icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

NATO tworzy plan bezpieczeństwa dostaw paliw na wypadek wojny (ROZMOWA)

 – Musimy zbadać, kiedy i gdzie mamy zatankować paliwo oraz jak do tego doprowadzić. Nasz plan przedstawimy państwom członkowskim, które będą decydować co dalej, także w odniesieniu do Polski – mówi Philippe van Exem, współprzewodniczący Komisji ds. Ropy w Kwaterze Głównej NATO w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Jak UE i NATO współpracują na rzecz bezpieczeństwa infrastruktury strategicznej w energetyce?

Philippe Van Exem: Prowadzimy rozmowy. Jest szereg punktów odniesienia w sprawie tego, czego oczekuje od państw członkowskich czy to w odniesieniu do zasobów żywnościowych, ochrony zdrowia czy ciągłości rządu. Są także wytyczne w energetyce i patrzy na odporność energetyczną narodu. Energetyka jest potrzebna społeczeństwu, a zatem jest ważna dla nas, wojskowych, którzy po rozmieszczeniu sił stają się jego częścią i wykorzystujemy infrastrukturę energetyczną, energię oraz paliwa. Nasza komisja i Unia Europejska mają regularne kontakty w tej sprawie. Grupa planowania w energetyce stworzyła wytyczne dla państw członkowskich. Nie wszystkie kraje unijne są w NATO, ale nasze kadry rozmawiają ze sobą, wymieniają się doświadczeniami i tworzą wiążące lub niewiążące wskazania. Państwa mogą zbadać czy ich systemy spełniają standardy i co powinny zrobić. Ochrona infrastruktury krytycznej to odpowiedzialność narodowa, ale NATO może dodać od siebie wsparcie w określonych domenach, na przykład w odniesieniu do wywiadu.

Czy NATO musi reagować na incydenty w energetyce państw członkowskich jak sabotaż?

Nie. Trwa dyskusja na ten temat. Mamy przypadek sabotażu Nord Stream 1 i 2. Trwa polityczna rozmowa o tym, czy takie zdarzenie uruchamia zobowiązania artykułu piątego Paktu Północnoatlantyckiego o pomocy sojuszniczej w razie ataku. Mamy jednak określone mechanizmy, które mogą wspierać wysiłki indywidualne państw członkowskich. Można powiedzieć, że Norwegia ma wszelkie potrzebne narzędzia, w tym wiele w sektorze prywatnym. Potrzebuje ich skoro eksportuje węglowodory. Jeśli jakieś państwo potrzebuje wciąż wsparcia NATO, możemy to zrobić po negocjacjach w radzie NATO.

Rozmawialiśmy podczas konferencji „Bezpieczeństwo energetyczne: filary i perspektywy rozwoju” w Rzeszowie o infrastrukturze energetycznej NATO. Do jakiego stopnia należy ją rozwijać?

NATO sfinansowało i zbudowało infrastrukturę na potrzeby operacyjne. Przykładowo, jeżeli jakieś siły Sojuszu mają się pojawić na Litwie a budowa niezbędnej infrastruktury energetycznej przekracza jej możliwości, to NATO może się włączyć, jeżeli będzie zgoda sojuszników. Z tego powodu tworzymy plany i wymogi. Taka infrastruktura to prezent-niespodzianka, bo NATO ją finansuje, ale oczekuje, że państwa członkowskie będą nią zarządzać i finansować, a więc bierze na siebie odpowiedzialność. Rada NATO zdecydowała o budowie systemu energetycznego na wypadek wojny w latach sześćdziesiątych, czyli na konflikt trwający co najmniej rok. Mamy nadwyżkę przepustowości. Z tego względu państwa posiadające infrastrukturę tego typu u siebie, mogą pod szeregiem warunków używać jej do celów komercyjnych. Wojsko zachowuje priorytet na czas kryzysu, nawet jeśli jest jakiś kontrakt komercyjny. Jednakże użycie takiej infrastruktury do celów komercyjnych obniża koszty. Ponadto, system dostaw paliwa musi działać, bo inaczej się degraduje. Kadry muszą pracować, aby zachować gotowość. Tak jest w przypadku systemu ropociągów NATO o nazwie Central European Pipeline System (CEPS) powstały w czasach Zimnej Wojny w Europie Zachodniej.

Czy istniejące systemy będą rozbudowane?

Oceniamy ponownie sytuację. Patrzymy na wszystkie dziewięć systemów zbudowanych w czasie Zimnej Wojny. Sprawdzamy czy dalej spełniają nasze wymogi. Jeśli nie, będziemy je rozbudowywać, na przykład pod kątek dostaw do Wschodniej Flanki. Część rozwiązania to budowa infrastruktury NATO łączącej sieci ropociągów w ten lub inny sposób. Nie chodzi tylko o ropociągi, ale także magazyny, koleje, transport multimodalny. Nie chcemy przykładowo dublować systemów istniejących i budować ropociągu wzdłuż szlaku kolejowego. Musimy zbadać, kiedy i gdzie mamy zatankować paliwo oraz jak do tego doprowadzić. Nasz plan przedstawimy państwom członkowskim, które będą decydować co dalej, także w odniesieniu do Polski. Zbierzemy wszystkie projekty razem do jednej paczki i w siedzibie głównej pozostawimy do decyzji sojusznikom o tym, czy to się da zrobić, jakie są priorytety. To rozwiązanie na kilkadziesiąt lat. CEPS był budowany przez kilkadziesiąt lat. To proces bo wymogi ciągle się zmieniają i są aktualizowane.

Czy oceny są powtarzane regularnie?

Plan obronny zakłada działanie przez cztery lata i jest stale uaktualniany. Zmienia się sytuacja strategiczna, czego dobitnym przykładem jest sytuacja z Rosją. Wiemy na czym mamy się skupić. Nie mamy Zimnej Wojny, ale swego rodzaju kryzys. NATO ogłosiło na szczycie w Madrycie, że musimy przyjrzeć się szlakom dostaw. Dlatego możemy pracować. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, powinniśmy być gotowi z końcem przyszłego roku. Owoce naszej pracy nie będą upubliczniane.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik

NATO wie, że potrzebuje rurociągów na wschodnią flankę, ale Polska liczy na finansowanie

 – Musimy zbadać, kiedy i gdzie mamy zatankować paliwo oraz jak do tego doprowadzić. Nasz plan przedstawimy państwom członkowskim, które będą decydować co dalej, także w odniesieniu do Polski – mówi Philippe van Exem, współprzewodniczący Komisji ds. Ropy w Kwaterze Głównej NATO w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Jak UE i NATO współpracują na rzecz bezpieczeństwa infrastruktury strategicznej w energetyce?

Philippe Van Exem: Prowadzimy rozmowy. Jest szereg punktów odniesienia w sprawie tego, czego oczekuje od państw członkowskich czy to w odniesieniu do zasobów żywnościowych, ochrony zdrowia czy ciągłości rządu. Są także wytyczne w energetyce i patrzy na odporność energetyczną narodu. Energetyka jest potrzebna społeczeństwu, a zatem jest ważna dla nas, wojskowych, którzy po rozmieszczeniu sił stają się jego częścią i wykorzystujemy infrastrukturę energetyczną, energię oraz paliwa. Nasza komisja i Unia Europejska mają regularne kontakty w tej sprawie. Grupa planowania w energetyce stworzyła wytyczne dla państw członkowskich. Nie wszystkie kraje unijne są w NATO, ale nasze kadry rozmawiają ze sobą, wymieniają się doświadczeniami i tworzą wiążące lub niewiążące wskazania. Państwa mogą zbadać czy ich systemy spełniają standardy i co powinny zrobić. Ochrona infrastruktury krytycznej to odpowiedzialność narodowa, ale NATO może dodać od siebie wsparcie w określonych domenach, na przykład w odniesieniu do wywiadu.

Czy NATO musi reagować na incydenty w energetyce państw członkowskich jak sabotaż?

Nie. Trwa dyskusja na ten temat. Mamy przypadek sabotażu Nord Stream 1 i 2. Trwa polityczna rozmowa o tym, czy takie zdarzenie uruchamia zobowiązania artykułu piątego Paktu Północnoatlantyckiego o pomocy sojuszniczej w razie ataku. Mamy jednak określone mechanizmy, które mogą wspierać wysiłki indywidualne państw członkowskich. Można powiedzieć, że Norwegia ma wszelkie potrzebne narzędzia, w tym wiele w sektorze prywatnym. Potrzebuje ich skoro eksportuje węglowodory. Jeśli jakieś państwo potrzebuje wciąż wsparcia NATO, możemy to zrobić po negocjacjach w radzie NATO.

Rozmawialiśmy podczas konferencji „Bezpieczeństwo energetyczne: filary i perspektywy rozwoju” w Rzeszowie o infrastrukturze energetycznej NATO. Do jakiego stopnia należy ją rozwijać?

NATO sfinansowało i zbudowało infrastrukturę na potrzeby operacyjne. Przykładowo, jeżeli jakieś siły Sojuszu mają się pojawić na Litwie a budowa niezbędnej infrastruktury energetycznej przekracza jej możliwości, to NATO może się włączyć, jeżeli będzie zgoda sojuszników. Z tego powodu tworzymy plany i wymogi. Taka infrastruktura to prezent-niespodzianka, bo NATO ją finansuje, ale oczekuje, że państwa członkowskie będą nią zarządzać i finansować, a więc bierze na siebie odpowiedzialność. Rada NATO zdecydowała o budowie systemu energetycznego na wypadek wojny w latach sześćdziesiątych, czyli na konflikt trwający co najmniej rok. Mamy nadwyżkę przepustowości. Z tego względu państwa posiadające infrastrukturę tego typu u siebie, mogą pod szeregiem warunków używać jej do celów komercyjnych. Wojsko zachowuje priorytet na czas kryzysu, nawet jeśli jest jakiś kontrakt komercyjny. Jednakże użycie takiej infrastruktury do celów komercyjnych obniża koszty. Ponadto, system dostaw paliwa musi działać, bo inaczej się degraduje. Kadry muszą pracować, aby zachować gotowość. Tak jest w przypadku systemu ropociągów NATO o nazwie Central European Pipeline System (CEPS) powstały w czasach Zimnej Wojny w Europie Zachodniej.

Czy istniejące systemy będą rozbudowane?

Oceniamy ponownie sytuację. Patrzymy na wszystkie dziewięć systemów zbudowanych w czasie Zimnej Wojny. Sprawdzamy czy dalej spełniają nasze wymogi. Jeśli nie, będziemy je rozbudowywać, na przykład pod kątek dostaw do Wschodniej Flanki. Część rozwiązania to budowa infrastruktury NATO łączącej sieci ropociągów w ten lub inny sposób. Nie chodzi tylko o ropociągi, ale także magazyny, koleje, transport multimodalny. Nie chcemy przykładowo dublować systemów istniejących i budować ropociągu wzdłuż szlaku kolejowego. Musimy zbadać, kiedy i gdzie mamy zatankować paliwo oraz jak do tego doprowadzić. Nasz plan przedstawimy państwom członkowskim, które będą decydować co dalej, także w odniesieniu do Polski. Zbierzemy wszystkie projekty razem do jednej paczki i w siedzibie głównej pozostawimy do decyzji sojusznikom o tym, czy to się da zrobić, jakie są priorytety. To rozwiązanie na kilkadziesiąt lat. CEPS był budowany przez kilkadziesiąt lat. To proces bo wymogi ciągle się zmieniają i są aktualizowane.

Czy oceny są powtarzane regularnie?

Plan obronny zakłada działanie przez cztery lata i jest stale uaktualniany. Zmienia się sytuacja strategiczna, czego dobitnym przykładem jest sytuacja z Rosją. Wiemy na czym mamy się skupić. Nie mamy Zimnej Wojny, ale swego rodzaju kryzys. NATO ogłosiło na szczycie w Madrycie, że musimy przyjrzeć się szlakom dostaw. Dlatego możemy pracować. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, powinniśmy być gotowi z końcem przyszłego roku. Owoce naszej pracy nie będą upubliczniane.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik

NATO wie, że potrzebuje rurociągów na wschodnią flankę, ale Polska liczy na finansowanie

Najnowsze artykuły