EnergetykaOZEWszystko

Derski: Rekordowo niskie wsparcie „zielonych” elektrowni

Turbiny wiatrowe w Austrii

KOMENTARZ

Bartłomiej Derski

WysokieNapiecie.pl

Wsparcie odnawialnych źródeł energii (OZE) spadło blisko najniższego poziomu w historii. Brakuje perspektyw większego wzrostu notowań tzw. zielonych certyfikatów, a w kieszeniach firm energetycznych zostało blisko 2 mld zł w tracących na wartości papierach – ocenia portal WysokieNapiecie.pl.

Na dwóch ostatnich sesjach Towarowej Giełdy Energii sprzedawano zielone certyfikaty nawet po 99 i 99,50 zł/MWh. Tak mało płacono za nie wcześniej tylko raz w dziesięcioletniej historii systemu wsparcia OZE – w połowie lutego 2013 roku.

Chwilę przed pierwszym krachem, na przełomie 2012 i 2013 roku, media rozpisywały się o rosnącej nadpodaży zielonych certyfikatów na rynku. Część firm energetycznych, zamiast realizować obowiązek udziału „zielonego” prądu w energii sprzedawanej klientom za pomocą certyfikatów, wolała uiszczać opłatę zastępczą na konto Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Fundusz zebrał w ten sposób prawie 2,23 mld zł. Na tyle też wyceniane są zielone certyfikaty, które zalegają teraz w kieszeniach właścicieli „zielonych” elektrowni i spółek handlujących prądem.

Interwencja słowna

Dwa lata temu sytuację odwrócił nowy wiceminister gospodarki – Jerzy Witold Pietrewicz. Tuż po nominacji, która zbiegła się z tąpnięciem na rynku, poinformował, że rząd rozważa interwencyjny skup certyfikatów i dodatkowe mechanizmy, które zapobiegną ich ponownym spadkom.

Na reakcję rynku nie trzeba było długo czekać – w ciągu dwóch sesji na TGE indeks zielonych certyfikatów z poziomu 100 zł/MWh wystrzelił o ponad 70 proc., po czym ponownie spadł, ale już do ok. 130 zł/MWh. Sytuacja była na tyle zaskakująca, że m.in. po artykułach portalu WysokieNapeicie.pl sprawie przyjrzała się Komisja Nadzoru Finansowego. Nie znalazła jednak żadnych nieprawidłowości.

Chociaż na mechanizm interwencyjny zgody w rządzie nie było, to jednak rozpoczęły się przygotowania ustawy, która ostatecznie wprowadziła mechanizm ograniczający możliwość uiszczania opłaty zastępczej w sytuacji, gdy na rynku panuje nadpodaż zielonych certyfikatów.

To wystarczyło, aby ceny certyfikatów rosły do końca 2013 roku. Jednak od początku ubiegłego na rynku znowu zawitał wyraźny trend spadkowy, którego kontynuacją było wczorajsze ponowne testowanie psychologicznej granicy 100 zł/MWh.

Bez większego obowiązku

W ramach pakietu rozwiązań stabilizujących cenę zielonych certyfikatów, w 2013 roku Ministerstwo Gospodarki rozważało także podniesienie obowiązku udziału „zielonego” prądu w sprzedaży energii do klientów. To ten obowiązek odpowiada bowiem za „apetyt” na umarzanie certyfikatów i jego istotne podniesienie pomogłoby zagospodarować obecną nadwyżkę i w rezultacie podbić ceny certyfikatów na giełdzie.

Do podniesienia obowiązku jednak nie doszło. Teraz sytuacja jest inna. Czy jest szansa na większy obowiązek udziału OZE i wzrost cen zielonych certyfikatów? O tym w dokończeniu tekstu na portalu WysokieNapeicie.pl


Powiązane artykuły

Sankcje Trumpa wobec Rosnieftu i Łukoilu. Dzisiaj kluczowy termin

Dzisiaj mija termin do którego Rosnieft i Łukoil mają pozbyć się swoich zagranicznych aktywów. Złamanie sankcji może oznaczać odcięcie od...
Niskoemisyjna huta stali Stegra w Boden na północy Szwecji; źródło: stegra.com

Szwedzi budują wyjątkową fabrykę stali. 95 procent mniej emisji

Francuski fundusz zwrócił się do rządu Szwecji o wsparcie finansowe sięgające nawet 150 mln euro. Firma buduje w Boden nowoczesną...

Co z ciepłem dla Sosnowca? Dowiemy się w następnym sezonie

GIOŚ wstrzymał egzekucję kary nałożonej na Elektrociepłownię Zagłębie Dąbrowskie. Czynności zostały wstrzymane do czasu rozpatrzenia skargi spółki przez sąd. Inspektorat...

Udostępnij:

Facebook X X X