icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Olech: Afryka Zachodnia ewoluuje pod względem bezpieczeństwa (ROZMOWA)

– Bezpieczeństwo w zachodniej Afryce będzie ewoluowało, przede wszystkim po decyzjach nowego prezydenta Senegalu. Działalność Grupy Wagnera zmienia się z każdym dniem, ponieważ pojawiają się coraz to nowe oferty dołączania. Bardzo wyraźnie swoją obecność zaznaczają Turcy, którzy są potęgą jeśli chodzi o obecność dyplomatyczną, ale też obecność telekomunikacyjną. Świadczą o tym tureckie linie lotnicze, obecność kulturowa, naukowa i edukacyjna – mówi Aleksander Olech, ekspert Defence24, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

  • Nowy prezydent Faye ma ten problem, a raczej ma tę ideę, że chce rozmawiać z każdym, jeśli chodzi o dywersyfikację kontaktów. To oznacza, że zarówno z Chinami, jak i z Rosją, jak i choćby z poprzednim partnerem, czyli Republiką Francuską. To jest największe wyzwanie, które jest przed nami, ponieważ kraje Sahelu nie chcą współpracować z byłymi kolonizatorami, czyli Republiką Francuską.
  • Afryka Zachodnia już nie jest i nie będzie takim przyczółkiem Republiki Francuskiej, tylko stanie się ponownie polem rywalizacji, i niestety to ponownie stawiając przed pytaniem, kto ma się tam angażować, ponieważ jeśli oczekujemy od Francuzów współpracy w Europie Wschodniej, to też oczekujemy, że oni będą takim partnerem obecnym.
  • rywalizacja krajów NATO odbywa się w wielu regionach. To oznacza, że na Indo-Pacyfiku, w Azji, ale też w Afryce te kraje może nie walczą ze sobą, ale rywalizują. Stąd też możemy od razu wskazać, że taka Turcja miała już odmienne interesy na przykład w Syrii czy Libii niż Republika Francuska – mówi dr Aleksander Olech.

BiznesAlert.pl: Jak wygląda kwestia bezpieczeństwa w zachodniej Afryce po przeprowadzonych w tamtym rejonie puczach?

Aleksander Olech: Kwestia tego bezpieczeństwa będzie ewoluowała po nadchodzących decyzjach nowego prezydenta w Senegalu. Dlatego, że po tym, jak Niger zrezygnował ze współpracy z Amerykanami, następnie w Czadzie mieliśmy znowu problem z utrzymaniem amerykańskich żołnierzy, jedyną ostoją w Afryce Zachodniej tak naprawdę pozostał Senegal. Nowy prezydent Faye ma ten problem, a raczej ma tę ideę, że chce rozmawiać z każdym, jeśli chodzi o dywersyfikację kontaktów. To oznacza, że zarówno z Chinami, jak i z Rosją, jak i choćby z poprzednim partnerem, czyli Republiką Francuską. To jest największe wyzwanie, które jest przed nami, ponieważ kraje Sahelu nie chcą współpracować z byłymi kolonizatorami, czyli Republiką Francuską, Wielką Brytanią, Belgią czy Niemcami, i szukają partnerów, którzy będą po prostu mówiąc nowi i oferujący uczciwą współpracę, albo będą oferowali kooperację, taką, która zapewni względne wojskowe przetrwanie. Stąd też tak łatwo Rosja pojawiła się w Sahelu, tak łatwo Chiny wchodzą ekonomicznie, i tak trudno jest utrzymać nam potencjał w Afryce Zachodniej. Tym samym, Afryka Zachodnia już nie jest i nie będzie takim przyczółkiem Republiki Francuskiej, tylko stanie się ponownie polem rywalizacji, i niestety to ponownie stawiając przed pytaniem, kto ma się tam angażować, ponieważ jeśli oczekujemy od Francuzów współpracy w Europie Wschodniej, to też oczekujemy, że oni będą takim partnerem obecnym. Tylko, że Francja chce być obecna w Europie Wschodniej, ale ma swoje interesy także w Afryce. Tym samym jesteśmy obecnie w najtrudniejszej sytuacji w XXI wieku, jeśli chodzi o Afrykę Zachodnią, i sądzę, że największym wyzwaniem będzie to, by utrzymać współpracę na linii kraje Zachodu, czyli przede wszystkim Stany Zjednoczone, Francja, Wielka Brytania i może do nich dołączyć Polska, a Afryka Zachodnia, ponieważ po prostu mają oni szansę na dywersyfikację kontaktów. To oznacza, że w tym samym momencie pracujemy z Moskwą, w tym samym momencie pracujemy z Waszyngtonem.

Jak wygląda aktywność Grupy Wagnera po śmierci ich dowódców na kontynencie afrykańskim?

Tak naprawdę działalność Grupy Wagnera zmienia się z każdym dniem, ponieważ pojawiają się coraz to nowe oferty dołączania – do czego tak naprawdę? Do Korpusu Afrykańskiego, ale tak naprawdę jeszcze bardziej do grup skorelowanych z Grupą Wagnera, z Korpusem Afrykańskim i generalnie, po prostu z grupami prywatnymi operującymi na terytorium Federacji Rosyjskiej jako biura, a tak naprawdę realizujące operacje na kontynencie afrykańskim. Jest to o tyle trudne, że przy tak dużej biedzie, trudnościach z przetrwaniem z uwagi na liczne konflikty i wojny, młodzi ludzie, młodzi mężczyźni głównie decydują się po prostu na dołączanie do takich organizacji, ponieważ one płacą jakieś pieniądze. To oznacza, że może United Nations czy jakieś inne fundacje oferują wsparcie finansowe, żywnościowe, ale tu mamy stricte wsparcie finansowe za dołączenie do armii, realizowanie konkretnych zadań. I właśnie takie kraje jak Czad, Niger, Mali czy Burkina Faso stoją przed wyzwaniem, ponieważ Wagner, ale i Federacja Rosyjska, nie dość, że daje pieniądze, obietnice tym młodym ludziom, żeby dołączali do tych korpusów rosyjskich w Afryce, a jednocześnie te osoby wiedzą, że tam jest tak ogromne zagrożenie terrorystyczne, że czy później i tak się zmierzą z tym terroryzmem na swoim terytorium. A tutaj z jednej strony mają i poparcie Rosji, i jeszcze otrzymują finanse, a z drugiej strony widzą Zachód, który tak naprawdę nie poradził sobie z zagrożeniami terrorystycznymi. Na pewno nie były one efektywniejsze niż to, co widzimy teraz. I finalnie mamy wymianę sił i Wagner staje się potęgą afrykańską, już jest obecny w 10 państwach. Dąży do tego, aby obecność była dużo większa i też pamiętajmy, że on nie zawsze musi używać nazwy „Grupa Wagnera”. Dlaczego? Ponieważ od razu jest skorelowany z Rosją. To może być prywatna grupa wojskowa o nazwie Redut, to może być Czarne Wilki, to może być nawet, Na Rzecz Afryki, jakakolwiek nazwa. A gdzieś na końcu tego łańcuszka, który może być dowodzony przez dowódców afrykańskich, będzie siedział rosyjski biznesmen, który będzie finansował obecność na kontynencie afrykańskim. I stąd też jest to największe wyzwanie, że bardzo dużo jest tych spółek-córek, jest bardzo dużo tych powiązań, żeby dotrzeć finalnie do tego względu, że to jest jednak Federacja Rosyjska.

Jak wygląda architektura bezpieczeństwa w Afryce biorąc pod uwagę coraz mniejsze wpływy Francji na rzecz Rosji, Turcji oraz Chin?

Przede wszystkim musimy rozumieć, że rywalizacja krajów NATO odbywa się w wielu regionach. To oznacza, że na Indo-Pacyfiku, w Azji, ale też w Afryce te kraje może nie walczą ze sobą, ale rywalizują. Stąd też możemy od razu wskazać, że taka Turcja miała już odmienne interesy na przykład w Syrii czy Libii niż Republika Francuska. Akurat na kontynencie afrykańskim, te kraj się uzupełniają. Turcy są potęgą, jeśli chodzi o obecność dyplomatyczną, ale też obecność telekomunikacyjną. Mam tutaj na myśli tureckie linie lotnicze, mamy również obecność kulturową, naukową i edukacyjną, więc Turcja jest naprawdę hegemonem, który się rozwija, i nie jest to właśnie ta obecność militarna, która ma zawsze ten negatywny aspekt, ponieważ jeśli mamy obecność militarną, to automatycznie kojarzymy przyjechał biały kolonizator po prostu z orężem, żeby walczyć w Afryce. Jeśli chodzi o Indie, tu w grę wchodzą ogromne pieniądze, ale też Indie starają się otwierać własne uniwersytety, uruchamiać elektrownie, i co możemy się domyślać, Indie po prostu chcą budować swoje społeczności induskie na kontynencie afrykańskim. To też może być zagrożenie, ponieważ kolejne tysiące, które przybędą z Indii do Afryki stworzą swoje własne społeczności i będą tworzyły ten rynek proinduski. Finalnie Chiny, to jest potęga ekonomiczna, o której zapominamy, która pojawia się w takich mało dostrzegalnych elementach. Zacznijmy od tej najprostszej: na 55 państw w Afryce w ponad 40 Chiny zbudowały stadiony sportowe. To oznacza, że już 40 państw dało jakieś kontrakty, dało szansę Chińczykom.

Co więcej, Chiny, po tych kontraktach na stadiony, dostały kontrakty na budowę dworców, później na budowę budynków parlamentu, finalnie na budowę budynków rządowych, czy też na tworzenie infrastruktury generalnie państwa. Tym samym mamy obraz, w którym rywalizuje wiele państw i jest to idealna sytuacja dla krajów afrykańskich. One zrozumiały, że wreszcie dywersyfikacja jest filarem ich rozwoju. Na przykład siedziba Unii Afrykańskiej, która znajduje się w Addis Abebie w Etiopii, została w całości zbudowana przez Chiny. Ponadto, to właśnie tam w Etiopii trwają kluczowe obecnie procesy na rzecz bezpieczeństwa regionu, a konflikt w Tigraju pochłonął kilkaset tysięcy osób. Jednak Etiopczycy zdecydowali się przyjąć nie tylko spotkania na szczycie Unia Europejska-Unia Afrykańska, ale w tym samym czasie kupują uzbrojenie od Federacji Rosyjskiej. Więc widzimy, że jeśli chcemy pracować z krajami Afryki, musimy zaakceptować, że one będą współpracowały również z państwami, które my możemy postrzegać jako wrogie.

Rozmawiali Paulina Zaborowska i Bartosz Siemieniuk

Olech: Polska powinna inwestować w Afrykę

– Bezpieczeństwo w zachodniej Afryce będzie ewoluowało, przede wszystkim po decyzjach nowego prezydenta Senegalu. Działalność Grupy Wagnera zmienia się z każdym dniem, ponieważ pojawiają się coraz to nowe oferty dołączania. Bardzo wyraźnie swoją obecność zaznaczają Turcy, którzy są potęgą jeśli chodzi o obecność dyplomatyczną, ale też obecność telekomunikacyjną. Świadczą o tym tureckie linie lotnicze, obecność kulturowa, naukowa i edukacyjna – mówi Aleksander Olech, ekspert Defence24, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

  • Nowy prezydent Faye ma ten problem, a raczej ma tę ideę, że chce rozmawiać z każdym, jeśli chodzi o dywersyfikację kontaktów. To oznacza, że zarówno z Chinami, jak i z Rosją, jak i choćby z poprzednim partnerem, czyli Republiką Francuską. To jest największe wyzwanie, które jest przed nami, ponieważ kraje Sahelu nie chcą współpracować z byłymi kolonizatorami, czyli Republiką Francuską.
  • Afryka Zachodnia już nie jest i nie będzie takim przyczółkiem Republiki Francuskiej, tylko stanie się ponownie polem rywalizacji, i niestety to ponownie stawiając przed pytaniem, kto ma się tam angażować, ponieważ jeśli oczekujemy od Francuzów współpracy w Europie Wschodniej, to też oczekujemy, że oni będą takim partnerem obecnym.
  • rywalizacja krajów NATO odbywa się w wielu regionach. To oznacza, że na Indo-Pacyfiku, w Azji, ale też w Afryce te kraje może nie walczą ze sobą, ale rywalizują. Stąd też możemy od razu wskazać, że taka Turcja miała już odmienne interesy na przykład w Syrii czy Libii niż Republika Francuska – mówi dr Aleksander Olech.

BiznesAlert.pl: Jak wygląda kwestia bezpieczeństwa w zachodniej Afryce po przeprowadzonych w tamtym rejonie puczach?

Aleksander Olech: Kwestia tego bezpieczeństwa będzie ewoluowała po nadchodzących decyzjach nowego prezydenta w Senegalu. Dlatego, że po tym, jak Niger zrezygnował ze współpracy z Amerykanami, następnie w Czadzie mieliśmy znowu problem z utrzymaniem amerykańskich żołnierzy, jedyną ostoją w Afryce Zachodniej tak naprawdę pozostał Senegal. Nowy prezydent Faye ma ten problem, a raczej ma tę ideę, że chce rozmawiać z każdym, jeśli chodzi o dywersyfikację kontaktów. To oznacza, że zarówno z Chinami, jak i z Rosją, jak i choćby z poprzednim partnerem, czyli Republiką Francuską. To jest największe wyzwanie, które jest przed nami, ponieważ kraje Sahelu nie chcą współpracować z byłymi kolonizatorami, czyli Republiką Francuską, Wielką Brytanią, Belgią czy Niemcami, i szukają partnerów, którzy będą po prostu mówiąc nowi i oferujący uczciwą współpracę, albo będą oferowali kooperację, taką, która zapewni względne wojskowe przetrwanie. Stąd też tak łatwo Rosja pojawiła się w Sahelu, tak łatwo Chiny wchodzą ekonomicznie, i tak trudno jest utrzymać nam potencjał w Afryce Zachodniej. Tym samym, Afryka Zachodnia już nie jest i nie będzie takim przyczółkiem Republiki Francuskiej, tylko stanie się ponownie polem rywalizacji, i niestety to ponownie stawiając przed pytaniem, kto ma się tam angażować, ponieważ jeśli oczekujemy od Francuzów współpracy w Europie Wschodniej, to też oczekujemy, że oni będą takim partnerem obecnym. Tylko, że Francja chce być obecna w Europie Wschodniej, ale ma swoje interesy także w Afryce. Tym samym jesteśmy obecnie w najtrudniejszej sytuacji w XXI wieku, jeśli chodzi o Afrykę Zachodnią, i sądzę, że największym wyzwaniem będzie to, by utrzymać współpracę na linii kraje Zachodu, czyli przede wszystkim Stany Zjednoczone, Francja, Wielka Brytania i może do nich dołączyć Polska, a Afryka Zachodnia, ponieważ po prostu mają oni szansę na dywersyfikację kontaktów. To oznacza, że w tym samym momencie pracujemy z Moskwą, w tym samym momencie pracujemy z Waszyngtonem.

Jak wygląda aktywność Grupy Wagnera po śmierci ich dowódców na kontynencie afrykańskim?

Tak naprawdę działalność Grupy Wagnera zmienia się z każdym dniem, ponieważ pojawiają się coraz to nowe oferty dołączania – do czego tak naprawdę? Do Korpusu Afrykańskiego, ale tak naprawdę jeszcze bardziej do grup skorelowanych z Grupą Wagnera, z Korpusem Afrykańskim i generalnie, po prostu z grupami prywatnymi operującymi na terytorium Federacji Rosyjskiej jako biura, a tak naprawdę realizujące operacje na kontynencie afrykańskim. Jest to o tyle trudne, że przy tak dużej biedzie, trudnościach z przetrwaniem z uwagi na liczne konflikty i wojny, młodzi ludzie, młodzi mężczyźni głównie decydują się po prostu na dołączanie do takich organizacji, ponieważ one płacą jakieś pieniądze. To oznacza, że może United Nations czy jakieś inne fundacje oferują wsparcie finansowe, żywnościowe, ale tu mamy stricte wsparcie finansowe za dołączenie do armii, realizowanie konkretnych zadań. I właśnie takie kraje jak Czad, Niger, Mali czy Burkina Faso stoją przed wyzwaniem, ponieważ Wagner, ale i Federacja Rosyjska, nie dość, że daje pieniądze, obietnice tym młodym ludziom, żeby dołączali do tych korpusów rosyjskich w Afryce, a jednocześnie te osoby wiedzą, że tam jest tak ogromne zagrożenie terrorystyczne, że czy później i tak się zmierzą z tym terroryzmem na swoim terytorium. A tutaj z jednej strony mają i poparcie Rosji, i jeszcze otrzymują finanse, a z drugiej strony widzą Zachód, który tak naprawdę nie poradził sobie z zagrożeniami terrorystycznymi. Na pewno nie były one efektywniejsze niż to, co widzimy teraz. I finalnie mamy wymianę sił i Wagner staje się potęgą afrykańską, już jest obecny w 10 państwach. Dąży do tego, aby obecność była dużo większa i też pamiętajmy, że on nie zawsze musi używać nazwy „Grupa Wagnera”. Dlaczego? Ponieważ od razu jest skorelowany z Rosją. To może być prywatna grupa wojskowa o nazwie Redut, to może być Czarne Wilki, to może być nawet, Na Rzecz Afryki, jakakolwiek nazwa. A gdzieś na końcu tego łańcuszka, który może być dowodzony przez dowódców afrykańskich, będzie siedział rosyjski biznesmen, który będzie finansował obecność na kontynencie afrykańskim. I stąd też jest to największe wyzwanie, że bardzo dużo jest tych spółek-córek, jest bardzo dużo tych powiązań, żeby dotrzeć finalnie do tego względu, że to jest jednak Federacja Rosyjska.

Jak wygląda architektura bezpieczeństwa w Afryce biorąc pod uwagę coraz mniejsze wpływy Francji na rzecz Rosji, Turcji oraz Chin?

Przede wszystkim musimy rozumieć, że rywalizacja krajów NATO odbywa się w wielu regionach. To oznacza, że na Indo-Pacyfiku, w Azji, ale też w Afryce te kraje może nie walczą ze sobą, ale rywalizują. Stąd też możemy od razu wskazać, że taka Turcja miała już odmienne interesy na przykład w Syrii czy Libii niż Republika Francuska. Akurat na kontynencie afrykańskim, te kraj się uzupełniają. Turcy są potęgą, jeśli chodzi o obecność dyplomatyczną, ale też obecność telekomunikacyjną. Mam tutaj na myśli tureckie linie lotnicze, mamy również obecność kulturową, naukową i edukacyjną, więc Turcja jest naprawdę hegemonem, który się rozwija, i nie jest to właśnie ta obecność militarna, która ma zawsze ten negatywny aspekt, ponieważ jeśli mamy obecność militarną, to automatycznie kojarzymy przyjechał biały kolonizator po prostu z orężem, żeby walczyć w Afryce. Jeśli chodzi o Indie, tu w grę wchodzą ogromne pieniądze, ale też Indie starają się otwierać własne uniwersytety, uruchamiać elektrownie, i co możemy się domyślać, Indie po prostu chcą budować swoje społeczności induskie na kontynencie afrykańskim. To też może być zagrożenie, ponieważ kolejne tysiące, które przybędą z Indii do Afryki stworzą swoje własne społeczności i będą tworzyły ten rynek proinduski. Finalnie Chiny, to jest potęga ekonomiczna, o której zapominamy, która pojawia się w takich mało dostrzegalnych elementach. Zacznijmy od tej najprostszej: na 55 państw w Afryce w ponad 40 Chiny zbudowały stadiony sportowe. To oznacza, że już 40 państw dało jakieś kontrakty, dało szansę Chińczykom.

Co więcej, Chiny, po tych kontraktach na stadiony, dostały kontrakty na budowę dworców, później na budowę budynków parlamentu, finalnie na budowę budynków rządowych, czy też na tworzenie infrastruktury generalnie państwa. Tym samym mamy obraz, w którym rywalizuje wiele państw i jest to idealna sytuacja dla krajów afrykańskich. One zrozumiały, że wreszcie dywersyfikacja jest filarem ich rozwoju. Na przykład siedziba Unii Afrykańskiej, która znajduje się w Addis Abebie w Etiopii, została w całości zbudowana przez Chiny. Ponadto, to właśnie tam w Etiopii trwają kluczowe obecnie procesy na rzecz bezpieczeństwa regionu, a konflikt w Tigraju pochłonął kilkaset tysięcy osób. Jednak Etiopczycy zdecydowali się przyjąć nie tylko spotkania na szczycie Unia Europejska-Unia Afrykańska, ale w tym samym czasie kupują uzbrojenie od Federacji Rosyjskiej. Więc widzimy, że jeśli chcemy pracować z krajami Afryki, musimy zaakceptować, że one będą współpracowały również z państwami, które my możemy postrzegać jako wrogie.

Rozmawiali Paulina Zaborowska i Bartosz Siemieniuk

Olech: Polska powinna inwestować w Afrykę

Najnowsze artykuły