icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Borowski: Czy Arktyka ułatwi Europie dywersyfikację dostaw ropy i gazu?

Pozbawiona swojego stałego dostawcy węglowodorów Europa stara się desperacko znaleźć alternatywy dla rosyjskich surowców energetycznych. Czy Arktyka, największy na świecie rezerwuar gazu i ropy, może stać się w przyszłości alternatywą dla dostaw ze Wschodu? – pyta Szymon Borowski, współpracownik BiznesAlert.pl.

Wielkie bogactwa naturalne Dalekiej Północy

Arktyka posiada ogromne złoża surowców energetycznych w skali całego globu. Według danych przedstawianych przez US Geological Survey, za kołem podbiegunowym znajduje się ok. 30 procent światowych zasobów gazu ziemnego i 13 procent złóż ropy naftowej (90 miliardów baryłek). Szacunkowa ilość gazu może być jeszcze większa, jeśli weźmie się pod uwagę znajdujące się pod dnem Oceanu Arktycznego gazohydraty. Są one substancją podobną do lodu, która składa się z wody w stanie stałym oraz metanu w fazie gazowej. Na ich wydobycie nie pozwala jednak współczesna technologia. Z kolei kwestie wydobycia konwencjonalnych zasobów w Arktyce również są problematyczne, szczególnie pod kątem kosztów. Rozbudowa infrastruktury transportowej i wydobywczej, która musi być specjalnie przygotowana do znoszenia ekstremalnie niskich temperatur, jest wyjątkowo kosztowna.

Wzrost znaczenia norweskich węglowodorów

Jednym z państw arktycznych, które prowadzi wydobycie za kołem podbiegunowym, jest Norwegia. Kraj posiada działki wydobywcze na Morzu Barentsa. Zasobność tego akwenu w ropę naftową określa się na poziomie 7,5 mld baryłek, w przypadku jego wschodniej części. Norwegowie na swoich wodach wydobywają zarówno ropę naftową, jak i gaz ziemny. Oba surowce są skrajnie potrzebne Europie w dobie kryzysu energetycznego. Już obecnie widoczny jest trend zwiększania norweskiego udziału w europejskim rynku surowców energetycznych, kosztem udziału Rosjan.

Norwegia wykorzystuje głównie zasoby Mórz Północnego i Norweskiego do transportu gazu i ropy w kierunku europejskim. Jest to zrozumiałe, zarówno w kwestii odległości oraz warunków pogodowych, mniej ekstremalnych niż na Morzu Barentsa. Jednak rosnące zapotrzebowanie Europy na gaz i ropę sprowadzane z północy stanowi wyzwanie dla Norwegii, która próbuje nadgonić podaż surowców. Tym samym istnieje szansa na zwrot państwa w kierunku eksploracji Dalekiej Północy. Tylko sześć firm, w tym norweski Equinor, złożyło wniosek o nowy obszar poszukiwawczy na Morzu Barentsa w 25. rundzie licencyjnej w zeszłym roku, gdzie w 2014 roku do uzyskania licencji aplikowało aż 36 podmiotów. Decyzja Unii Europejskiej o stopniowym wycofywaniu się z importu rosyjskiego gazu i ropy po inwazji Moskwy na Ukrainę zwiększyła jednak popyt na norweski gaz, umieszczając zasoby arktyczne z powrotem w sferze opłacalności.

Eksploatacja przydennych zasobów to spore ryzyko dla ekologii

Oczywiście eksploracja Arktyki pod kątem wydobycia wzbudza sprzeciw ekologów. Norweski Equinor ogłosił plany rozpoczęcia wydobycia z pola naftowego Wisting niedaleko Wyspy Niedźwiedzi. Pole zostało odkryte w 2013 roku i leży dalej na północ niż jakiekolwiek inne złoża tej wielkości kiedykolwiek wcześniej zlokalizowane. Przedstawione przez firmę informacje odnośnie wpływu na środowisko nie są przekonujące. W oświadczeniu norweskiego Urzędu Ochrony Środowiska, ocena jest słaba, a ryzyko środowiskowe wysokie. Chodzi głównie o szlaki migracyjne ptaków, które zatrzymują się właśnie na Wyspie Niedźwiedzi. Ryzyko potencjalnego wycieku ropy jest wysokie, biorąc pod uwagę niekorzystne warunki pogodowe w tym regionie świata.

Wzrost napięcia wokół Morza Barentsa

Morze Barentsa ma też pewien potencjał konfliktogenny. W 2010 roku podpisane zostało porozumienie o linii podziału akwenu między Norwegią a Rosją. Ustanowiono tym samym granicę morską między dwoma krajami, których roszczenia pokrywały się ze sobą. W świetle rosyjskiej inwazji na Ukrainę, Norwegia, podobnie jak Unia Europejska, również wprowadziła sankcje gospodarcze na agresora. Tym samym zatrzymane zostały dostawy zaopatrzenia dla rosyjskich górników na Svalbardzie, archipelagu udostępnionego przez Norwegię do ekonomicznej eksploatacji sygnatariuszem Traktatu Spitsbergeńskiego. Reakcją Rosji była groźba cofnięcia porozumień odnośnie delimitacji Morza Barentsa. Tym samym akwen może znów stać się przedmiotem sporu. Biorąc pod uwagę wzrost napięć na arenie międzynarodowej na linii Moskwa-NATO, i tak już niebezpieczne wydobycie węglowodorów w regionie może stać się jeszcze mniej atrakcyjne.

Arktyka nie pomoże w uzupełnieniu niedoborów węglowodorów w Europie

Biorąc pod uwagę przypadek Norwegii, trudno liczyć na wydobywczą aktywizację Arktyki poza jej rosyjskim sektorem. W 2021 roku Grenlandia ogłosiła zawieszenie strategii poszukiwania ropy i przestała udzielać licencji na poszukiwania. Podobnie prezydent USA Joe Biden ogłosił w swoim planie klimatycznym, że chce tymczasowego zakazu wierceń morskich w Arktyce. Biden niedawno anulował trzy planowane umowy dzierżawy złóż ropy i gazu na Alasce. Z drugiej strony warto pamiętać, że wprowadzone swego czasu moratorium prezydenta Baracka Obamy odnośnie ograniczenia wierceń w szelfie kontynentalnym nie utrzymało się długo i zostało cofnięte. Biorąc pod uwagę obecne zapotrzebowanie na węglowodory, Amerykanie dyskutują o zwiększeniu wydobycia ropy. Mimo wszystko ogromne zasoby Dalekiej Północy, którymi jeszcze do niedawna interesował się świat, prawdopodobnie nie będą miały przełożenia na uzupełnienie luki w dostawach do Europy.

Bugajski: Spór o bogactwa i szlaki Arktyki (ROZMOWA)

Pozbawiona swojego stałego dostawcy węglowodorów Europa stara się desperacko znaleźć alternatywy dla rosyjskich surowców energetycznych. Czy Arktyka, największy na świecie rezerwuar gazu i ropy, może stać się w przyszłości alternatywą dla dostaw ze Wschodu? – pyta Szymon Borowski, współpracownik BiznesAlert.pl.

Wielkie bogactwa naturalne Dalekiej Północy

Arktyka posiada ogromne złoża surowców energetycznych w skali całego globu. Według danych przedstawianych przez US Geological Survey, za kołem podbiegunowym znajduje się ok. 30 procent światowych zasobów gazu ziemnego i 13 procent złóż ropy naftowej (90 miliardów baryłek). Szacunkowa ilość gazu może być jeszcze większa, jeśli weźmie się pod uwagę znajdujące się pod dnem Oceanu Arktycznego gazohydraty. Są one substancją podobną do lodu, która składa się z wody w stanie stałym oraz metanu w fazie gazowej. Na ich wydobycie nie pozwala jednak współczesna technologia. Z kolei kwestie wydobycia konwencjonalnych zasobów w Arktyce również są problematyczne, szczególnie pod kątem kosztów. Rozbudowa infrastruktury transportowej i wydobywczej, która musi być specjalnie przygotowana do znoszenia ekstremalnie niskich temperatur, jest wyjątkowo kosztowna.

Wzrost znaczenia norweskich węglowodorów

Jednym z państw arktycznych, które prowadzi wydobycie za kołem podbiegunowym, jest Norwegia. Kraj posiada działki wydobywcze na Morzu Barentsa. Zasobność tego akwenu w ropę naftową określa się na poziomie 7,5 mld baryłek, w przypadku jego wschodniej części. Norwegowie na swoich wodach wydobywają zarówno ropę naftową, jak i gaz ziemny. Oba surowce są skrajnie potrzebne Europie w dobie kryzysu energetycznego. Już obecnie widoczny jest trend zwiększania norweskiego udziału w europejskim rynku surowców energetycznych, kosztem udziału Rosjan.

Norwegia wykorzystuje głównie zasoby Mórz Północnego i Norweskiego do transportu gazu i ropy w kierunku europejskim. Jest to zrozumiałe, zarówno w kwestii odległości oraz warunków pogodowych, mniej ekstremalnych niż na Morzu Barentsa. Jednak rosnące zapotrzebowanie Europy na gaz i ropę sprowadzane z północy stanowi wyzwanie dla Norwegii, która próbuje nadgonić podaż surowców. Tym samym istnieje szansa na zwrot państwa w kierunku eksploracji Dalekiej Północy. Tylko sześć firm, w tym norweski Equinor, złożyło wniosek o nowy obszar poszukiwawczy na Morzu Barentsa w 25. rundzie licencyjnej w zeszłym roku, gdzie w 2014 roku do uzyskania licencji aplikowało aż 36 podmiotów. Decyzja Unii Europejskiej o stopniowym wycofywaniu się z importu rosyjskiego gazu i ropy po inwazji Moskwy na Ukrainę zwiększyła jednak popyt na norweski gaz, umieszczając zasoby arktyczne z powrotem w sferze opłacalności.

Eksploatacja przydennych zasobów to spore ryzyko dla ekologii

Oczywiście eksploracja Arktyki pod kątem wydobycia wzbudza sprzeciw ekologów. Norweski Equinor ogłosił plany rozpoczęcia wydobycia z pola naftowego Wisting niedaleko Wyspy Niedźwiedzi. Pole zostało odkryte w 2013 roku i leży dalej na północ niż jakiekolwiek inne złoża tej wielkości kiedykolwiek wcześniej zlokalizowane. Przedstawione przez firmę informacje odnośnie wpływu na środowisko nie są przekonujące. W oświadczeniu norweskiego Urzędu Ochrony Środowiska, ocena jest słaba, a ryzyko środowiskowe wysokie. Chodzi głównie o szlaki migracyjne ptaków, które zatrzymują się właśnie na Wyspie Niedźwiedzi. Ryzyko potencjalnego wycieku ropy jest wysokie, biorąc pod uwagę niekorzystne warunki pogodowe w tym regionie świata.

Wzrost napięcia wokół Morza Barentsa

Morze Barentsa ma też pewien potencjał konfliktogenny. W 2010 roku podpisane zostało porozumienie o linii podziału akwenu między Norwegią a Rosją. Ustanowiono tym samym granicę morską między dwoma krajami, których roszczenia pokrywały się ze sobą. W świetle rosyjskiej inwazji na Ukrainę, Norwegia, podobnie jak Unia Europejska, również wprowadziła sankcje gospodarcze na agresora. Tym samym zatrzymane zostały dostawy zaopatrzenia dla rosyjskich górników na Svalbardzie, archipelagu udostępnionego przez Norwegię do ekonomicznej eksploatacji sygnatariuszem Traktatu Spitsbergeńskiego. Reakcją Rosji była groźba cofnięcia porozumień odnośnie delimitacji Morza Barentsa. Tym samym akwen może znów stać się przedmiotem sporu. Biorąc pod uwagę wzrost napięć na arenie międzynarodowej na linii Moskwa-NATO, i tak już niebezpieczne wydobycie węglowodorów w regionie może stać się jeszcze mniej atrakcyjne.

Arktyka nie pomoże w uzupełnieniu niedoborów węglowodorów w Europie

Biorąc pod uwagę przypadek Norwegii, trudno liczyć na wydobywczą aktywizację Arktyki poza jej rosyjskim sektorem. W 2021 roku Grenlandia ogłosiła zawieszenie strategii poszukiwania ropy i przestała udzielać licencji na poszukiwania. Podobnie prezydent USA Joe Biden ogłosił w swoim planie klimatycznym, że chce tymczasowego zakazu wierceń morskich w Arktyce. Biden niedawno anulował trzy planowane umowy dzierżawy złóż ropy i gazu na Alasce. Z drugiej strony warto pamiętać, że wprowadzone swego czasu moratorium prezydenta Baracka Obamy odnośnie ograniczenia wierceń w szelfie kontynentalnym nie utrzymało się długo i zostało cofnięte. Biorąc pod uwagę obecne zapotrzebowanie na węglowodory, Amerykanie dyskutują o zwiększeniu wydobycia ropy. Mimo wszystko ogromne zasoby Dalekiej Północy, którymi jeszcze do niedawna interesował się świat, prawdopodobnie nie będą miały przełożenia na uzupełnienie luki w dostawach do Europy.

Bugajski: Spór o bogactwa i szlaki Arktyki (ROZMOWA)

Najnowsze artykuły