Turcja poinformowała światowe firmy żeglugowe, że od 1 grudnia będzie od nich wymagane przedstawienie obowiązkowego ubezpieczenia transportowanego ładunku i samego statku. Decyzja ta ma związek z planowanym na 5 grudnia wejściem unijnego embarga na ropę rosyjską.
O przesłanym liście do armatorów statków poinformował Bloomberg. Autentyczność listu potwierdziło tureckie ministerstwo handlu. – Statki przewożące ropę naftową Bosforem i Dardanelami będą musiały przedstawić pismo od swojego ubezpieczyciela, że zapewniona zostanie ochrona ubezpieczeniowa dla tego konkretnego statku i ładunku – poinformowało ministerstwo.
W ciągu ostatnich sześciu miesięcy Rosja wysyłała dziennie prawie 650 tys. baryłek własnej ropy prosto z czarnomorskiego portu Noworosyjsk. Do tego transport odbywa się również z czarnomorskiego terminala w Tuapse.
Turcy twierdzą, że decyzja o takim podejściu jest podyktowana dostosowaniem się do sankcji unijnych, chociaż nie oznacza to, że Turcja się do nich przyłączy.
Decyzja Turków może negatywnie wpłynąć na transport ropy rosyjskiej. Zgodnie z założeniem unijnych sankcji, transport rosyjskiej ropy drogą morską nie będzie mógł liczyć na ubezpieczenie i reasekurację firm związanych z Unią Europejską. 90 procent transportu morskiego jest ubezpieczane właśnie przez towarzystwa ubezpieczeniowe powiązane z Europejskim Obszarem Gospodarczym.
Unia Europejska wraz z państwami G7 pracuje nad rozwiązaniem tzw. price cap, czyli ustaleniem ceny maksymalnej na ropę rosyjską. W tym rozwiązaniu będzie możliwe ubezpieczenie ładunków ropy rosyjskiej, jeżeli będą mieściły się one w granicach cenowych ustalonych przez organizacje. Temu rozwiązaniu sprzeciwia się Rosja, która ostrzegała, że w razie dołączenia się państw do tych propozycji, Moskwa nie będzie im dostarczała swoich surowców energetycznych.
Bloomberg/Mariusz Marszałkowski
Marszałkowski: Unia Europejska chce znokautować ropę z Rosji