Program Moje Ciepło wszedł w życie w momencie, kiedy kończył się system wsparcia prosumentów w postaci net meteringu. W tej chwili nie ma tej korzyści, że możemy w sezonie grzewczym rozliczyć energię produkowaną latem. W związku z tym, już nie będzie on aż tak atrakcyjny z punktu widzenia prosumentów – powiedział prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej Grzegorz Wiśniewski w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Jakie korzyści niesie ze sobą program Moje Ciepło?
Grzegorz Wiśniewski: Program jest adresowany do właścicieli nowych domów, które spełniają standardy efektywności energetycznej. Niekoniecznie muszą być to budynki prosumentów rozumianych wąsko- jako właścicieli domów z fotowoltaiką na dachu. Oczywiście, przepisy są takie, że jeżeli budynek ma własne odnawialne źródło energii, to ono się nie wlicza do zużycia energii pierwotnej. To znaczy, że jeżeli ktoś ma kolektory słoneczne, przede wszystkim do podgrzewania ciepłej wody, posiada kocioł na pelety lub ma instalację fotowoltaiczną, to w pewnym sensie ma większe szanse spełnić wymagania konkursu, które docelowo obejmują budynki o maksymalnym zużyciu energii pierwotnej na ciepłą wodę i ogrzewanie do 55 kWh/m2 w ciągu roku. Możemy spróbować również zejść do tego poziomu nie stosując OZE, inwestując np. w izolacje termiczną przegród budynku, ale byłoby to nieracjonalne ekonomicznie.
Odnawialnym źródłem energii są również np. pompy ciepła. Tak naprawdę, ten program o szerokiej nazwie Moje Ciepło, dotyczy wsparcia tylko jednej technologii energetyki odnawialnej, mianowicie pomp ciepła. Definicja prosumenta bardzo niesłusznie zawęża źródła odnawialne, stosowane w domach jednorodzinnych, do wytwórcy wyłącznie energii elektrycznej. Nie ma żadnego przeciwwskazania, a nawet jest wiele argumentów za, żeby prosumentem był każdy, kto wytwarza energię elektryczną lub ciepło na własne potrzeby. Obecnie definicja prosumenta jest tak skonstruowana, że w zasadzie sto procent prosumentów to są ci, którzy mają instalację fotowoltaiczną. Programy wsparcia często nie mają charakteru otwartego na neutralność technologiczną, tylko są dedykowane konkretnej technologii. W systemie rozliczania prosumentów, który trwał od połowy 2016 roku do końca pierwszego kwartału 2022 roku, pompy ciepła zaczęły być kojarzone z prosumentami, dlatego że były sprzedawane razem z instalacjami PV jako droższy od nich dodatek, który pozornie zwiększał poziom autokonsumpcji energii słonecznej w mroźna zimową noc.
Dlaczego tak się stało?
System pozwalał na niemalże darmowe magazynowanie nadwyżek energii w sieci, generowanych w instalacjach fotowoltaicznych, po to, aby odzyskać zimą i zwiększyć autokonsumpcję. Prosumenci myśleli o tym, jak sprawić, aby ta wirtualna konsumpcja była najwyższa, co pozwoliłoby odzyskać jak najwięcej zeroemisyjnej energii słonecznej generowanej latem wysokoemisyjną generacją węglową w zimowych szczytach zapotrzebowania. W dotychczasowym systemie, jednymi z największych pośrednich beneficjentów wsparcia prosumentów były właśnie technologie pomp ciepła kojarzone automatycznie z systemem prosumenckim. Były rozwiązaniem pasującymdo innego programu „Czyste powietrze”, które wpisało się w program wsparcia prosumentów „Mój Prąd” ze względu na system rozliczeń, czyli tzw. net meteringiem (rozliczenie netto z upustami – przyp. red.). Teraz uzyskało wsparcie z trzeciego programu.
Czy to się opłaca prosumentom?
Program „Moje ciepło” wszedł w życie w momencie, kiedy nie ma już korzyści z tego, że możemy za darmo rozliczyć energię produkowaną latem w sezonie grzewczym. W związku z tym, ten program już nie będzie tak atrakcyjny z punktu widzenia prosumentów rozumianych jako posiadaczy instalacji fotowoltaicznych, ponieważ oni będą się rozliczali od 2024 roku po cenie rynkowej innej dla każdej godziny w ciągu doby. Można spodziewać się, że będzie najwyższa wtedy, gdy temperatura na zewnątrz będzie najniższa, czyli w szczytach zapotrzebowania na ciepło. W takich warunkach najbardziej liczyć się będą pompy ciepła z magazynami ciepła, zdolne do ogrzewania wody tanią energią poza szczytami zapotrzebowania, np. w okresie nocy.
Program „Moje ciepło” będzie służył instalowaniu pomp ciepła różnego rodzaju w nowych, energooszczędnych budynkach. Tutaj korzyść, poza tym, że jest to program Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW – przyp. red.), którego celem jest redukcja emisji zanieczyszczeń, będzie zależała od tego, jakie źródło ciepłej wody lub ogrzewania będziemy zastępować energią elektryczną z wykorzystaniem pomp. Wiele wskazuje na to, że w najbliższych latach, jeśli chodzi o nowe budynki, korzyścią może być zastąpienie ogrzewania gazowego ogrzewaniem elektrycznym. Spodziewamy się bardzo wysokich cen gazu w okresie funkcjonowania programu do 2026 roku. Kontrakty na zakup gazu na 2023 rok sięgają 500-600 złotych za MWh, czyli sam gaz bez kosztów kotła, instalacji i przesyłu będzie kosztował w zasadzie tyle, co energia elektryczna dostarczana do odbiorców. Nieoczekiwanie największym efektem inwestycji będzie ograniczenie zużycia gazu lub całkowite zastąpienie tego obecnie najdroższego ze wszystkich źródła ciepła potencjalnie tańszym i mniej emisyjnym źródłem energii.
Czy w nowych domach będzie jeszcze miejsce na kotły węglowe?
Na pewno nie będziemy montowali kotłów węglowych w nowych domach, w tym przypadku korzyści nie będzie, a będą zakazy. Natomiast jeżeli mówimy o konkurencyjnych rozwiązaniach, to takim będą automatyczne kotły na pelety drzewne, które między innymi są wspierane programem Czyste powietrze. Zresztą bardzo rzadko pompa ciepła jest jedynym źródłem ciepła, zazwyczaj wymaga drugiego źródła, przynajmniej w szczytach zapotrzebowania na moc grzewczą i tu dopuszczałbym różne rozwiązania. Np. Szwedzi, poza tym, że mają tanią i czystą energię elektryczną zawsze w domu obok ogrzewania elektrycznego mają kominek, aby przy silnych mrozach nie obciążać sieci i portfela.
Jeżeli mamy układy magazynowania ciepła w domu, czy to w postaci dużych zasobników ciepłej wody czy też magazynów z przemianą fazową, to możemy kupować energię elektryczną wtedy gdy jest tania, zapewniać dostawę wody użytkowej i wspierać ogrzewanie. Drugą opcją jest sytuacja, w której mamy własne źródło wytwarzania energii elektrycznej w postaci instalacji fotowoltaicznej wraz z bojlerem, który magazynuje gorącą wodę na wieczór lub kolejny dzień i pozwala wykorzystać nadwyżki w innym czasie niż ich generacja. W praktyce ładujemy magazyn gdy energia z naszej instalacji jest tania. Z kolei gdy energia elektryczna na rynku jest droga, tę własną z PV możemy sprzedać do sieci.
Czy program Moje Ciepło potrzebuje jakichś zmian? Czy można go ulepszyć, aby był bardziej skuteczny?
Program pojawił się zanim wybuchła wojna na Ukrainie i nasilił się szantaż gazowy ze strony Rosji. W pewnym sensie trafił on więc w dobre okno czasowe. Z drugiej strony, sprzedawcy i dostawcy pomp ciepła zapewnili sobie miękkie lądowanie dlatego, że zmiana systemu wsparcia prosumentów fotowoltaicznych znacząco zmniejszyłaby zapotrzebowanie na dostawy pomp ciepła. Sektor jest więc zainteresowany tym, aby dostarczać te urządzenia a rynek oczekuje tego typu oferty. Boimy się wyłączeń prądu i zimnego kaloryfera oraz wzrostu cen energii.Pompy ciepła lepiej się sprawdzają w krajach gdzie podstawą systemu elektroenergetycznego są tanie zeroemisyjne źródła np. farmy wiatrowe. Nie powinny być stosowane w budynkach nieefektywnych energetycznie i obciążać sieci oraz pośrednio wpływać na wzrost cen energii elektrycznej w szczytach zapotrzebowania. Zadedykowanie rozwiązania wyłącznie budynkom o wysokich standardach energetycznych ma sens.
Zastrzeżenie budzi wykluczenie ze wsparcia innych technologii i zawężenie pola wyboru. Potrzebą chwili jest aby program „Moje ciepło” obejmował wszystkie zielone technologie ciepłownicze, razem z magazynami ciepła i systemami zarządzania energią i wszystkie budynki. W dobie globalnych zawirowań powinno się większa uwagę zwracać na promowanie tych technologii, które są produkowane w kraju jak kolektory słoneczne, magazyny ciepła, kotły na pelety lub tak konstruować programu, aby służyły rozwojowi krajowego przemysłu.
Rozmawiał Jędrzej Stachura
Rusza program Moje Ciepło. Będzie można się starać o dopłaty do zakupu i montażu pomp ciepła