icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Strupczewski: Jest lepszy pomysł na atom niż kontrakt różnicowy (ROZMOWA)

– W kwestii wyboru modelu finansowania pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce mamy wiele opcji na stole, ale warto szerzej przyjrzeć się modelowi SaHo – mówi dr inż. Andrzej Strupczewski, prof. Narodowego Centrum Badań Jądrowych w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Według informacji BiznesAlert.pl, rząd RP chce wykorzystać kontrakt różnicowy jako model finansowania energetyki jądrowej zgodnie z przepisami reformy rynku energii w Unii Europejskiej.

BiznesAlert.pl: Na czym polega kontrakt różnicowy?

Andrzej Strupczewski: Kontrakt różnicowy z góry ustala cenę, po której będzie sprzedawana energia elektryczna. Jeżeli cena rynkowa jest wyższa od ceny ustalonej, to właściciel elektrowni zwraca część pieniędzy, czyli tą różnicę, do funduszu. Natomiast gdy cena rynkowa jest niższa, a wydatki własne właściciela elektrowni są większe niż cena rynkowa, to dostaje dopłatę z funduszu do wcześniej ustalonej ceny.

Czy kontrakt różnicowy jest jedyną możliwą formą finansowania atomu w Polsce?

Nie. Proszę pamiętać, że jest cały szereg modeli finansowych. Inną opcją na stole jest model SaHo (Sawicki – Horbaczewska), który co prawda nie jest kontraktem różnicowym, ale również jest bardzo atrakcyjny. Kontrakt różnicowy ma tę zaletę, że ustalamy cenę, jaką odbiorca będzie musiał ponieść poprzez 20-40 lat.

Natomiast model SaHo polega na tym, że państwo finansuje budowę elektrowni jądrowych i w miarę postępów na budowie może sprzedawać udziały z wartości tego obiektu odbiorcom prywatnym. Proszę pamiętać, że elektrownie jądrowe zawsze produkują energie taniej niż w rzeczywistości wynosi jej cena na rynku. W takiej sytuacji ten kto wykupuje udziały w elektrowni, ma zapewniony przychód przez wiele lat, czyli opłaca się wykupić część udziałów w elektrowni.

Problem polega na tym, że elektrownia rzeczywiście musi zostać wybudowana i pracować. Gdy podejmuje się decyzję o budowie takiego obiektu, w miarę upływu czasu staje się coraz bardziej pewne, że elektrownia jednak powstanie i będzie generować energię po atrakcyjnej cenie. W takiej sytuacji różni inwestorzy, spółki energetyczne lub przemysłowe, chcą wykupić część wartości tej elektrowni i mieć potem tani prąd.

Myślę, że model SaHo powinien się sprawdzić. Po rozpoczęciu lub pod koniec budowy powinno być możliwe sprzedanie wszystkich akcji elektrowni odbiorcom prywatnym i zwrot tych pieniędzy do Skarbu Państwa.

Czy kontrakt różnicowy jest w stanie zagwarantować niższe ceny energii dla odbiorców końcowych?

Kontrakt różnicowy pozwala uniknąć wahań ceny energii elektrycznej, ale nie definiuje ceny dla odbiorców końcowych. To jest kontrakt określający cenę, po której energia jest przekazywana do sieci energetycznej. Sieć ta ma swoje własne narzuty, których jest mnóstwo. Dla przykładu, w Niemczech narzuty są bardzo wysokie, gdyż trzeba tam dokładać na koszty budowy instalacji słonecznych i wiatrowych kwotę w wysokości 25-30 mld euro rocznie. Koszty te muszą zostać pokryte przez sieci energetyczne lub Skarb Państwa.

Elektrownie jądrowe przeważnie generują tańszą energię niż jej cena w sieci. Zgodnie z kontraktem różnicowym elektrownia ma ustaloną cenę, po której oddaje prąd do sieci. Model ten jest korzystny dla odbiorcy, gdyż ustalona cena energii obowiązuje przez wiele lat.

Dlaczego rząd Zjednoczonej Prawicy był przeciwny temu rozwiązaniu, a obecny rząd go popiera?

Nie rozumiem podejścia poprzedniej ekipy rządzącej do tej kwestii. Kontrakt różnicowy jest rozsądnym rozwiązaniem i jest stosowany we Francji i Wielkiej Brytanii.

Rozmawiał Jacek Perzyński

Świrski: Atom z kontraktem różnicowym w Polsce będzie drogi

– W kwestii wyboru modelu finansowania pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce mamy wiele opcji na stole, ale warto szerzej przyjrzeć się modelowi SaHo – mówi dr inż. Andrzej Strupczewski, prof. Narodowego Centrum Badań Jądrowych w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Według informacji BiznesAlert.pl, rząd RP chce wykorzystać kontrakt różnicowy jako model finansowania energetyki jądrowej zgodnie z przepisami reformy rynku energii w Unii Europejskiej.

BiznesAlert.pl: Na czym polega kontrakt różnicowy?

Andrzej Strupczewski: Kontrakt różnicowy z góry ustala cenę, po której będzie sprzedawana energia elektryczna. Jeżeli cena rynkowa jest wyższa od ceny ustalonej, to właściciel elektrowni zwraca część pieniędzy, czyli tą różnicę, do funduszu. Natomiast gdy cena rynkowa jest niższa, a wydatki własne właściciela elektrowni są większe niż cena rynkowa, to dostaje dopłatę z funduszu do wcześniej ustalonej ceny.

Czy kontrakt różnicowy jest jedyną możliwą formą finansowania atomu w Polsce?

Nie. Proszę pamiętać, że jest cały szereg modeli finansowych. Inną opcją na stole jest model SaHo (Sawicki – Horbaczewska), który co prawda nie jest kontraktem różnicowym, ale również jest bardzo atrakcyjny. Kontrakt różnicowy ma tę zaletę, że ustalamy cenę, jaką odbiorca będzie musiał ponieść poprzez 20-40 lat.

Natomiast model SaHo polega na tym, że państwo finansuje budowę elektrowni jądrowych i w miarę postępów na budowie może sprzedawać udziały z wartości tego obiektu odbiorcom prywatnym. Proszę pamiętać, że elektrownie jądrowe zawsze produkują energie taniej niż w rzeczywistości wynosi jej cena na rynku. W takiej sytuacji ten kto wykupuje udziały w elektrowni, ma zapewniony przychód przez wiele lat, czyli opłaca się wykupić część udziałów w elektrowni.

Problem polega na tym, że elektrownia rzeczywiście musi zostać wybudowana i pracować. Gdy podejmuje się decyzję o budowie takiego obiektu, w miarę upływu czasu staje się coraz bardziej pewne, że elektrownia jednak powstanie i będzie generować energię po atrakcyjnej cenie. W takiej sytuacji różni inwestorzy, spółki energetyczne lub przemysłowe, chcą wykupić część wartości tej elektrowni i mieć potem tani prąd.

Myślę, że model SaHo powinien się sprawdzić. Po rozpoczęciu lub pod koniec budowy powinno być możliwe sprzedanie wszystkich akcji elektrowni odbiorcom prywatnym i zwrot tych pieniędzy do Skarbu Państwa.

Czy kontrakt różnicowy jest w stanie zagwarantować niższe ceny energii dla odbiorców końcowych?

Kontrakt różnicowy pozwala uniknąć wahań ceny energii elektrycznej, ale nie definiuje ceny dla odbiorców końcowych. To jest kontrakt określający cenę, po której energia jest przekazywana do sieci energetycznej. Sieć ta ma swoje własne narzuty, których jest mnóstwo. Dla przykładu, w Niemczech narzuty są bardzo wysokie, gdyż trzeba tam dokładać na koszty budowy instalacji słonecznych i wiatrowych kwotę w wysokości 25-30 mld euro rocznie. Koszty te muszą zostać pokryte przez sieci energetyczne lub Skarb Państwa.

Elektrownie jądrowe przeważnie generują tańszą energię niż jej cena w sieci. Zgodnie z kontraktem różnicowym elektrownia ma ustaloną cenę, po której oddaje prąd do sieci. Model ten jest korzystny dla odbiorcy, gdyż ustalona cena energii obowiązuje przez wiele lat.

Dlaczego rząd Zjednoczonej Prawicy był przeciwny temu rozwiązaniu, a obecny rząd go popiera?

Nie rozumiem podejścia poprzedniej ekipy rządzącej do tej kwestii. Kontrakt różnicowy jest rozsądnym rozwiązaniem i jest stosowany we Francji i Wielkiej Brytanii.

Rozmawiał Jacek Perzyński

Świrski: Atom z kontraktem różnicowym w Polsce będzie drogi

Najnowsze artykuły