Rosjanie straszyli Europejczyków, że będą musieli jeść chomiki przez kryzys energetyczny wywołany przez Gazprom. Teraz sami będą musieli zjeść żabę, czy też chomika, idąc na dalekie ustępstwa w Azji, by choć częściowo zrekompensować straty w Europie – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Siła Syberii 2 o planowanej przepustowości 50 mld m sześc. rocznie ma zwiększyć udział gazu z Rosji na rynku Chin z 5 procent obecnie do 20 procent w latach trzydziestych. Rosjanie chcą użyć tego projektu do dywersyfikacji rynków zbytu, bo ma być zaopatrywany z bazy surowcowej dedykowanej dotąd Europie, w której udział Rosjan stopniał z ponad 40 procent w 2021 roku do 7 procent obecnie.
Chińczycy mają jednak alternatywę. Ogłosili plan budowy gazociągu Linia D do Turkmenistanu, który zapewnia obecnie trzema magistralami 35 mld m sześc. rocznie. Rosjanie zapewniają 16 mld m sześc. gazociągiem Siła Syberii ze złóż na Dalekim Wschodzie, a więc nieprzeznaczonych dla Europy.
Sergiej Wakulenko, były dyrektor do spraw strategii Gazpromu, mówi w Financial Times, że cena gazu z Rosji oferowana Chinom jest jeszcze niższa niż dostaw od innych firm z Azji. BCS Global Markets szacuje, że Siła Syberii 2 dałaby Gazpromowi 12 mld dolarów przychodu rocznie, z czego 4,6 mld dolarów trafiłoby do budżetu państwa za pośrednictwem podatków oraz ceł. To mniej niż połowa miesięcznych przychodów Gazpromu z 2023 roku. Warto przy tym dodać, że początkowo te przychody służyłyby zwrotowi inwestycji w budowę gazociągu przez Chiny oraz Mongolię, którego koszty były szacowane jeszcze przed wzrostem inflacji oraz naprężeniem łańcuchów dostaw na świecie na nawet 70 mld dolarów.
Warto dodać, że Gazprom zanotował rekordowy spadek przychodów w 2022 roku na życzenie Kremla. Zysk netto tej firmy spadł z 2,093 bln rubli w 2021 roku do 1,226 bln w 2022 roku. Rosjanie przekonują, że to skutek sankcji, ale jest inaczej. To wina decyzji politycznej Kremla, który oczekiwał od Gazpromu ograniczenia dostaw do klientów, między innymi z zastosowaniem ultimatum płatności w rublach nieprzewidzianych w kontrakcie, które było pretekstem do zatrzymania dostaw m.in. do Polski. Spadek przychodów Gazpromu to skutek spadku sprzedaży gazu w Europie, który zaczął się od ograniczenia podaży przez Rosjan w celu podsycania kryzysu energetycznego poprzez podniesienie cen tego paliwa, a skończył na planie porzucenia gazu rosyjskiego do 2027 roku przez Unię Europejską ustalonym po inwazji na Ukrainie w postaci REPowerEU.
Kryzys energetyczny podsycany przez Gazprom jest postrzegany jako element planu przygotowania do inwazji na Ukrainę realizowanego przez Kreml od wakacji 2021 roku. Można obecnie stwierdzić, że ów plan się nie powiódł, choć Rosjanie straszyli Europejczyków filmami propagandowymi z zamarzniętymi miastami europejskimi i jedzeniem chomików, o czym pisałem w innym miejscu. Z tego względu Rosjanie są na łasce Chin oraz innych potencjalnych partnerów w Azji. Projekt Siła Syberii 2 jest póki co pisany palcem po wodzie.
Dowodem może być fakt, że w ostatnim czasie doszło do dodania kolejnej koncepcji, być może z braku konkretnych ustaleń z partnerami w regionie. Rosjanie od kilku lat komunikowali, że Siła Syberii 2 mogłaby się ciągnąć przez Mongolię i nie ma rozstrzygnięcia w tej sprawie. Tymczasem w maju 2023 roku poinformowali, że wytyczyli wstępny szlak przez…Kazachstan. Może chodzić zatem o projekt który możemy nazwać umownie Siła Syberii 3, jeszcze mniej realny.
Nie ma jednak nic za darmo. Kazachskie ministerstwo energetyki podaje, że 10 mld m sześc. z 40 mld m sześc. planowanej przepustowości nowego gazociągu ciągnącego się od Barnaul do Khorgas mogłoby być zużywane przez Kazachów, ale oczekują „znacznie obniżonej ceny”.
Warto w tym kontekście przypomnieć, że kontrakt Gazprom-CNPC zawarty w maju 2014 roku w sprawie dostaw gazociągiem Siła Syberii był oceniany przez analityków jako wynegocjowany poniżej granicy opłacalności. Gazprom poniósł wszystkie koszty inwestycji, które nieprędko mu się zwrócą. Podobny los może czekać projekty Siła Syberii 2 oraz 3, jeżeli dojdą do skutku. Zatem po tym, jak Gazprom na życzenie Kremla wykluczył się z Europy znalazł się na łasce klientów w Azji. Jeżeli będzie chciał odzyskać choć część strat poniesionych na Zachodzie, będzie musiał zjeść przysłowiową żabę (a raczej chomika) w Azji.
Jakóbik: Czy Europejczycy przez Gazprom zaczną jeść chomiki? (ANALIZA)