– Pierwsza batalia została stoczona ponad dekadę temu i dotyczyła dostępności fotowoltaiki z Państwa Środka na rynku europejskim. Obecnie zapowiada się trudna rozgrywka o chińskie samochody i baterie elektryczne, które nie w sposób bezpośredni przez władze w Pekinie, ale są jednak subsydiowane w Europie – mówi wieloletni korespondent Polskiego Radia w Azji i współautor książki „Nowa gra w Chińczyka” Tomasz Sajewicz, w rozmowie z BiznesAlert.pl.
- Zmiany infrastrukturalne są kluczowe dla zrozumienia Państwa Środka. Niby większość Europejczyków wie, że w Chinach są koleje dużych prędkości, ale często nie zdają sobie sprawy jak bardzo rozbudowana jest ich sieć oraz jaką rewolucję technologiczną przeszła Chińska Republika Ludowa w ciągu ostatniej dekady – wyjaśnia dziennikarz.
- Kwestia Pasa i Szlaku została już pogrzebana przez to, że rozpadła się inicjatywa 16+1 zakładająca współpracę Chin z Europą Środkowo-Wschodnią. Xi Jinping wie, że nie zrealizuje w skali makro zakładanego wcześniej projektu – zaznacza Sajewicz.
- CIA w otwartych raportach pisze, że Chiny chcą zająć Tajwan przed 2027 rokiem ze względu na unikatową technologię produkcji mikroczipów, wykorzystywanych do produkcji urządzeń na całym świecie. Gdyby Chiny włączyły Tajwan w skład swojego terytorium oznaczałoby, to ogromne uzależnienie technologiczne i gospodarcze świata od Chin – przekonuje rozmówca BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Jak wyglądają relacje Chin i Unii Europejskiej po niedawnej wizycie Xi Jinpinga w Europie?
Tomasz Sajewicz: Jest to kolejny etap nowej wojny gospodarczej między Chinami, a Unią Europejską. Pierwsza batalia została stoczona ponad dekadę temu i dotyczyła dostępności fotowoltaiki z Państwa Środka na rynku europejskim. Obecnie zapowiada się trudna rozgrywka o chińskie samochody i baterie elektryczne, które najprawdopodobniej nie w sposób bezpośredni przez władze w Pekinie, ale są jednak subsydiowane w Europie. Unia Europejska zdaje sobie sprawę, że wpuszczenie Chińczyków na europejski rynek z prawie 500-milionową liczbą mieszkańców jako potencjalnych konsumentów jest strzeleniem sobie w stopę. Komisja Europejska dała wyraźny sygnał Pekinowi, że nie będzie godzić się na ustępstwa i rozumie skalę problemu.
Jakie znaczenie dla Chin ma rozwój elektromobilności?
Zmiany infrastrukturalne są kluczowe dla zrozumienia Państwa Środka. Niby większość Europejczyków wie, że w Chinach są koleje dużych prędkości, ale często nie zdają sobie sprawy jak bardzo rozbudowana jest ich sieć oraz jaką rewolucję technologiczną przeszła Chińska Republika Ludowa w ciągu ostatniej dekady. Podróż pociągiem między punktem A i B na odległość powyżej tysiąca kilometrów trwała kilka dni. Dziś są to godziny. Chińczycy są narodem, w którym około 300 milionów ludzi pracuje daleko poza miejscem swojego zamieszkania z rodziną.
Rewolucja w transporcie ma też wymiar strategiczny w sytuacjach nadzwyczajnych dla bezpieczeństwa państwa oraz ekologiczny. W miastach takich jak Szanghaj, Kanton, Pekin istnieją z góry ustalone limity liczby aut, które mogą poruszać się po niezwykle zakorkowanych metropoliach. Chińczycy odnaleźli nisze w branży samochodów elektrycznych. Wiele modeli chińskich pojazdów jest cztero, a nawet pięciokrotnie tańszych, niż ich europejskie odpowiedniki. Konkurencyjnością przewyższają także amerykańską Tesle. Jest to możliwe dzięki subsydiom i dostępowi do resursów (przyp. red. ustalony okres pracy sprzętu, w jakim zagwarantowane jest bezpieczeństwo i sprawność eksploatacji), z których chińskie firmy mogą korzystać przy tworzeniu baterii elektrycznych w Chinach przy mniejszej ekologicznej kontroli. A także transparentności całego procesu produkcji. Baterie wydają się ekoprzyjazne, ale tak naprawdę są zbudowane z materiałów, które finalnie trzeba gdzieś składować.
A co z chińskim projektem handlowym Pasa i Szlaku, który miał zasięgiem połączyć świat?
Kwestia Pasa i Szlaku została już pogrzebana przez to, że rozpadła się inicjatywa 16+1 zakładająca współpracę Chin z Europą Środkowo-Wschodnią. Xi Jinping wie, że nie zrealizuje w skali makro zakładanego wcześniej projektu. W ubiegłym roku podczas ogromnej konferencji na temat inicjatywy Pasa i Szlaku w Pekinie, nie mógł pojawić się na przykład premier Mateusz Morawiecki z powodu obecności prezydenta Władimira Putina. Włochy wyszły z projektu Pasu i Szlaku, widząc w nim zagrożenie wbijania ewentualnego klina w całą Unię Europejską. Wiele spośród państw sojuszniczych Chińskiej Republiki Ludowej nie jest przyjaźnie nastawionych do państw europejskich.
W jaki sposób pojmują Unię Europejską Chińczycy?
Chińczycy nie rozumieją konceptu Unii Europejskiej. Wolą rozmawiać z Berlinem i Paryżem, gdzie mają relacje oparte na dużym uzależnieniu gospodarczym oraz instrumenty wpływu na europejskie mocarstwa, których mogą używać do własnej gry geopolitycznej. Prezydent Emmanuel Macron był wielokrotnie krytykowany, że w relacjach chińsko-francuskich gra nieczysto, wyłączając przy tym cele strategiczne Unii Europejskiej. Nie wiemy także, czy Macron nie zdecyduje się wywierać wpływu na instytucje unijne, aby złagodzić ewentualne sankcje związane ze śledztwem antydumpingowym Unii Europejskiej
w kwestii chińskich samochodów elektrycznych.
Czy zgodzi się Pan z opinią, że na przykład aplikacja Tik-Tok jest „bronią dywersyjną” Chin skierowaną przeciwko Stanom Zjednoczonym i Europie?
Aplikacja może być wykorzystywana do realizacji nieprzyjaznych wobec państw zachodnich celów Pekinu. Tik-Tok jest kontrolowany przez Chińską Republikę Ludową. Mimo, że sami Chińczycy z wiadomych względów zaprzeczają tym doniesieniom. Aplikacja dla reszty świata nosi nazwę Tik-Tok, ale już w samych Chinach istnieje jej chiński odpowiednik Douyin, w pełni kontrolowany przez komunistyczne władze. W aplikacji nie można od razu założyć sobie konta, ani umieszczać dowolnych treści bez wcześniejszej akceptacji. Każdy przekaz informacji w Chinach jest ściśle kontrolowany przez władzę. Od kiedy po raz pierwszy przyjechałem do Chin w 2004 roku cenzura przez dwadzieścia lat jest o dwadzieścia poziomów wyższa. Indie mając otwarte pola konfliktów politycznych z Chińską Republiką Ludową wprowadziły całkowity zakaz korzystania z chińskich aplikacji.
Jak ekspansja technologiczna i ekonomiczna Chin wpływa na pozycje geopolityczną Państwa Środka?
Niewiele, za miesiąc odbędzie się konferencja pokojowa na temat zakończenia konfliktu ukraińsko-rosyjskiego w Szwajcarii. Najprawdopodobniej Chiny będą odgrywały ważną, a może nawet kluczową rolę w tej układance. Nawet prezydent Wołodymyr Zełenski wystosował zaproszenie do Chin w sprawie rozmów na temat pokoju. Proszę sobie uzmysłowić jak to brzmi: „prezydent Ukrainy zaprasza Chiny”. To sytuacja bezprecedensu, że kraj azjatycki będzie decydował o porządku powojennym świata, zwłaszcza Europy. Wcześniej taką rolę miały wyłącznie państwa zachodnie przesądzające o ładzie Azji w okresie przedkolonialnym oraz pokolonialnym. Chiny zamierzają również bardzo aktywnie uczestniczyć w odbudowie Ukrainy. O tym też powinno się zacząć więcej mówić w świecie zachodnim.
Dodatkowo CIA w swoich otwartych raportach pisze, że Chiny chcą zająć Tajwan przed 2027 rokiem. To powinno budzić niepokój także ze względu na unikatową technologię produkcji mikroczipów na Tajwanie, wykorzystywanych do produkcji urządzeń na całym świecie. Gdyby Chiny włączyły Tajwan w skład swojego terytorium, oznaczałoby to jeszcze większe uzależnienie technologiczne i gospodarcze świata od Chin. Przedsmak takiej sytuacji mieliśmy w czasie epidemii Covid-19. Niestety to doświadczenie niewiele nauczyło Zachód w kwestii relacji gospodarczych z Chinami. A przecież nie zabrakło nam złota czy innych szlachetnych kruszców na świecie, a prozaicznych maseczek… Wtedy dopiero przypomnieliśmy sobie, że linie produkcyjne są w Chinach. Dlatego bardzo ważne jest przyglądanie się Cieśninie Tajwańskiej mogącej być punktem zapalnym konfliktu na skalę większą niż regionalny.
Rozmawiał Patryk Lubryczyński
Gawkowski: Nikt nie powinien mieć TikToka na urządzeniu służbowym