– Jeżeli dostawy ropy z Polski do niemieckiej Rafinerii Schwedt faktycznie ruszą przed końcem stycznia, może dojść do derusyfikacji tego obiektu z pomocą Orlenu lub bez niego. Od tego rozstrzygnięcia może zależeć cena paliw na stacjach w obliczu embargo na produkty naftowe Rosji wchodzącego w życie w lutym 2023 roku – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Czy Rosnieft zostanie wyrzucony z Rafinerii Schwedt?
Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa powiedziała na konferencji prasowej z drugiego stycznia, że Niemcy zamierzają pozbawić Rosnieft Deutschland 54 procent udziałów Rafinerii Schwedt (PCK). Dobry gest Niemiec, czyli wyzbycie się udziałów Rosnieftu – rosyjskiej firmy, to był warunek dalszych rozmów, to się stało – powiedziała minister klimatu odmawiając szczegółów na temat ewentualnego zaangażowania PKN Orlen. – Nie mówimy, że to koniecznie musi być Orlen. Tutaj mówimy w ogóle o rozmowach biznesowych, więc to byśmy pozostawili owiane tajemnicą. Liczymy, że takie porozumienie będzie – podkreśliła w styczniu. Derusyfikacja PCK była warunkiem rozpoczęcia dostaw ropy nierosyjskiej do Schwedt przez naftoport w Gdańsku. Te według deklaracji władz Brandenburgii mają ruszyć do końca stycznia, co sugerowałoby porozumienie w sprawie Schwedt na dniach. Może ono mieć kluczowe znaczenie wobec nadchodzącego embargo G7 i Unii Europejskiej na produkty naftowe z Rosji. Wówczas będzie liczyła się już nie tylko podaż ropy na rynku, ale także produktów rafineryjnych, tymczasem moce rafinerii na świecie spadły przez pandemię koronawirusa oraz wizję rychłej transformacji energetycznej w sektorze transportowym przed atakiem Rosji na Ukrainę z lutego 2022 roku, który znów zwiększył popyt. Europejczycy ścigają się w zakupach paliw na czele z olejem napędowym, by zgromadzić zapasy przed embargo w lutym i wobec wielkiej niewiadomej odnośnie do zapotrzebowania w Chinach. Jeżeli gospodarka chińska ruszy z kopyta po zniesieniu ograniczeń pandemicznych, a sankcje na produkty naftowe wejdą efektywnie w życie w lutym 2023 roku, ceny znów mogą znacznie wzrosnąć przez presję popytową. Co z tego, że na rynku będzie ropa spoza Rosji, jeżeli moce przerobowe rafinerii nie wzrosną poza fizyczne możliwości zakładów w regionie? Podaż ze Schwedt i innych zakładów będzie zależała od efektywności dywersyfikacji dostaw. Ten efekt może zostać jednak złagodzony przez recesje i destrukcję popytu. Tak czy inaczej rynek na produkty naftowe z Rosji będzie się kurczył, a każda rafineria: Schwedt i Leuna w Niemczech, a także Gdańska i Płock w Polsce, będą miały znaczenie dla notowań na stacjach paliw w naszych krajach. Póki co jednak według danych Refinitiv Eikon dla Politico, zapotrzebowanie na diesla sięgnęło rekordowych 8,2 mln ton w grudniu 2022 roku z tego 3,51 mln ton z Rosji. Europejczycy importują na zapas przed embargo. Niemcy sprowadziły z Rosji 640 tysięcy ton diesla z Rosji w grudniu 2022 roku i są największym jego importerem na kontynencie. To najwięcej od maja 2020 roku.
Czy Polska i Niemcy porzucą ropę z Rosji?
Podaż zależy także od losu deklaracji Polski i Niemiec o porzuceniu ropy z Rosji z końcem 2022 roku. Wiadomo, że oba kraje podtrzymują te deklaracje, ale nie ma jeszcze sankcji, które wprowadzałyby je w życie. – Przepustowość w rafinerii jest, gotowość rafinerii jest, tylko kwestia dalszych szczegółów i oczywiście sankcji, bo one też będą wpływały na dalsze porozumienia – uzupełniła Anna Moskwa na cytowanej wyżej konferencji prasowej. BiznesAlert.pl jako pierwszy informował, że Berlin i Warszawa zabiegają o sankcje na dostawy ropy przez Ropociąg Przyjaźń. Według naszych informacji trwają przygotowania do wdrożenia tych przepisów i wciąż jest szansa, że wejdą w życie na początku 2023 roku po to, by dać alibi firmom jak PKN Orlen czy jego odpowiedniki działające w Niemczech, by zerwać umowy z Rosjanami bez płacenia kar. Niemcy deklarują w mediach, że porzuciły ropę rosyjską z końcem 2022 roku, ale nie ma informacji o zerwaniu jakiejkolwiek umowy tamtejszych firm z dostawcami z Rosji. Brak dostaw rosyjskich może obecnie wynikać w Polsce i Niemczech z planowanej przerwy technicznej pracy Ropociągu Przyjaźń, która ma się skończyć 16 stycznia, ale już teraz trwają spekulacje, czy będzie jak z remontem Nord Stream 1 w wakacje 2022 roku, który nigdy się nie skończył, a kurek raz zakręcony taki pozostał aż do sabotażu we wrześniu 2022 roku, windując ceny gazu do rekordowego poziomu.
Czy sankcje naftowe Zachodu działają?
Skok cen ropy w górę przydałby się Rosjanom w pierwszym kwartale 2023 roku, bo oddziaływanie inwazji na Ukrainie na cenę Brent zostało zniwelowane przez wizję recesji (kosztuje około 80 dolarów) a Rosjanie muszą przez sankcje sprzedawać mieszankę Urals jeszcze taniej. Jest notowana za około 50 dolarów, a w niektórych przypadkach trafia do klientów z rabatem ustanawiającym cenę w wysokości nawet 30 dolarów. Wyższe ceny mogłyby zwiększyć popyt, zwiększyć koszty uniezależnienia Zachodu od ropy i produktów naftowych z Rosji, zreperować budżet rosyjski zagrożony rekordowym deficytem i zachęcić część Europejczyków do dalszych zakupów u Rosjan. Póki co Kreml musi ograniczać wydobycie ropy przez to, że nie ma realnej alternatywy do rynku europejskiego. Z tego względu resort finansów przyznaje, że w 2023 roku będzie trudniej uzupełnić Fundusz Bogactwa Narodowego gromadzący środki ze sprzedaży węglowodorów. Socvombank szacuje, że deficyt w tym roku sięgnie 3,4 bln rubli, które będzie należało pokryć z wspomnianego funduszu szacowanego na 180 mld dolarów. To oznacza, że sankcje zachodnie działają, ale ich oddziaływanie na Rosję jest rozłożone w czasie. Amerykanie kalkulują, że ceny ropy mogłyby sięgnąć nawet 150 dolarów, gdyby nie wprowadzenie ceny maksymalnej baryłki przez G7, Australię i Unię Europejską od piątego grudnia 2022 roku. Fakt, że Rosjanie sprzedają ropę poniżej limitu 60 dolarów może oznaczać, że obawiają się sankcji albo wynikać z warunków rynkowych, bo Urals jest notowany niżej. W lutym ma dojść do pierwszej rewizji ceny maksymalnej, która ma następować cyklicznie co dwa miesiące do poziomu pięciu procent poniżej wartości rynkowej, a zatem obecnie powinna spaść do około 47-48 dolarów. Następne uderzenie z pomocą embargo na dostawy paliw rosyjskich nastąpi piątego lutego 2023 roku, do kiedy powinno nastąpić rozstrzygnięcie w sprawie Schwedt a także kierunków dostaw ropy oraz produktów naftowych do rafinerii w Polsce oraz Niemczech tak, aby mogły wejść w życie sankcje na północną nitkę Ropociągu Przyjaźń. Odpowiednia synchronizacja działań na Zachodzie powinna uchronić region przed szokiem, który miałby także znaczenie dla dalszego losu obrony Ukrainy, która potrzebuje oleju napędowego do skutecznego prowadzenia kontrofensywy a także walki z blackoutami wywołanymi atakami rakietowymi Rosji, bo generatory dostarczane z Zachodu są napędzane paliwem. Dlatego też Zachód liczy na to, że zróżnicowane embargo na produkty naftowe z podziałem na paliwo premium i normalne zmusi Rosjan do podporządkowania się. Musieli obniżyć wydobycie ropy przez sankcje, bo nie posiadają odpowiednich zbiorników i podobnie będzie z paliwem. Takie rozwiązanie ułatwi także poszukiwania alternatywy przez sektor prywatny w Europie. Warto cały czas monitorować temat importu ropy z Kazachstanu przez Ropociąg Przyjaźń w Rosji. Wszelkie próby dostaw surowca rosyjskiego pod fałszywą flagą, na przykład poprzez mieszanie kazachskiej KEBCO z podobną, rosyjską REBCO, spotkają się z sankcjami drugiego rzędu, a ewentualne doniesienia o takich próbach będą uderzać w wizerunek podmiotów z Zachodu angażujących się w ten proceder.
Kiedy nastąpi rozstrzygnięcie w sprawie derusyfikacji Rafinerii Schwedt i sankcji na północną Przyjaźń?
Jeszcze w styczniu możemy poznać oficjalne informacje na temat derusyfikacji Rafinerii Schwedt, ewentualnego wejścia tam PKN Orlen, a także opóźnionej rezygnacji z ropy rosyjskiej w Polsce oraz Niemczech poprzez zastosowanie sankcji wobec północnej nitki Ropociągu Przyjaźń. Rozstrzygnięcia w tej sprawie będą miały fundamentalne znaczenie dla współpracy polsko-niemieckiej, sankcji zachodnich wobec Rosji, losów inwazji rosyjskiej na Ukrainie oraz cen paliw na stacjach.
Jakóbik: Sankcje naftowe Zachodu to test Przyjaźni polsko-niemieckiej (ANALIZA)