Akcje spółek budowlanych są coraz chętniej kupowane przez inwestorów na warszawskiej giełdzie – tylko od początku roku branżowy indeks wzrósł o 1/3. Poza ożywieniem inwestycji prywatnych oraz infrastrukturalnych rynek dostrzega także rosnące nakłady w energetyce. Potrzeby w zakresie modernizacji konwencjonalnych elektrowni i sieci przesyłowych są wciąż ogromne, podobnie jak niewykorzystany potencjał OZE.
– Widzimy dużą poprawę w zakresie budownictwa drogowego, kolei i przede wszystkim budownictwa dla energetyki, w którym Polska stała się najlepszym rynkiem budowlanym w Europie. Konkurencja jest znacząca, ale musimy sobie dać radę jako lokalny partner – mówi agencji informacyjnej Newseria Dariusz Grzeszczak, prezes zarządu Erbudu.
Spodziewany wzrost inwestycji infrastrukturalnych wiąże się z rozpoczynającymi się projektami w ramach nowej perspektywy finansowej UE na lata 2014–2020. Impuls inwestycyjny w przypadku infrastruktury prawdopodobnie nie będzie tak silny, jak poprzednio, ponieważ priorytetem w obecnych programach jest wspieranie innowacyjności i konkurencyjności. Sektor budowlany będzie jednak korzystał z rosnących inwestycji, m.in. w energetyce, co pomoże niektórym firmom lepiej dywersyfikować ryzyko, a więc nie ograniczać się tylko do np. segmentu drogowego.
Na poprawę koniunktury w branży budowlanej wskazuje także indeks WIG-budownictwo, który od początku br. wzrósł o ponad 30 proc. i kontynuuje trend wzrostowy od połowy 2012 r. To nie tylko pochodna oczekiwanego przyspieszenia inwestycji drogowych czy kolejowych, lecz także efekt solidnego wzrostu całej gospodarki, który w ostatnich kwartałach był mocno wspierany przez wysoki przyrost inwestycji prywatnych, a więc również w budynki i budowle.
– Widzimy, że rentowność segmentu kubaturowego jest według planu, a deweloperski poprawił swoją rentowność. Wiemy, że I kwartał w inżynierii i budownictwie dla energetyki jest sezonowo najtrudniejszym kwartałem, ale tym razem wyniki są lepsze niż w zeszłym roku. Jeżeli te dwa segmenty, czyli inżynieryjny i energetyczny, dołożą do kubaturowego i deweloperskiego, to myślę, że w następnych kwartałach poprawimy rentowności – przewiduje Grzeszczak.
W szczytowym okresie wydatkowania środków z poprzedniego budżetu UE – w latach 2010–2011 – inwestycje publiczne w Polsce w relacji do PKB podskoczyły do ponad 5,5 proc., by następnie spaść poniżej 4 proc. w 2013 r. Silne ograniczenie wydatków inwestycyjnych sektora publicznego po 2012 r. (wymuszone wcześniejszym ich zwiększeniem przed Euro 2012) i wadliwie stosowane Prawo zamówień publicznych przyczyniły się do zapaści w branży w budowlanej. Choć upadło wiele przedsiębiorstw, to według prezesa Erbudu nie można mówić o mniejszym natężeniu konkurencji.
– Rzeczywiście mieliśmy boom budowlany, który zamiast stworzenia potęgi firm budowlanych, raczej spowodował u niektórych dużych graczy kłopoty lub nawet bankructwo. Natomiast konkurencja w dalszym ciągu jest i to nie zmieni się na pewno. Myślę, że teraz inne jest podejście zleceniodawcy, czyli GDDKiA, do realizacji tych przedsięwzięć i dlatego widzę szansę także dla nas na zaistnienie w tym segmencie – twierdzi Grzeszczak.
W przypadku budownictwa kubaturowego prezes Erbudu prognozuje wzrost przetargów na budowę centrów handlowych, szpitali, muzeów, hal sportowych oraz biurowców.
– Portfel mieszkaniowy stanowi u nas około 10 proc., ponieważ rentowności w tym segmencie są dla firmy budowlanej raczej poniżej 1,5 proc., co nie jest naszym celem, dlatego ten segment interesuje nas mniej – mówi Dariusz Grzeszczak.
Źródło: Newseria.pl