(Defence News/Patrycja Rapacka)
Władze Litwy zapowiedziały w czwartek 14 maja, że państwa bałtyckie formalnie poproszą NATO o rozmieszczenie kilku tysięcy wojsk jako środek odstraszania Rosji. Sojusz nie dał żadnych zapewnień, że to żądanie zostanie spełnione.
Sekretarz generalny Jens Stoltenberg powiedział podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych w turekciej Antalyi, że jest zbyt wcześnie by się do niego odnieść.
– Potrzebujemy jednostki rozmiaru brygady, więc każde z państw bałtyckich będzie gościć u siebie batalion – powiedział rzecznik prasowy litewskiej armii Mindaugas Neimontas.
Neumontas poinformował także, że litewscy, łotewscy i estońscy generałowie wyślą wkrótce wspólne żądanie do naczelnego dowódcy sił NATO gen. Breedlove. Dodał, że Bałtowie potrzebują stałych, rotacyjnych sił NATO jako środków odstraszania i gwarancji bezpieczeństwa w regionie. Odmówił odpowiedzi na pytanie o konkretne liczby, jednak typowa brygada powinna liczy około 3000 żołnierzy.
Informację o wysłaniu listu i żądania rozmieszczenia batalionu w każdym państwie bałtyckim potwierdziło ministerstwo obrony Łotwy. – Sojusznicza obecność będzie istotnym elementem bezpieczeństwa Łotwy w przypadku gdy Rosja nie zmieni swej polityki wobec konfliktu na Ukrainie i nadal będzie manifestować swą obecność w regionie Morza Bałtyckiego.
Jako znak trwania napięcia na Ukrainie, prezydent Francji Hollande wymienił stałe łamanie zawieszenia broni, co jest nie do zaakceptowania przez środowisko międzynarodowe. Dodał, że pojawia się ryzyko kolejnych konfliktów i walk na granicy ukraińsko-rosyjskiej.
Stoltenberg powiedział, że wie o planowanym liście od państw bałtyckich. – Kiedy tylko go otrzymamy, poważnie rozważymy zawarte w nim propozycje- stwierdził. Przypomniał, że NATO już podjęło decyzję o pomocy w zapewnieniu bezpieczeństwa państw bałtyckich, zwiększając program „Air Policing” i obecność morską. – Nasza uwaga skupia się na realizacji decyzji już podjętych – wyjaśnił Stoltenberg.
Państwa bałtyckie i nordyckie zgłaszały zwiększenie rosyjskiej aktywności w regionie w ciągu ubiegłego roku. Informowały, że rosyjskie samoloty latały z wyłączonymi transponderami, zagrażając lotnictwu cywilnemu. W ubiegłym miesiącu Litwa oskarżyła rosyjską flotę o utrudnianie prac nad budową kabla energetycznego, mającego ją połączyć ze Szwecją.
W zeszłym roku USA ulokowały 600 żołnierzy w państwach bałtyckich i Polsce na zasadzie rotacji. Jeśli NATO nie odpowie pozytywnie na żądania Bałtów, może to być odebrane jako wyraźny sygnał, powiedział Ramunas Vilpisauskas, dyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Nauk Politycznych Uniwersytetu Wileńskiego.
– Wielki sąsiad na wschodzie będzie uważnie obserwować jak poważnie państwa NATO zareagują na list-powiedział Vilpisauskas. Niektóre państwa NATO są sceptyczne wobec znaczącej i stałej obecności, gdyż naruszałaby ona porozumienie między NATO a Rosją z 1997 roku. Dyplomaci natowscy powiedzieli, że sojusz skupia się na nowej „szpicy” która może być szybko rozmieszczona by zapobiegać kryzysowi zarówno na południu jak i na wschodzie, a nie na stałym rozmieszczaniu wojsk. – Ciągle dyskutujemy nad adaptacją sojuszu do nowych wyzwań. Zawsze byliśmy zdolni do wypełniania naszego najważniejszego obowiązku, jakim jest zabezpieczanie członków przed każdym zagrożeniem- powiedział Stoltenberg. Zauważył, że „szpica” ułatwi wspieranie obrony państw bałtyckich.
Także Polska planuje poruszyć temat stałej obecności NATO w regionie. W dokumentach Biura Bezpieczeństwa Narodowego zawierających tematy na szczyt NATO w Warszawie, Reuters znalazł także punkt poświęcony tej kwestii. W rozmowie z agencją szef BBN gen. Stanisław Koziej przekonywał, że nastawienie do Rosji może się zmienić, jeżeli zawieszenie broni nad Dnieprem będzie przestrzegane, ale przyznał też, że jest na to mała szansa.