W porównaniu z demontażem elektrowni jądrowych w Szwecji, niemieckie instalacje są demontowane cztery razy wolniej i znacznie drożej. Jest to powiązane z biurokracją, ospałością niemieckich koncernów energetycznych i systemem federalnym, który wymaga udzielenia pozwoleń na płaszczyźnie landowej oraz federalnej. Inaczej niż w innych krajach, każdy land w Niemczech ma własne urzędy odpowiedzialne za bezpieczeństwo i energetykę.
Niemiecka energetyka jądrowa osiągnęła apogeum w okresie poprzedzającym protesty antyatomowe w latach 80., wtedy 19 elektrowni jądrowych pokrywało niekiedy od 25 do 30 procent zapotrzebowania tego kraju na energię elektryczną w sposób przyjazny dla klimatu.
Niemiecka gazeta die Welt porównała kwestie demontażu elektrowni jądrowych w Niemczech i Szwecji. Koszt demontażu w kraju skandynawskim był o 3/4 niższy niż w Niemczech i trwał kilka lat. Niemcy będą potrzebowali łącznie co najmniej 15 lat.
W dniu 15 kwietnia Niemcy zamierzają odłączyć ostatnie trzy elektrownie jądrowych od sieci przesyłowej. Chodzi tu o Isar 2, Emsland i Neckarwestheim 2. Wygaszanie tych elektrowni miało miejsce już na koniec grudnia 2022 roku, lecz połączenie z siecią umożliwiało uruchomienie produkcji energii w przypadku wyjątkowym.
Die Welt/Aleksandra Fedorska
Premier rozmawiał w USA o finansowaniu atomu