Budowa gazociągu MidCat, który miał stanowić połączenie sieci europejskiej z Maghrebem wciąż stoi pod znakiem zapytania. Projekt, który wydawał się być łatwym i szybkim rozwiązaniem dla nękającego Europę kryzysu dostaw gazu ziemnego, okazał się wyjątkowo problematyczny. W sercu tych problemów znajduje się Francja, której interesy nie współgrają z budową gazociągu.
Znaczenie MidCat dla Europy
Planowany od 2019 roku gazociąg miał za zadanie domknąć sieć przesyłową między bogatym w gaz ziemny regionem afrykańskiego Maghrebu a Niemcami. MidCat wypełniłby lukę znajdującą się między siecią francuską i hiszpańską. Połączenie miałoby przebiegać przez katalońską gminę Hostalric, aby finalnie zostać podłączone do sieci europejskiej w Barbaira, niedaleko Carcassonne w południowej Francji.
W dobie obecnego kryzysu energetycznego europejskim krajom bardzo zależy na znalezieniu alternatywnych źródeł węglowodorów, zapewnianych dotychczas przez Rosję. Szczególnie Niemcy, wyraźnie uzależnione od rosyjskiego gazu, starają się dywersyfikować swoje dostawy. Perspektywa potencjalnego zaopatrzenia z Północnej Afryki jest dla kraju strategicznie istotna. Unia Europejska również jest zainteresowana wznowieniem projektu, pozytywnie wpływającego na bezpieczeństwo energetyczne Starego Kontynentu. Dodatkowo wspólnota wiąże z gazociągiem nadzieję na przystosowanie go w przyszłości do transportu zielonego wodoru. W budowę gazociągu chciało zaangażować się również NATO.
Ponadto sama Hiszpania dysponuje sporym potencjałem regazyfikacyjnym dla LNG, posiadając siedem zakładów odbierających gaz na swoich granicach. Dodając do tego kolejny znajdujący się w Portugalii, przyszła rola Półwyspu Iberyjskiego jako zachodniego hubu gazowego wydaje się całkiem prawdopodobna. Wszystko to pod warunkiem, że MidCat przekroczy Pireneje.
Francuski sprzeciw
Budowa gazociągu nie jest jednak korzystna z punktu widzenia Francji. MidCat to nie to samo dla Paryża, co dla Berlina, Brukseli, Madrytu i Barcelony. Budowa francuskiego odcinka gazociągu i połączenie z siecią europejską wymaga inwestycji w wysokości 3 mld euro. Jest to suma, której Francja nie zapłaci, bo połączenie nie służy interesom państwa. Infrastruktura MidCat nie jest też projektowana we Francji, gdzie nie rozpoczęto nawet procedury wywłaszczania gruntów.
Argumenty przeciw budowie
Naczelne argumenty przeciwko gazociągowi to jego niski wolumen przesyłowy, wynoszący zaledwie 7,5 mld m sześc. rocznie w obu kierunkach. W porównaniu do kolosalnego zapotrzebowania Niemiec, ilość ta rzeczywiście wydaje się być nieznaczna. Dla porównania, gazociąg Nord Stream transportował po dnie Bałtyku 55 mld m sześc. gazu rocznie. Dodatkowo prognozowany przez Francuzów czas realizacji inwestycji to 2-3 lata, co stoi w sprzeczności z optymistycznymi założeniami Hiszpanów rzędu 8-9 miesięcy. Po takim czasie możliwe, że kryzys gazowy się skończy, a MidCat straci na znaczeniu.
Mimo domniemań rządu o niskim znaczeniu MidCat, francuski sektor gazowy obawia się, że gazociąg może konkurować i odbierać rodzimym spółkom udziały w rynku. To jest kolejny zasadniczy powód, który tłumaczy sprzeciw względem połączenia we Francji. Ponadto władze francuskie nie chcą rozpocząć walki politycznej, która wymagałaby od nich zmierzenia się ze sprzeciwem społecznym zarówno ze strony miejscowości, przez które ma przechodzić gazociąg, jak i ekologów.
Potencjalne wyjście z impasu
Możliwość uzyskania zgody Francji mogłoby przynieść odwołanie się do europejskich interesów ponadnarodowych. Komisja Europejska musiałaby wtedy przekazać pieniądze na sfinansowanie infrastruktury z jej funduszy strukturalnych. Inwestycja mogłaby być realizowana w ramach planu REPowerEU, na który przypada 300 mld euro. Wymagałoby to jednak ponownego przystosowania gazociągu do wykorzystania dla transportu i dystrybucji zielonego wodoru w przyszłości.
La Vanguardia/Szymon Borowski
NATO rozważa budowę gazociągu, który pomoże uniezależnić się od Rosji