icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Fedorska: Czy Niemcy na pewno zabiorą śmieci z Polski? (REPORTAŻ)

Mieszkańcy malowniczych Tuplic otoczonych pięknymi stawami dzielą się na owych, którzy chcą po prostu wierzyć, że to się wreszcie skończy i odpady zostaną odebrane przez Niemców i tych, którzy są najzwyklej bezsilni i przestraszeni – pisze Aleksandra Fedorska, redaktor BiznesAlert.pl, w reportażu z tej miejscowości dotkniętej problemem nielegalnych śmieci.

Powierzchnia jest na 3 – 4 hektarach koloru ołowiowo-szarego. Dziesiątki hałd szlaki z huty cynku z Chemnitz mają po parę metrów wysokości. Pył unosi się tu szybko i od razu reagują błony śluzowe. Zapach unoszący się w powietrzu sygnalizuje, że jestem w miejscu bez życia, jak na księżycu. Oczy i gardło zaczynają palić – jest to uczucie, które będzie mi towarzyszyło jeszcze przez kilka godzin. Jestem w Tuplicach w Lubuskiem. To jest tylko jedno z lokalizacji nielegalnych niemieckich śmieci w Polsce.

Tuplice. Fot. Aleksandra Fedorska.

Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska 26 marca tłumaczyła, że w Polsce jest 35 tys. ton nielegalnych niemieckich śmieci w aż siedmiu lokalizacjach: Tuplice, Stary Jawor, Sobolew, Gliwice, Sarbia, Bzowo i Babin.

— Dzisiaj chcę ogłosić, że osiągnęliśmy sukces, bo największa część tych odpadów – 20 tys. ton, które zalegają w miejscowości Tuplice – jeszcze w tym roku opuści granice Polski – zapewnia szefowa resortu środowiska.

Paulina Hennig-Kloska powołuje się na harmonogram odbioru śmieci, przekazany jej przez Christine Rohleder, sekretarz stanu w niemieckim ministerstwie środowiska. Rohleder potwierdziła przekazanie harmonogramu, ale nie podaje daty, do kiedy śmieci zostaną odebrane, wskazując tu na kraje związkowe, które mają wykonać porozumienie.

Polski resort poinformował piątego marca, że niemieckie ministerstwo środowiska przedstawiło harmonogram działań w sprawie Tuplic, zgodnie z którym do 15 kwietnia 2024 roku będzie trwała ocena ofert złożonych w przetargu. Jego rozstrzygnięcie zaplanowane jest do 30 kwietnia 2024 roku, a odbiór odpadów z Tuplic do Niemiec ma być zakończony do 31 października 2024 roku.

Zastępca wójta: Krzysztof Kościukiewicz w rozmowie z BiznesAlert.pl podał, że w tej lokalizacji składowane jest 40 tys. ton niemieckich nielegalnych odpadów. Składowisko położone jest bardzo blisko wsi. Spacerem jakieś dwie minuty od biblioteki gminnej i sklepu spożywczego. Tu nie jest łatwo żyć ze świadomością, że tuż obok leżą dziesiątki tysięcy ton trucizny i że w miejscowych stawach nie ma już ryb.

Starosta powiatu żarskiego Józef Radzion woli wierzyć w relacje medialne i uważa, że odpady są właśnie teraz odbierane. Tak niestety nie jest. Od 2013 roku mieszkańcy przygranicznej wioski Tuplice liczyli dokładnie, ile tu wyładowano tirów, pełnych trucizny. Ich zdaniem było ich około 2 500. Czasem udało im się porozmawiać z kierowcami, którzy byli Polakami, ale transportowali niemieckie toksyczne odpady. O składowanie wnioskowała firma Euro-Tor Recykling, za którą stali bracia Robert i Tadeusz Zinowicz. Mało ciekawi ludzie, którzy wcześniej zasłynęli w tej okolicy z biznesów, które robili na starych szynach, oddając je na złom. W latach 2014 – 2015 transporty z Chemnitz osiągnęły swój szczytowy moment i bracia Zinowicze lubili się chwalić, że najlepiej robić interesy z Niemcami.

Były wiceminister klimatu i środowiska (2020–2023) Jacek Ozdoba starał się, podobnie jak Paulina Hennig-Kloska, aby niemieckie nielegalne śmieci wreszcie zostały odebrane. Ozdoba relacjonował redakcji BiznesAlert.pl, że mimo starań strony polskiej Niemcy najpierw unikali rozmów na ten temat, dopiero gdy Komisja Europejska przyznała Polsce w tej sprawie racje, pertraktacje wydawały się ruszać do przodu. Była to tylko taktyczna gra na czas. Podobnie jak teraz także wtedy niemiecki rząd federalny uważał, że za odbiór śmieci odpowiadają kraje związkowe. Sprawa trafiła w listopadzie 2023 przed Europejski Trybunał Sprawiedliwości.

Tuplice. Fot. Aleksandra Fedorska.

I tu historia zatacza koło, bo ósmego kwietnia Inspektorat Landu Saksonia poinformował, że nie może podać ram czasowych kiedy odbierze ten cynkowy żużel. Teraz kraj związkowy uważa, że trudno jest wyłonić odpowiednią firmę transportową w ramach przetargu. Jeszcze dwa lata temu wymówką był covid, przypomina sobie Jacek Ozdoba.

Mieszkańcy malowniczych Tuplic otoczonych pięknymi stawami dzielą się na owych, którzy chcą po prostu wierzyć, że to się wreszcie skończy i odpady zostaną odebrane przez Niemców i tych, którzy są najzwyklej bezsilni i przestraszeni. W 2016 roku skierowali prośbę do Inspektora Ochrony Środowiska, aby te odpady chociaż czymś pokryć. Ta odpowiedz, jeszcze bardziej wystraszyła ich niż wszystko inne. — Zakrycie jest niemożliwe, bo dojdzie do niebezpiecznych reakcji chemicznych – miał powiedzieć inspektor w 2016, relacjonują mieszkańcy.

Tuplice to miejsce ubogie, które poza swoją piękną przyrodą i położeniem bezpośrednio 6 kilometrów od niemieckiej granicy nie ma wiele do zaoferowania. Tu nawet dentysta musi nazywać się Zahnarzt, aby zdobyć klientów. To pewnie dlatego w 2013 roku wójt Tadeusz Rybak zgodził się na wniosek firmy Euro-Tor Recykling na składowanie odpadów. We wniosku, którego kopie posiada redakcja BiznesAlert.pl, mowa jest o żużlu z pominięciem właściwego określenia “cynkowy żużel”.  O tym słowie „zapomniano”. Później zapomniano także o tym, że wnioskowano o składowanie odpadów na okres nie dłuższy niż rok. — Odpady magazynowane będą oddzielnie, na szczelnym podłożu w sposób bezpieczny dla środowiska. Taki warunek zawarty jest we wniosku z 2013 roku. Nic z tego nie zostało dotrzymane. Całe hektary są pokryte ubitą szlaką i wielometrowymi nasypami. Cynkowy żużel jest wysypany bezpośrednio na ziemię. Toksyczne związki z łatwością wchodzą tu przez glebę do wód gruntowych. Nikt nie uwzględnił, że na wsiach studnie bardzo często są jedynym ujęciem wody pitnej. Cały teren musi zostać zrekultywowany.

Tuplice. Fot. Aleksandra Fedorska.

Dziewiątego września 2022 roku do Tuplic przybyli po raz pierwszy niemieccy urzędnicy. Pobierali koparkami cynkowy żużel i przeprowadzali badania tych substancji. Język niemiecki jest dla wielu mieszkańców tej miejscowości znany, dlatego też szybko doszło do kontaktu. Niemcy w rozmowach towarzyskich opowiadali Tupliczanom, że odebrane będą hałdy szlaki, ale koszty tego mogą wynosić 4,5 miliona euro.

Z tego to właśnie braku dyskrecji niemieckich urzędników łatwo wnioskować, jak to się stało, że zamiast 40 tys. ton zrobiło się 20 tys. ton. Najzwyklej chodzi tu o przyjęcie niemieckiej interpretacji. Łatwiej będzie nie zwracać uwagi na skażoną glebę na olbrzymim terenie, bo będzie trzeba zapłacić odszkodowania, rekultywować dużą przestrzeń i uregulować sytuacje ze skażeniem stawów i wód gruntowych. Nawet częściowy odbiór pomoże wyciszyć sprawę.

Mieszkańcy malowniczych Tuplic otoczonych pięknymi stawami dzielą się na owych, którzy chcą po prostu wierzyć, że to się wreszcie skończy i odpady zostaną odebrane przez Niemców i tych, którzy są najzwyklej bezsilni i przestraszeni – pisze Aleksandra Fedorska, redaktor BiznesAlert.pl, w reportażu z tej miejscowości dotkniętej problemem nielegalnych śmieci.

Powierzchnia jest na 3 – 4 hektarach koloru ołowiowo-szarego. Dziesiątki hałd szlaki z huty cynku z Chemnitz mają po parę metrów wysokości. Pył unosi się tu szybko i od razu reagują błony śluzowe. Zapach unoszący się w powietrzu sygnalizuje, że jestem w miejscu bez życia, jak na księżycu. Oczy i gardło zaczynają palić – jest to uczucie, które będzie mi towarzyszyło jeszcze przez kilka godzin. Jestem w Tuplicach w Lubuskiem. To jest tylko jedno z lokalizacji nielegalnych niemieckich śmieci w Polsce.

Tuplice. Fot. Aleksandra Fedorska.

Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska 26 marca tłumaczyła, że w Polsce jest 35 tys. ton nielegalnych niemieckich śmieci w aż siedmiu lokalizacjach: Tuplice, Stary Jawor, Sobolew, Gliwice, Sarbia, Bzowo i Babin.

— Dzisiaj chcę ogłosić, że osiągnęliśmy sukces, bo największa część tych odpadów – 20 tys. ton, które zalegają w miejscowości Tuplice – jeszcze w tym roku opuści granice Polski – zapewnia szefowa resortu środowiska.

Paulina Hennig-Kloska powołuje się na harmonogram odbioru śmieci, przekazany jej przez Christine Rohleder, sekretarz stanu w niemieckim ministerstwie środowiska. Rohleder potwierdziła przekazanie harmonogramu, ale nie podaje daty, do kiedy śmieci zostaną odebrane, wskazując tu na kraje związkowe, które mają wykonać porozumienie.

Polski resort poinformował piątego marca, że niemieckie ministerstwo środowiska przedstawiło harmonogram działań w sprawie Tuplic, zgodnie z którym do 15 kwietnia 2024 roku będzie trwała ocena ofert złożonych w przetargu. Jego rozstrzygnięcie zaplanowane jest do 30 kwietnia 2024 roku, a odbiór odpadów z Tuplic do Niemiec ma być zakończony do 31 października 2024 roku.

Zastępca wójta: Krzysztof Kościukiewicz w rozmowie z BiznesAlert.pl podał, że w tej lokalizacji składowane jest 40 tys. ton niemieckich nielegalnych odpadów. Składowisko położone jest bardzo blisko wsi. Spacerem jakieś dwie minuty od biblioteki gminnej i sklepu spożywczego. Tu nie jest łatwo żyć ze świadomością, że tuż obok leżą dziesiątki tysięcy ton trucizny i że w miejscowych stawach nie ma już ryb.

Starosta powiatu żarskiego Józef Radzion woli wierzyć w relacje medialne i uważa, że odpady są właśnie teraz odbierane. Tak niestety nie jest. Od 2013 roku mieszkańcy przygranicznej wioski Tuplice liczyli dokładnie, ile tu wyładowano tirów, pełnych trucizny. Ich zdaniem było ich około 2 500. Czasem udało im się porozmawiać z kierowcami, którzy byli Polakami, ale transportowali niemieckie toksyczne odpady. O składowanie wnioskowała firma Euro-Tor Recykling, za którą stali bracia Robert i Tadeusz Zinowicz. Mało ciekawi ludzie, którzy wcześniej zasłynęli w tej okolicy z biznesów, które robili na starych szynach, oddając je na złom. W latach 2014 – 2015 transporty z Chemnitz osiągnęły swój szczytowy moment i bracia Zinowicze lubili się chwalić, że najlepiej robić interesy z Niemcami.

Były wiceminister klimatu i środowiska (2020–2023) Jacek Ozdoba starał się, podobnie jak Paulina Hennig-Kloska, aby niemieckie nielegalne śmieci wreszcie zostały odebrane. Ozdoba relacjonował redakcji BiznesAlert.pl, że mimo starań strony polskiej Niemcy najpierw unikali rozmów na ten temat, dopiero gdy Komisja Europejska przyznała Polsce w tej sprawie racje, pertraktacje wydawały się ruszać do przodu. Była to tylko taktyczna gra na czas. Podobnie jak teraz także wtedy niemiecki rząd federalny uważał, że za odbiór śmieci odpowiadają kraje związkowe. Sprawa trafiła w listopadzie 2023 przed Europejski Trybunał Sprawiedliwości.

Tuplice. Fot. Aleksandra Fedorska.

I tu historia zatacza koło, bo ósmego kwietnia Inspektorat Landu Saksonia poinformował, że nie może podać ram czasowych kiedy odbierze ten cynkowy żużel. Teraz kraj związkowy uważa, że trudno jest wyłonić odpowiednią firmę transportową w ramach przetargu. Jeszcze dwa lata temu wymówką był covid, przypomina sobie Jacek Ozdoba.

Mieszkańcy malowniczych Tuplic otoczonych pięknymi stawami dzielą się na owych, którzy chcą po prostu wierzyć, że to się wreszcie skończy i odpady zostaną odebrane przez Niemców i tych, którzy są najzwyklej bezsilni i przestraszeni. W 2016 roku skierowali prośbę do Inspektora Ochrony Środowiska, aby te odpady chociaż czymś pokryć. Ta odpowiedz, jeszcze bardziej wystraszyła ich niż wszystko inne. — Zakrycie jest niemożliwe, bo dojdzie do niebezpiecznych reakcji chemicznych – miał powiedzieć inspektor w 2016, relacjonują mieszkańcy.

Tuplice to miejsce ubogie, które poza swoją piękną przyrodą i położeniem bezpośrednio 6 kilometrów od niemieckiej granicy nie ma wiele do zaoferowania. Tu nawet dentysta musi nazywać się Zahnarzt, aby zdobyć klientów. To pewnie dlatego w 2013 roku wójt Tadeusz Rybak zgodził się na wniosek firmy Euro-Tor Recykling na składowanie odpadów. We wniosku, którego kopie posiada redakcja BiznesAlert.pl, mowa jest o żużlu z pominięciem właściwego określenia “cynkowy żużel”.  O tym słowie „zapomniano”. Później zapomniano także o tym, że wnioskowano o składowanie odpadów na okres nie dłuższy niż rok. — Odpady magazynowane będą oddzielnie, na szczelnym podłożu w sposób bezpieczny dla środowiska. Taki warunek zawarty jest we wniosku z 2013 roku. Nic z tego nie zostało dotrzymane. Całe hektary są pokryte ubitą szlaką i wielometrowymi nasypami. Cynkowy żużel jest wysypany bezpośrednio na ziemię. Toksyczne związki z łatwością wchodzą tu przez glebę do wód gruntowych. Nikt nie uwzględnił, że na wsiach studnie bardzo często są jedynym ujęciem wody pitnej. Cały teren musi zostać zrekultywowany.

Tuplice. Fot. Aleksandra Fedorska.

Dziewiątego września 2022 roku do Tuplic przybyli po raz pierwszy niemieccy urzędnicy. Pobierali koparkami cynkowy żużel i przeprowadzali badania tych substancji. Język niemiecki jest dla wielu mieszkańców tej miejscowości znany, dlatego też szybko doszło do kontaktu. Niemcy w rozmowach towarzyskich opowiadali Tupliczanom, że odebrane będą hałdy szlaki, ale koszty tego mogą wynosić 4,5 miliona euro.

Z tego to właśnie braku dyskrecji niemieckich urzędników łatwo wnioskować, jak to się stało, że zamiast 40 tys. ton zrobiło się 20 tys. ton. Najzwyklej chodzi tu o przyjęcie niemieckiej interpretacji. Łatwiej będzie nie zwracać uwagi na skażoną glebę na olbrzymim terenie, bo będzie trzeba zapłacić odszkodowania, rekultywować dużą przestrzeń i uregulować sytuacje ze skażeniem stawów i wód gruntowych. Nawet częściowy odbiór pomoże wyciszyć sprawę.

Najnowsze artykuły