– Sojusz naftowy Arabii i Rosji działa pomimo niesnasek i może podnieść nam ceny na stacjach, ale nie pomaga Kremlowi uniknąć konsekwencji sankcji za inwazję na Ukrainę, z niedoborem paliw w tym reżimie naftowym włącznie. Przyszłość zależy bardziej od Chin zagrożonych recesją – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Sojusz naftowy Arabii i Rosji trwa, ale nie bez sensacji
Arabia Saudyjska postanowiła przedłużyć cięcia wydobycia ropy naftowej w wysokości miliona baryłek dziennie o wrzesień z możliwością dalszego przedłużenia oraz pogłębienia cięć. Warto przypomnieć, że to kontynuacja polityki rozpoczętej w kwietniu 2023 roku, kiedy Saudyjczycy zadeklarowali cięcia o 500 tysięcy baryłek dziennie po tym, jak Rosjanie zapowiedzieli taką redukcję wiosną. Kreml przyznawał, że sankcje zachodnie zmuszą go do obniżenia produkcji ropy.
Jednakże redukcja wydobycia przez Rosjan była niższa od 500 tysięcy baryłek dziennie i sięgnęła około 100 tysięcy w kwietniu 2023 roku, wywołując niezadowolenie Rijadu, które zostało odnotowane przez media zachodnie: agencje Bloomberg i Reuters, a także Wall Street Journal. Opisywały one spór Moskwy i Rijadu o poziom cięć wydobycia ropy. Powstało wrażenie, że Kreml wykiwał Saudyjczyków, które zostało spotęgowane przez szacunki Międzynarodowej Agencji Energii o tym, że Rosjanie zdetronizują Arabów na pozycji największego producenta ropy na świecie.
Nie oznacza to jednak, że sojusz naftowy Arabii i Rosji upadł. Dalsze rozmowy w czerwcu 2023 roku toczyły się już bez udziału agencji donoszących o sporach, które nie zostały wpuszczone na obrady, bo ich dziennikarze nie otrzymali akredytacji na szczyt OPEC+. Spór został wyciszony, liczby – przeanalizowane. Kartel naftowy OPEC (nie mylić z grupą OPEC+ zrzeszającą dodatkowo dwunastu producentów spoza kartelu, w tym Rosję) obliczył, że ostatecznie Rosjanie zmniejszyli wydobycie o 300 tysięcy baryłek dziennie, to znaczy poniżej deklaracji.
Szczyt czerwcowy przyniósł deklarację Arabii Saudyjskiej o podniesieniu cięć do miliona baryłek dziennie, prawdopodobnie w celu usunięcia wrażenia nieefektywności cięć wywołanego przez Rosję, który w połączeniu ze złymi danymi gospodarczymi z Chin obniżał cenę baryłki, a OPEC+ chce ją windować. Ponadto, Rosjanie zostali zobowiązani do przekazywania faktycznych danych o swym wydobyciu do OPEC pomimo faktu, że Kreml utajnił informacje o sektorze naftowym po inwazji na Ukrainę do kwietnia 2024 roku. Rosjanie zadeklarowali za Saudyjczykami w sierpniu, że obniżą wydobycie o 300 tysięcy baryłek i będzie to tym razem liczba bliższa prawdzie, bo Rijad tym razem sprawdził deklaracje Moskwy.
Uderzenie w rewolucję łupkową
Sojusz naftowy Arabii i Rosji trwa pomimo niesnasek, o czym pisze Łukasz Przybyszewski w BiznesAlert.pl. Ważne jest, że przyniósł jeden rewolucyjny skutek. Amerykanie zanotowali pod koniec lipca rekordowy spadek zapasów komercyjnych ropy o 17,05 mln baryłek. To największy spadek tygodniowy w historii. Wynika z wzrostu popytu w kraju oraz za granicą. Z kolei strategiczne zapasy ropy w USA są obecnie najniższe od 1985 roku i wynoszą około 453,1 mln baryłek. Polityka OPEC+ wywindowała cenę baryłki powyżej 80 dolarów za mieszankę teksańską WTI i zniechęciła USA do uzupełnienia Strategicznej Rezerwy Naftowej zaplanowanego na czerwiec 2023 roku. Niektórzy analitycy podkreślają, że nowe cięcia OPEC+ dziwnym trafem zdarzały się zawsze niedługo przed planowanym uzupełnieniem zapasów w USA.
Amerykanie planowali uzupełniać rezerwy ropy przy cenie 67-72 dolary za baryłkę WTI. Wyższa cena wywołana działaniami OPEC+ spowodowała, że zrezygnowali z zakupów sześciu mln baryłek ropy i nie wiadomo, kiedy do nich wrócą. Oznacza to, że planowany wzrost wydobycia ropy w USA o 700 tysięcy baryłek dziennie, który potencjalnie mógłby uzupełniać na rynku globalnym spadek podaży OPEC+ może trafić na rynek krajowy, nie uderzając w interesy Arabii i Rosji. W ten sposób Amerykanie będą łagodzić rekordowe ceny paliw na swych stacjach, kosztem rynku globalnego, który pozostanie gorzej zaopatrzony i podniesie wartość baryłki oraz paliw. Parafrazując pierwszego sekretarza generalnego NATO Hastings Lionela Ismaya, że Sojusz powstał, by „Rosjan trzymać z daleka, Amerykanów przy sobie, a Niemców pod kontrolą”, porozumienie naftowe OPEC+ ma trzymać ceny ropy w górze, zapasy amerykańskie w dole i eksport rewolucji łupkowej USA z dala.
Kryzys paliwowy w Rosji i gospodarczy w Chinach
Jednakże jego oddziaływanie na rynek może być różne, w zależności od czynników pod i poza wpływem OPEC+. Warto zacząć od tego, że poziom wydobycia ropy nie jest sztywno związany z podażą tego paliwa na rynku. Zależy ona także od tego, ile surowca trafi do rafinerii. Saudyjczycy deklarują, że cięcia wydobycia nie zmniejszą póki co podaży ich ropy. Prezes Saudi Aramco Amin Nasser zadeklarował, że ropa będzie dostępna pomimo 38 procent spadku przychodów Aramco w drugim kwartale 2023 roku przez spadek cen ropy wynoszących średnio 100 dolarów za Brent i 95 za WTI w 2022 roku, a obecnie około 80 dolarów. Również Rosjanie będą mieli do dyspozycji więcej ropy przez sezon napraw ograniczający przerób w rafineriach o 800 tysięcy baryłek dziennie we wrześniu. Ponadto, według ośrodka Kpler Rosja ograniczyła wydobycie o 300 tysięcy już w lipcu, choć deklaruje taki cel na wrzesień. Dzięki przestojom rafinerii będą mieć mimo cięć ropy do dyspozycji więcej o około 200 tysięcy baryłek dziennie więcej. Jednak prawdopodobnie skierują ten wolumen do Azji, by dalej podnosić ceny na stacjach w Europie, a także zastępować tamtejszy rynek azjatyckim.
Dlatego też Rosja dalej zwiększa wolumen eksportu do Azji, ale zarabia na nim coraz mniej w porównaniu do zysków z przeszłości w Europie właśnie przez sankcje i nowy czynnik ukraiński. Koszt ropy rosyjskiej w Indiach sięga 68 dolarów za baryłkę, ale z kosztami transportu i ubezpieczenia, które mogą sięgać kilkudziesięciu dolarów przez ryzyko związane z sankcjami zachodnimi, skłaniając klientów do przenoszenia tych kosztów na dostawcę poprzez rabat sięgający nieraz 20-30 dolarów. Oznacza to, że cena dostaw rosyjskich do Azji w niektórych przypadkach może bez dodatkowych kosztów przekraczać cenę maksymalną G7, Unii Europejskiej i Australii, ale nie na skalę pozwalającą efektywnie omijać te sankcje, bo ryzyko zabiera całą premię. Warto napomknąć, że podobnie działają ataki Ukrainy na infrastrukturę naftową Rosji na Morzu Czarnym, podnosząc cenę ubezpieczenia i frachtu w portach czarnomorskich na czele z Noworosyjskiem, w pobliżu którego drony atakowały już tankowce.
Rosjanie mają też kolejny problem, bo notują spadek podaży paliw i rekordowe ceny na stacjach rosyjskich. Królestwo węglowodorów zmaga się z niedoborem paliw, co jest ironią losu. Powód to obniżka premii na paliwach, które cieszyły się dopłatami rządu rosyjskiego jak dostawcy krajowi. Obniżenie dopłat do cen paliw o połowę w celu reperowania budżetu rosyjskiego dotkniętego sankcjami zmniejsza podaż, bo nie opłaca się sprzedawać na stacjach rosyjskich. Kommiersant już pisze o ucieczce dotowanego także diesla białoruskiego, mogącego dodatkowo potęgować kryzys cen paliw w Rosji. Element humorystyczny to fakt, że kryzysowa rezerwa benzyny szacowana na 2 mln ton ostatecznie nie trafiła na rynek Rosji, bo po weryfikacji okazało się, że istnieje tylko w księgowości.
Kolejny, trudny do przewidzenia czynnik to zapotrzebowanie na ropę w USA i Chinach. Te pierwsze według Energy Information Administration mają zużyć w 2023 roku o 100 tysięcy do 20,4 mln baryłek ropy dziennie więcej niż w 2022 roku. Chiny które zanotowały w 2022 roku spadek zużycia ropy o 600 tysięcy baryłek dziennie z 14,9 do 14,3 mln baryłek, zwiększyły je według Energy Intelligence do 16,06 mln baryłek w kwietniu, głównie dzięki tanim zakupom w Rosji. To one tłumaczą ten wzrost sprzeczny ze złymi danymi gospodarczymi z Państwa Środka, które sugerują, że niebawem jego import ropy może się załamać.
– Można to wytłumaczyć na różne sposoby, ale najprostsze jest takie, że Chińczycy, podobnie jak większość świata, źle ocenili potencjał odrodzenia gospodarczego – pisze Wall Street Journal. Sektor naftowy Chin liczył na szybki rozwój gospodarczy w drugiej połowie 2023 roku windujący zapotrzebowanie, a więc zwiększył import i podniósł ceny. – Budząca nadzieję fala popytu wydaje się dziś być wątpliwa – kwituje WSJ. Rynek mieszkaniowy notuje stały spadek sprzedaży i cen. Inflacja i konsumpcja są niskie, a od nich zależy rozwój Chin, o czym pisał Jacek Perzyński. Istnieje obawa, że Chińczycy stoją przed techniczną recesją. Jeżeli gospodarka chińska się nie odrodzi, ceny ropy się załamią.
Niedobór czy nadmiar ropy jesienią?
Oznacza to, że polityka OPEC+ oddziałuje na rynek i podnosi ceny ropy, a zatem może okresowo windować ceny na stacjach. Nie pomoże jednak Rosji, która zmaga się z szeregiem kryzysów przez sankcje zachodnie, na czele z paradoksalnym kryzysem na stacjach paliw. Przyszłość będzie zależeć w większym stopniu od popytu, kondycji gospodarki globalnej na czele z wiecznie głodnymi Chinami, które mogą przestać czuć głód w razie dłuższej recesji.
Jakóbik: Arabia pomaga Rosji w OPEC+ uderzyć w Zachód i Polskę (ANALIZA)