Według Federalnego Urzędu Statystycznego Rosja sprzedała do Niemiec o 920 procent więcej nawozów azotowych niż przed inwazją na Ukrainie. Nawozy te nie są objęte sankcjami. Do ich produkcji niezbędny jest gaz, który jest w Rosji tani a w Niemczech – drogi przez kryzys energetyczny podsycany przez Gazprom.
Zależności niemieckiego rolnictwa, które w bieżącym roku zaliczyło spadek wydajności, od rosyjskich nawozów wzrosła do poziomu 80 procent. Niemieccy producenci jak Stickstoffwerke, których głównym udziałowcem jest czeski koncern prowadzony przez byłego premiera tego kraju Andreja Babisza, ograniczyły produkcję o połowę. Winę ponoszą również niemieccy handlarze produktów rolniczych, którzy mają długoletnie ścisłe i często mało przejrzyste związki z Rosją. Jedyną firmą, która odmówiła sprzedaży rosyjskich nawozów jest Team, która należy do duńskich właścicieli.
Prezes Stowarzyszenia Przemysłu Rolnego w Niemczech Martin May wyraził w rozmowie z niemiecką gazetą Die Welt obawy, że Niemcy uzależniają się w kolejnym strategicznym wymiarze od Rosji. Poprzez nawozy sztuczne Rosja może wpływać na produkcję artykułów spożywczych w Niemczech.
W roku 2022/23 w rolnictwie niemieckim zużyto około miliona ton nawozów azotowych. W 2022 roku, gdy ceny nawozów wzrosły, sprzedaż spadła o ponad 18 procent. Plony w 2023 roku były o dwa procent gorsze w porównaniu z ostatnimi pięcioma laty.
Die Welt / Federalny Urząd Statystyczny / Aleksandra Fedorska