– Transformacja energetyczna w Polsce powinna wynikać z pragmatyki opartej nie tylko na uwarunkowaniach globalnych, ale przede wszystkim na krajowych możliwościach, policzonych na rzetelnych danych, a nie przez pryzmat politycznych narracji – mówi prezes Forum Energii Joanna Maćkowiak-Pandera w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Poseł Izabela Kloc stwierdziła w jednej ze swoich publikacji, że nie należy się spodziewać sytuacji, w której świat odchodzi od węgla. Jak z perspektywy Polski i jej miksu energetycznego, opartego w dużym stopniu na węglu, możemy interpretować te słowa?
Joanna Maćkowiak-Pandera: Musimy spojrzeć na tę kwestię przede wszystkim z perspektywy naszego podwórka. Polska ma ograniczone zasoby węgla kamiennego i nawet jeśli fizycznie pod ziemią jest go sporo, to jest on położony na tyle głęboko, że jego wydobycie jest drogie. Im głębiej, tym więcej ryzyk dla górników związanych z wydobyciem.
To nie przypadek, że w ostatnich 10 latach import węgla do Polski wzrósł o 600 procent. Węgiel o określonych parametrach można kupić taniej za granicą i dlatego jego import rośnie. Transformacja energetyczna w Polsce powinna wynikać z pragmatyki opartej nie tylko na uwarunkowaniach globalnych, ale przede wszystkim na krajowych możliwościach, policzonych na rzetelnych danych, a nie przez pryzmat politycznych narracji.
Polska ma strukturalną lukę 10 milionów ton węgla kamiennego i to jest coś, czego nie było jeszcze kilka lat temu. Ona się pojawiła, ponieważ krajowe wydobycie węgla cały czas spada i to nie z powodów ideologicznych, tylko właśnie ekonomiczno-technicznych. Inną rzeczą jest wydobycie węgla brunatnego, ponieważ on jest teoretycznie położony płytko, co redukuje koszty. Budzi to jednak opór społeczności lokalnych, które obawiają się pogorszenia jakości życia, spadku poziomu wód i degradacji środowiska. Spółki nie mają też pieniędzy na otwarcie nowych zasobów i dlatego chcą się pozbyć tych aktywów.
Polityka klimatyczna jest odpowiedzią nie tylko na kwestie środowiska i zmian klimatu, jak niektórzy próbują pokazać. Chodzi też o poprawę bezpieczeństwa energetycznego, redukcję importu paliw, rozproszone i bliżej odbiorcy wytwarzanie energii elektrycznej. Ten proces nie jest pozbawiony problemów, ale kierunek jest słuszny. W czystą energię chcą się angażować instytucje finansowe, przemysł. Obywatele w badaniach opinii też mówią, że wybierają odnawialne źródła energii – właśnie w Polsce.
Nawet jeśli powiemy sobie w Polsce, że wracamy do węgla, pojawia się pytanie, skąd weźmiemy pieniądze, ile będzie kosztować energia, jak przemysł poradzi sobie w wysokim śladem węglowym, jak firmy odnajdą się w tej rzeczywistości.
Jeśli mówimy o finansach, Polska prowadzi działania mające uzdrowić wydobycie węgla brunatnego. Do końca 2023 roku ma powstać Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE). Czy to dobry kierunek?
Wydzielenie aktywów węglowych jest niezbędne z wielu powodów. Stare elektrownie generują koszty i ryzyka, mimo, że są nadal potrzebne w KSE. Spółki energetyczne są uzależnione od zewnętrznego finansowania, a banki i fundusze nie chcą pożyczać pieniędzy, gdy mają aktywa węglowe.
Jednak sposób prowadzenia NABE budzi bardzo duże wątpliwości od strony transparentności i transferów finansowych, jak np. wyceny aktywów i sposobu działania po wydzieleniu. W tym momencie procedowana jest ustawa na temat udzielania gwarancji państwa i moim zdaniem cały cykl legislacyjny nie zamknie się przed tegorocznymi wyborami. Tak ogromne transakcje, przy których mówimy o około 70 miliardach złotych, muszą się odbywać w pełni transparentnie. To jest zbyt poważna operacja, aby prowadzić ją w pośpiechu i dopychać kolanem przed wyborami.
Samo wydzielenie nie budzi wątpliwości. Cieszą się analitycy finansowi, cieszą się spółki energetyczne, wartość spółek takich jak Polska Grupa Energetyczna czy Tauron rośnie. Nie widać za to entuzjazmu u prezesa Urzędu Regulacji Energetyki czy Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Oni wiedzą, że sposób działania NABE budzi wątpliwości – na przykład od strony wpływu na ceny energii elektrycznej i zapewnienia odpowiednich mocy w systemie. Należy wziąć pod uwagę, że one będą potrzebne w kolejnych latach i do tego niezbędny jest odpowiedni model rynku. Tego obecnie nie widać w dyskusji o aktywach węglowych. W zasadzie nie widać, czy ktokolwiek czuje się odpowiedzialny za poskładanie tych wszystkich puzzli energetycznych.
Rozmawiał Jędrzej Stachura