icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Zaniewicz: Inwazja na Ukrainę to błąd strategiczny Rosji (ROZMOWA)

– Nie możemy dzisiaj niczego wykluczyć. Widzimy, że decyzje podejmowane przez Rosję nie są zgodne z logiką biznesową, ponieważ samo rozpoczęcie inwazji na Ukrainę jest kompletnie nieopłacalne i jest błędem strategicznym, a mimo to doszło do tej agresji – mówi Maciej Zaniewicz, ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: 24 lutego Ukraina rozpoczęła test desynchronizacji sieci elektroenergetycznej. Miał on trwać dwa dni, a na liczniku mamy ich już pięć. Dlaczego zajmuje to tyle czasu i jak wpływa na Ukrainę?

Maciej Zaniewicz: Test wyspy jest standardową procedurą na drodze do synchronizacji z europejskim systemem kontynentalnym i rzeczywiście miał trwać dwa dni, ale polega na odcięciu się od wszystkich zewnętrznych źródeł, czyli w przypadku Ukrainy przede wszystkim od Rosji. Sprawy potoczyły się tak, że wojna wybuchła w dniu rozpoczęcia testu wyspy. Nic więc dziwnego, że Rosja nie jest skłonna do odnowy połączeń z Ukrainą i vice versa.

Nie tylko Ukraina przechodzi test desynchronizacji, robi to również Mołdawia. Oba państwa mają się zsynchronizować z systemem europejskim. Są dwa rozwiązania: albo zostaną permanentnymi wyspami do momentu przeprowadzenia synchronizacji w 2023 roku, lub z opóźnieniami związanymi z wojną, albo synchronizacja zostanie przeprowadzona wcześniej po to, żeby wzmocnić systemy energetyczne tych państw. Wiele wskazuje na to, że zostanie wybrany drugi wariant.

Jak wygląda bezpieczeństwo elektrowni jądrowych wobec ataku Rosji?

Oczywiście, działania wojenne rodzą pewien niepokój jeżeli chodzi o bezpieczeństwo funkcjonowania elektrowni jądrowych. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że tego typu miejsca mają bardzo szczelne zabezpieczenia, nawet w przypadku ewentualnego ostrzału.

Elektrownie jądrowe, przynajmniej do tej pory, nie były celem ataków ze strony Rosji i nie sądzę, że stanie się tak w przyszłości. Powód jest prosty, takim działaniem Rosjanie zaszkodziliby samym sobie. Gdyby doszło do jakiejś awarii w wyniku działań zbrojnych, zaszkodziłoby to światowemu przemysłowi jądrowemu. Byłoby to wydarzenie porównywalne do katastrofy w Czarnobylu jeżeli chodzi o skutki dla energetyki jądrowej.

Zmieniłaby się również dyskusja o atomie i opozycja wobec tego źródła energii byłaby dużo większa niż do tej pory. To również zaszkodziłoby Rosji, która jest dużym eksporterem technologii.

Wspomniał Pan o elektrowni w Czarnobylu, której teren zajmują obecnie wojska rosyjskie. Czy rodzi to jakieś zagrożenia?

Zdobycie tego obszaru nie ma żadnego znaczenia strategicznego, co więcej wydaje się, że jest ciężarem. Dostajemy informacje o podwyższeniu poziomu promieniowania gamma po przejęciu tego terenu przez Federację Rosyjską. Nie są to oczywiście poziomy zagrażające życiu lub zdrowiu nawet w bezpośredniej okolicy, ale jednak coś niepokojącego się wydarzyło.

Czarnobylska Elektrownia Jądrowa stoi na drodze do Kijowa, a strategicznym celem Rosjan jest właśnie jego zdobycie i obalenie władzy. Zajęcie tych terenów było zatem konieczne, aby przeprowadzić ofensywę na stolicę Ukrainy.

Jak kształtuje się kwestia stabilności przesyłu gazu rosyjskiego przez Ukrainę?

Dostawy są realizowane w sposób stabilny pomimo tego, że doszło do ostrzelania gazociągów na terenie Ukrainy, w Charkowie. Nie wpłynęło to jednak na przesył. Co więcej, obserwowaliśmy zwiększoną ilość przesyłanego gazu. Zarówno Rosja, jak i Ukraina zapewniają, że wszystko odbywa się zgodnie z planem. Nie ma w tym nic dziwnego, pokazuje to raczej, że Rosjanie nie zakładają zakręcenia kurków z gazem i użycia tego typu rozwiązań do wywierania presji na Zachodzie. To oznaczałoby problemy finansowe samej Rosji, która około 70 procent gazu wysyła do Europy. Już teraz ponoszą ogromne koszty finansowe z tytułu nałożonych sankcji gospodarczych więc myślę, że to byłoby niczym strzał w stopę z perspektywy Rosjan.

Oczywiście nie możemy dzisiaj niczego wykluczyć. Widzimy, że decyzje podejmowane przez Rosję nie są do końca zgodne z logiką biznesową, ponieważ samo rozpoczęcie inwazji na Ukrainę jest kompletnie nieopłacalne i jest błędem strategicznym, a mimo to doszło do tej agresji.

Jak wygląda kwestia rewersowych dostaw gazu przez Polskę?

Jest to kuriozalna sytuacja, w której Polacy są zaopatrywani przez terytorium Niemiec z uwagi na to, że Rosja nie chce przesyłać surowca Gazociągiem Jamalskim ze wschodu na zachód i rezerwować na nim przepustowości. Cel tej operacji jest jeden: umocnić przekonanie, że Nord Stream 2 musi ruszyć, aby Europa nie cierpiała na niedobory gazu. To jest oczywiście kłamstwo, ponieważ istniejąca infrastruktura, której elementami są m.in. Gazociąg Jamalski czy system przesyłowy Ukrainy, ma przepustowość około 150 procent dotychczasowego importu z Rosji. Mówimy o warunkach przed pandemią, gdy zużycie było wysokie a dostawy przebiegały bez przeszkód. Nie ma żadnego uzasadnienia biznesowego dla funkcjonowania Nord Stream 2.

Polityka ograniczania przesyłu przez Rosję do Europy ma wymusić ustępstwa w sprawie Ukrainy, Nord Stream 2 i kontraktów długoterminowych. Europejczycy w ostatnim czasie odchodzili od tych ostatnich na rzecz krótkoterminowych, spot. Rosji się to nie opłaca, ponieważ ona kształtuje swój budżet w oparciu o planowane przychody z eksportu węglowodorów, które są trudne do przewidzenia w przypadku wolnego handlu. Preferuje kontrakty długoterminowe, które dodatkowo wiążą odbiorców.

Co chwilę pojawiają się informacje o zagrożeniu cyberatakami ze strony Rosji i ryzyku blackoutu. Jak ewentualny atak na infrastrukturę krytyczną może wpłynąć na energetykę Ukrainy?

Widzimy, że Rosja straciła inicjatywę, a informacje o potężnych cyberwojskach rosyjskich okazały się być mitem. Rosjanie przestali być stroną ofensywną w cyberprzestrzeni, teraz raczej przeszli do defensywy. Obserwujemy liczne ataki na strony rosyjskie, do których przyznaje się m.in. grupa Anonymous.

Nie obserwujemy też przewidywanych ataków na infrastrukturę krytyczną Ukrainy, choć oczywiście mogą one wystąpić. Rosja jest do tego zdolna, widzieliśmy to choćby w latach 2015-2016, gdy dochodziło do ataków na ukraińską infrastrukturę energetyczną i np. odcięcia od zasilania około 1/5 odbiorców w Kijowie.

Dlaczego Rosjanie nie używają tej broni? Kilka lat temu nie mieli skrupułów, co się więc zmieniło?

Może to świadczyć o tym, że przez kilka lat Ukraina skutecznie wzmocniła swoje cyberbezpieczeństwo. Pomogli w tym między innymi Amerykanie, którzy wspierają w tej kwestii Ukrainę.

Rozmawiał Jędrzej Stachura

Marszałkowski: Putin już przegrał Ukrainę. Czy przegra też Rosję?

– Nie możemy dzisiaj niczego wykluczyć. Widzimy, że decyzje podejmowane przez Rosję nie są zgodne z logiką biznesową, ponieważ samo rozpoczęcie inwazji na Ukrainę jest kompletnie nieopłacalne i jest błędem strategicznym, a mimo to doszło do tej agresji – mówi Maciej Zaniewicz, ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: 24 lutego Ukraina rozpoczęła test desynchronizacji sieci elektroenergetycznej. Miał on trwać dwa dni, a na liczniku mamy ich już pięć. Dlaczego zajmuje to tyle czasu i jak wpływa na Ukrainę?

Maciej Zaniewicz: Test wyspy jest standardową procedurą na drodze do synchronizacji z europejskim systemem kontynentalnym i rzeczywiście miał trwać dwa dni, ale polega na odcięciu się od wszystkich zewnętrznych źródeł, czyli w przypadku Ukrainy przede wszystkim od Rosji. Sprawy potoczyły się tak, że wojna wybuchła w dniu rozpoczęcia testu wyspy. Nic więc dziwnego, że Rosja nie jest skłonna do odnowy połączeń z Ukrainą i vice versa.

Nie tylko Ukraina przechodzi test desynchronizacji, robi to również Mołdawia. Oba państwa mają się zsynchronizować z systemem europejskim. Są dwa rozwiązania: albo zostaną permanentnymi wyspami do momentu przeprowadzenia synchronizacji w 2023 roku, lub z opóźnieniami związanymi z wojną, albo synchronizacja zostanie przeprowadzona wcześniej po to, żeby wzmocnić systemy energetyczne tych państw. Wiele wskazuje na to, że zostanie wybrany drugi wariant.

Jak wygląda bezpieczeństwo elektrowni jądrowych wobec ataku Rosji?

Oczywiście, działania wojenne rodzą pewien niepokój jeżeli chodzi o bezpieczeństwo funkcjonowania elektrowni jądrowych. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że tego typu miejsca mają bardzo szczelne zabezpieczenia, nawet w przypadku ewentualnego ostrzału.

Elektrownie jądrowe, przynajmniej do tej pory, nie były celem ataków ze strony Rosji i nie sądzę, że stanie się tak w przyszłości. Powód jest prosty, takim działaniem Rosjanie zaszkodziliby samym sobie. Gdyby doszło do jakiejś awarii w wyniku działań zbrojnych, zaszkodziłoby to światowemu przemysłowi jądrowemu. Byłoby to wydarzenie porównywalne do katastrofy w Czarnobylu jeżeli chodzi o skutki dla energetyki jądrowej.

Zmieniłaby się również dyskusja o atomie i opozycja wobec tego źródła energii byłaby dużo większa niż do tej pory. To również zaszkodziłoby Rosji, która jest dużym eksporterem technologii.

Wspomniał Pan o elektrowni w Czarnobylu, której teren zajmują obecnie wojska rosyjskie. Czy rodzi to jakieś zagrożenia?

Zdobycie tego obszaru nie ma żadnego znaczenia strategicznego, co więcej wydaje się, że jest ciężarem. Dostajemy informacje o podwyższeniu poziomu promieniowania gamma po przejęciu tego terenu przez Federację Rosyjską. Nie są to oczywiście poziomy zagrażające życiu lub zdrowiu nawet w bezpośredniej okolicy, ale jednak coś niepokojącego się wydarzyło.

Czarnobylska Elektrownia Jądrowa stoi na drodze do Kijowa, a strategicznym celem Rosjan jest właśnie jego zdobycie i obalenie władzy. Zajęcie tych terenów było zatem konieczne, aby przeprowadzić ofensywę na stolicę Ukrainy.

Jak kształtuje się kwestia stabilności przesyłu gazu rosyjskiego przez Ukrainę?

Dostawy są realizowane w sposób stabilny pomimo tego, że doszło do ostrzelania gazociągów na terenie Ukrainy, w Charkowie. Nie wpłynęło to jednak na przesył. Co więcej, obserwowaliśmy zwiększoną ilość przesyłanego gazu. Zarówno Rosja, jak i Ukraina zapewniają, że wszystko odbywa się zgodnie z planem. Nie ma w tym nic dziwnego, pokazuje to raczej, że Rosjanie nie zakładają zakręcenia kurków z gazem i użycia tego typu rozwiązań do wywierania presji na Zachodzie. To oznaczałoby problemy finansowe samej Rosji, która około 70 procent gazu wysyła do Europy. Już teraz ponoszą ogromne koszty finansowe z tytułu nałożonych sankcji gospodarczych więc myślę, że to byłoby niczym strzał w stopę z perspektywy Rosjan.

Oczywiście nie możemy dzisiaj niczego wykluczyć. Widzimy, że decyzje podejmowane przez Rosję nie są do końca zgodne z logiką biznesową, ponieważ samo rozpoczęcie inwazji na Ukrainę jest kompletnie nieopłacalne i jest błędem strategicznym, a mimo to doszło do tej agresji.

Jak wygląda kwestia rewersowych dostaw gazu przez Polskę?

Jest to kuriozalna sytuacja, w której Polacy są zaopatrywani przez terytorium Niemiec z uwagi na to, że Rosja nie chce przesyłać surowca Gazociągiem Jamalskim ze wschodu na zachód i rezerwować na nim przepustowości. Cel tej operacji jest jeden: umocnić przekonanie, że Nord Stream 2 musi ruszyć, aby Europa nie cierpiała na niedobory gazu. To jest oczywiście kłamstwo, ponieważ istniejąca infrastruktura, której elementami są m.in. Gazociąg Jamalski czy system przesyłowy Ukrainy, ma przepustowość około 150 procent dotychczasowego importu z Rosji. Mówimy o warunkach przed pandemią, gdy zużycie było wysokie a dostawy przebiegały bez przeszkód. Nie ma żadnego uzasadnienia biznesowego dla funkcjonowania Nord Stream 2.

Polityka ograniczania przesyłu przez Rosję do Europy ma wymusić ustępstwa w sprawie Ukrainy, Nord Stream 2 i kontraktów długoterminowych. Europejczycy w ostatnim czasie odchodzili od tych ostatnich na rzecz krótkoterminowych, spot. Rosji się to nie opłaca, ponieważ ona kształtuje swój budżet w oparciu o planowane przychody z eksportu węglowodorów, które są trudne do przewidzenia w przypadku wolnego handlu. Preferuje kontrakty długoterminowe, które dodatkowo wiążą odbiorców.

Co chwilę pojawiają się informacje o zagrożeniu cyberatakami ze strony Rosji i ryzyku blackoutu. Jak ewentualny atak na infrastrukturę krytyczną może wpłynąć na energetykę Ukrainy?

Widzimy, że Rosja straciła inicjatywę, a informacje o potężnych cyberwojskach rosyjskich okazały się być mitem. Rosjanie przestali być stroną ofensywną w cyberprzestrzeni, teraz raczej przeszli do defensywy. Obserwujemy liczne ataki na strony rosyjskie, do których przyznaje się m.in. grupa Anonymous.

Nie obserwujemy też przewidywanych ataków na infrastrukturę krytyczną Ukrainy, choć oczywiście mogą one wystąpić. Rosja jest do tego zdolna, widzieliśmy to choćby w latach 2015-2016, gdy dochodziło do ataków na ukraińską infrastrukturę energetyczną i np. odcięcia od zasilania około 1/5 odbiorców w Kijowie.

Dlaczego Rosjanie nie używają tej broni? Kilka lat temu nie mieli skrupułów, co się więc zmieniło?

Może to świadczyć o tym, że przez kilka lat Ukraina skutecznie wzmocniła swoje cyberbezpieczeństwo. Pomogli w tym między innymi Amerykanie, którzy wspierają w tej kwestii Ukrainę.

Rozmawiał Jędrzej Stachura

Marszałkowski: Putin już przegrał Ukrainę. Czy przegra też Rosję?

Najnowsze artykuły