcze zamienić w ruinę