Wystarczyło parę mało precyzyjnych słów ministra gospodarki Roberta Habecka, aby powróciła w Niemczech nadzieja na utrzymanie elektrowni jądrowych oraz odejście od odejścia od węgla w 2030 roku. Prym wiedli w takich wypowiedziach politycy landów Saksonii, Brandenburgii, Nadrenii Północnej-Westfalii oraz Saksonii Anhalt. Po zaledwie dwóch dobach w niemieckich mediach pojawiają się już komentarze potępiające ten krok.
– Problem musi być rozwiązany znacznie bardziej u podstaw, co oznacza, wydostanie się z pułapki energii kopalnej i jądrowej i – w dosłownym tego słowa znaczeniu – jak feniks z popiołów osiągnięcie 100 procent energii ze źródeł odnawialnych w celu potwierdzonym przez kanclerza Olafa Scholza, aby do 2045 roku stać się całkowicie neutralnym klimatycznie – pisze niemiecka gazeta die Welt.
Dostawy z krajowych odnawialnych źródeł energii, takich jak biogaz, energetyka wiatrowa, słoneczna lub geotermalna, wspierają regionalne łańcuchy wartości od produkcji technologii po rozwój projektów i lokalną produkcję energii. To one mają być odpowiednią odpowiedzią na obecną zależność od Rosji. Nie zabrakło jak zawsze w kontekście Energiewende, recepty na ratunek całego świata. Szybka globalna transformacja może ograniczyć globalne ocieplenie a tym samym zapobiec załamaniu się całych ekosystemów i wynikających z tego migracją wewnętrznym. Najważniejszym zadaniem w krajach uprzemysłowionych jest przekształcenie złożonych, tradycyjnych systemów energetycznych w nowoczesne, sieciowe, międzysektorowe rynki oparte na energii odnawialnej.
Aleksandra Fedorska