Energetyka wiatrowa zapewniła w ostatnich dniach kilkadziesiąt z kilkudziesięciu tysięcy megawatów potrzebnych w krajowym systemie elektroenergetycznym przez mniej wietrzne dni. Także liberalizacja ustawy odległościowej traci impet. Ma pomóc uzyskać środki z Krajowego Planu Odbudowy, ale jest kością niezgody w rządzie.
Zapotrzebowanie na moc w Polsce przekraczało 22 GW w ostatnich kilku dniach. Było realizowane głównie przez elektrownie cieplne, a zatem źródła wykorzystujące węgiel. Energetyka odnawialna zgodnie z charakterystyką pracy w obecnym sezonie zapewnia mniej mocy, to znaczy fotowoltaika kilkaset, a energetyka wiatrowa kilkadziesiąt MW mocy potrzebnej w systemie.
Tymczasem trwa dyskusja o rozwoju lądowej energetyki wiatrowej w Polsce po głośnej analizie Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, które ostrzega przed pozorną liberalizacją ustawy odległościowej blokującej rozwój tej branży. – Każda ingerencja w szeroko konsultowane i zaakceptowane przez stronę rządową i samorządową 500 metrów w ustawie odległościowej oznacza de facto dalsze blokowanie energetyki wiatrowej na lądzie – ostrzega PSEW. Utrzymuje, że jeśli w ustawie odblokowującej zasadę 10H zostaną wprowadzone modyfikacje odległości minimalnej to przez kolejne 10 lat nie powstanie żadna nowa farma wiatrowa.
Obawy PSEW to potwierdzenie informacji BiznesAlert.pl, który informował, że liberalizacja ustawy odległościowej zostanie przeprowadzona tak, aby utrzymać restrykcje blokujące rozwój branży. Jest ona potrzebna do wypełnienia jednego z kamieni milowych w rozmowach Polski i Komisji Europejskiej o odblokowaniu środków Krajowego Planu Odbudowy, ale nie ma poparcia całej Zjednoczonej Prawicy. Solidarna Polska zaproponowała własną wizję liberalizacji, która zwiększy minimalną odległość od budynków z 500 do 1000 m.
Wojciech Jakóbik