icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Wybory gruzińskie to ostateczne starcie między demokracją, a imperializmem

26 października w Gruzji odbędą się wybory parlamentarne. Z jednej strony startuje Gruzińskie Marzenie, któremu eksperci zarzucają prorosyjską postawę. Z drugiej opozycja, składająca się z mniejszych podmiotów, chcąca dołączyć do Unii Europejskiej. W tle tych decydujących dla Gruzji decyzji majaczy widmo Rosji, która próbuje manipulować zagranicznymi wyborami.

Gruzińskie Marzenie gra na gospodarce i widmie wojny

Partia rządząca w ramach kampanii wyborczej odnosi się do swoich sukcesów, wśród których wymienia wzrost gospodarczy, który wyniósł 7,5 procent. Niekoniecznie wynika on z faktycznego rozwoju kraju, może być skutkiem sytuacji geopolitycznej. Zachód, po pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę, obłożył Kreml szeregiem sankcji gospodarczych. Jest to cios uderzający zarówno w państwo, jak i obywateli, pozbawionych towarów luksusowych. Zdaniem ekspertów Gruzja pomaga omijać sankcje, dostarczając wspomniane towary.

– Wzrost gospodarczy wynosi 7,5 procent w tym roku, ale to też jest kwestia dyskusyjna, bo wielu ekspertów twierdzi, że wynika on z omijania zachodnich sankcji nałożonych na Rosję i nielegalnego reeksportowania zachodnich towarów przez Gruzję do Rosji. Z pewnością częściowo jest to też podyktowane zgodą gruzińskich władz na napływ do kraju sporego odsetka Rosjan po ogłoszeniu w Rosji tzw. częściowej mobilizacji – powiedział Wojciech Wojtasiewicz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

– Wielu Rosjan uciekło wówczas do Gruzji, założyło tam działalność gospodarczą, wynajęło lub kupiło mieszkania – dodał.

Analityk zauważył również, że wzrost gospodarczy odczuł niewielki procent społeczeństwa.

Jednocześnie Gruzińskie Marzenie gra na strachu przed wojną. Jako swoją zasługę podnosi pokój w Gruzji, a opozycję oskarża o wywołanie wojny z Rosją w 2008 roku. Gruzińscy wyborcy wciąż pamiętają tamten konflikt, dodatkowo strach podsyca rosyjska inwazja na Ukrainie. Według retoryki partii rządzącej, opozycja może sprowokować Rosję do ataku na Gruzję.

– Gruzińskie Marzenie ma do stracenia wszystko. I to widać w tej kampanii. Uderza w najbardziej wrażliwe struny, straszy wojną i sięga do teorii spiskowych. Mówi o rzekomej Globalnej Partii Wojny, która chce wciągnąć Gruzję w wojnę z Rosją i otworzyć na Kaukazie drugi front. Posuwa się w tym bardzo daleko. Wypuścili serię plakatów, na których znajdują się zdjęcia zniszczonej wojną Ukrainy w kontraście do analogicznych miejsc w Gruzji, tyle że w pełnej krasie. To podłe i haniebne zagranie. Jednak kiedy się spojrzy na retorykę Gruzińskiego Marzenia, to straszenie wojną nie jest niczym nowym. Robią to od 2022 roku, od ataku Rosji na Ukrainę. Niestety ta manipulacja działa na część społeczeństwa – wyjaśniła Ghia Nodia, profesor Ilia State University w Tibilisi oraz była minister edukacji i nauki, w rozmowie z PostPravda.info.

Gruzińskie Marzenie, wzorem Rosji, zwalcza zagraniczne media i LGBT

Przykładem kontrowersji i wzbudzenia niezadowolenia jest ustawa o zagranicznych agentach. Zakłada konieczność rejestracji mediów i organizacji pozarządowych, które w co najmniej 20 procentach finansowane są ze środków zagranicznych. W swoich zapisach jest podobna do rosyjskiego prawa. Jej wdrożenie wywołało protesty wiosną 2024 roku.

– Jej rzeczywistym celem jest osłabienie, a ostatecznie zniszczenie niezależnych mediów i tzw. trzeciego sektora przed październikowymi wyborami parlamentarnymi. Niezależne media i NGO są krytyczne wobec władzy, wytykając jej m.in. korupcję i nierealizowanie reform rekomendowanych przez UE – czytamy w opracowaniu „Kryzys w Gruzji w związku z ustawą o tzw. zagranicznych agentach” na stronie Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Jak wyjaśnia think tank, podmioty, które tego nie dokonają muszą liczyć się z karami finansowymi, przymusową rejestracją lub koniecznością zaprzestania działalności. Pod tym pojęciem kryje się zamrożenie kont bankowych i zajęcie nieruchomości oraz sprzętu. Odpowiedzią na tę ustawę były sankcje ze strony Unii Europejskiej i USA oraz groźba wdrożenia kolejnych.

– Gruzińskie Marzenie dysponuje zasobami administracyjnymi (kontrolując instytucje publiczne i samorządy) oraz przewagą medialną i finansową, prześladuje prawnie organizacje pozarządowe i wolne media (zdarzały się również przypadki fizycznych napaści „nieznanych sprawców” na pracowników NGO), a po ewentualnym zwycięstwie wyborczym zapowiada także delegalizację opozycji, używając jako pretekstu konieczności ukarania jej za wywołanie wojny z Rosją w 2008 roku – zauważa Wojtasiewicz w opracowaniu PISM „Gruzja w obliczu kluczowych wyborów parlamentarnych.

We wrześniu parlament uchwalił ustawę „o ochronie wartościach rodziny i małoletnich” określaną jako „antyLGBT”, podobnej do zapisów prawa rosyjskiego. Zakazuje ona zawierania związków jednopłciowych, adopcji przez osoby nieheteroseksualne i zmiany płci. W szkołach zakazano powielania informacji „zachęcających” do relacji jednopłciowych i kazirodztwa.

Jako alternatywę Gruzini mają Unię Europejską

Opozycja skupiła swoją kampanię wokół wartości demokratycznych, oderwania się od Rosji i zwrotu ku zachodowi. Gruzja w 2023 roku rozpoczęła procedurę wstąpienia do Unii Europejskiej, działanie obecnych władz oddala ją od tego kursu. Opozycja zapowiada kontynuowanie procedur dołączenia do Unii i pozyskanie środków z Brukseli. Staje przeciwko Gruzińskiemu Marzeniu zapewniając uchylenie ustawy o rosyjskich agentach.

W październiku odbyły się protesty w Tbilisi pod hasłem „Gruzja wybiera Unię Europejską”. Wśród protestujących była prezydent Salome Zurabiszwili, wspierająca w wyborach opozycję.

– Nie bójcie się niczego, jesteśmy na dobrej drodze. Pokojowo osiągniemy nasz cel poprzez pokojowe wybory – powiedziała cytowana przez TVP Info.

Czerwony brat patrzy

Rosja próbuje wpływać na rządy innych krajów. Dowodem na to są kampanie dezinformacyjne (m.in. Doppelganger) czy niedawne wybory prezydenckie i referendum w Mołdawi. Prorosyjski oligarcha Ilan Sora oferował pieniądze za wybranie opcji antyunijnej. Prezydent tego kraju oskarżyła go o przekupienie 300 tysięcy głosujących, chociaż inne źródła wskazują na 130 tysięcy. Obserwatorzy Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie potwierdzili zagraniczne próby zakłócania wyborów poprzez ingerencję i dezinformację. Peter Stano, rzecznik Komisji Europejskie powiedział, że Mołdawia pokazała jak trudna jest walka z ingerencjami Rosji w proces wyborczy.

Rosja od lat próbuje podporządkować sobie Gruzję. W 2008 roku był to konflikt zbrojny, a później bardziej subtelne wpływy. Coraz śmielsze poczynania rosyjskich służb budzą uzasadnione obawy przed ingerencjami w nadchodzące gruzińskie wybory.

Gra o wszystko

Groźba delegalizacji opozycji i prorosyjska narracja wskazują, że w przypadku wygranej Gruzińskiego Marzenia, Tbilisi grozi oderwanie od Zachodu. Opozycja, składająca się z różnych podmiotów, deklaruje przeciwne działanie. Porzucenie Moskwy na rzecz Brukseli. Najbliższe wybory wskażą, która z tych wizji się spełni.

Marcin Karwowski

Mołdawskie referendum to żółta kartka dla rządu i woda na młyn rosyjskiej propagandy

26 października w Gruzji odbędą się wybory parlamentarne. Z jednej strony startuje Gruzińskie Marzenie, któremu eksperci zarzucają prorosyjską postawę. Z drugiej opozycja, składająca się z mniejszych podmiotów, chcąca dołączyć do Unii Europejskiej. W tle tych decydujących dla Gruzji decyzji majaczy widmo Rosji, która próbuje manipulować zagranicznymi wyborami.

Gruzińskie Marzenie gra na gospodarce i widmie wojny

Partia rządząca w ramach kampanii wyborczej odnosi się do swoich sukcesów, wśród których wymienia wzrost gospodarczy, który wyniósł 7,5 procent. Niekoniecznie wynika on z faktycznego rozwoju kraju, może być skutkiem sytuacji geopolitycznej. Zachód, po pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę, obłożył Kreml szeregiem sankcji gospodarczych. Jest to cios uderzający zarówno w państwo, jak i obywateli, pozbawionych towarów luksusowych. Zdaniem ekspertów Gruzja pomaga omijać sankcje, dostarczając wspomniane towary.

– Wzrost gospodarczy wynosi 7,5 procent w tym roku, ale to też jest kwestia dyskusyjna, bo wielu ekspertów twierdzi, że wynika on z omijania zachodnich sankcji nałożonych na Rosję i nielegalnego reeksportowania zachodnich towarów przez Gruzję do Rosji. Z pewnością częściowo jest to też podyktowane zgodą gruzińskich władz na napływ do kraju sporego odsetka Rosjan po ogłoszeniu w Rosji tzw. częściowej mobilizacji – powiedział Wojciech Wojtasiewicz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

– Wielu Rosjan uciekło wówczas do Gruzji, założyło tam działalność gospodarczą, wynajęło lub kupiło mieszkania – dodał.

Analityk zauważył również, że wzrost gospodarczy odczuł niewielki procent społeczeństwa.

Jednocześnie Gruzińskie Marzenie gra na strachu przed wojną. Jako swoją zasługę podnosi pokój w Gruzji, a opozycję oskarża o wywołanie wojny z Rosją w 2008 roku. Gruzińscy wyborcy wciąż pamiętają tamten konflikt, dodatkowo strach podsyca rosyjska inwazja na Ukrainie. Według retoryki partii rządzącej, opozycja może sprowokować Rosję do ataku na Gruzję.

– Gruzińskie Marzenie ma do stracenia wszystko. I to widać w tej kampanii. Uderza w najbardziej wrażliwe struny, straszy wojną i sięga do teorii spiskowych. Mówi o rzekomej Globalnej Partii Wojny, która chce wciągnąć Gruzję w wojnę z Rosją i otworzyć na Kaukazie drugi front. Posuwa się w tym bardzo daleko. Wypuścili serię plakatów, na których znajdują się zdjęcia zniszczonej wojną Ukrainy w kontraście do analogicznych miejsc w Gruzji, tyle że w pełnej krasie. To podłe i haniebne zagranie. Jednak kiedy się spojrzy na retorykę Gruzińskiego Marzenia, to straszenie wojną nie jest niczym nowym. Robią to od 2022 roku, od ataku Rosji na Ukrainę. Niestety ta manipulacja działa na część społeczeństwa – wyjaśniła Ghia Nodia, profesor Ilia State University w Tibilisi oraz była minister edukacji i nauki, w rozmowie z PostPravda.info.

Gruzińskie Marzenie, wzorem Rosji, zwalcza zagraniczne media i LGBT

Przykładem kontrowersji i wzbudzenia niezadowolenia jest ustawa o zagranicznych agentach. Zakłada konieczność rejestracji mediów i organizacji pozarządowych, które w co najmniej 20 procentach finansowane są ze środków zagranicznych. W swoich zapisach jest podobna do rosyjskiego prawa. Jej wdrożenie wywołało protesty wiosną 2024 roku.

– Jej rzeczywistym celem jest osłabienie, a ostatecznie zniszczenie niezależnych mediów i tzw. trzeciego sektora przed październikowymi wyborami parlamentarnymi. Niezależne media i NGO są krytyczne wobec władzy, wytykając jej m.in. korupcję i nierealizowanie reform rekomendowanych przez UE – czytamy w opracowaniu „Kryzys w Gruzji w związku z ustawą o tzw. zagranicznych agentach” na stronie Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Jak wyjaśnia think tank, podmioty, które tego nie dokonają muszą liczyć się z karami finansowymi, przymusową rejestracją lub koniecznością zaprzestania działalności. Pod tym pojęciem kryje się zamrożenie kont bankowych i zajęcie nieruchomości oraz sprzętu. Odpowiedzią na tę ustawę były sankcje ze strony Unii Europejskiej i USA oraz groźba wdrożenia kolejnych.

– Gruzińskie Marzenie dysponuje zasobami administracyjnymi (kontrolując instytucje publiczne i samorządy) oraz przewagą medialną i finansową, prześladuje prawnie organizacje pozarządowe i wolne media (zdarzały się również przypadki fizycznych napaści „nieznanych sprawców” na pracowników NGO), a po ewentualnym zwycięstwie wyborczym zapowiada także delegalizację opozycji, używając jako pretekstu konieczności ukarania jej za wywołanie wojny z Rosją w 2008 roku – zauważa Wojtasiewicz w opracowaniu PISM „Gruzja w obliczu kluczowych wyborów parlamentarnych.

We wrześniu parlament uchwalił ustawę „o ochronie wartościach rodziny i małoletnich” określaną jako „antyLGBT”, podobnej do zapisów prawa rosyjskiego. Zakazuje ona zawierania związków jednopłciowych, adopcji przez osoby nieheteroseksualne i zmiany płci. W szkołach zakazano powielania informacji „zachęcających” do relacji jednopłciowych i kazirodztwa.

Jako alternatywę Gruzini mają Unię Europejską

Opozycja skupiła swoją kampanię wokół wartości demokratycznych, oderwania się od Rosji i zwrotu ku zachodowi. Gruzja w 2023 roku rozpoczęła procedurę wstąpienia do Unii Europejskiej, działanie obecnych władz oddala ją od tego kursu. Opozycja zapowiada kontynuowanie procedur dołączenia do Unii i pozyskanie środków z Brukseli. Staje przeciwko Gruzińskiemu Marzeniu zapewniając uchylenie ustawy o rosyjskich agentach.

W październiku odbyły się protesty w Tbilisi pod hasłem „Gruzja wybiera Unię Europejską”. Wśród protestujących była prezydent Salome Zurabiszwili, wspierająca w wyborach opozycję.

– Nie bójcie się niczego, jesteśmy na dobrej drodze. Pokojowo osiągniemy nasz cel poprzez pokojowe wybory – powiedziała cytowana przez TVP Info.

Czerwony brat patrzy

Rosja próbuje wpływać na rządy innych krajów. Dowodem na to są kampanie dezinformacyjne (m.in. Doppelganger) czy niedawne wybory prezydenckie i referendum w Mołdawi. Prorosyjski oligarcha Ilan Sora oferował pieniądze za wybranie opcji antyunijnej. Prezydent tego kraju oskarżyła go o przekupienie 300 tysięcy głosujących, chociaż inne źródła wskazują na 130 tysięcy. Obserwatorzy Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie potwierdzili zagraniczne próby zakłócania wyborów poprzez ingerencję i dezinformację. Peter Stano, rzecznik Komisji Europejskie powiedział, że Mołdawia pokazała jak trudna jest walka z ingerencjami Rosji w proces wyborczy.

Rosja od lat próbuje podporządkować sobie Gruzję. W 2008 roku był to konflikt zbrojny, a później bardziej subtelne wpływy. Coraz śmielsze poczynania rosyjskich służb budzą uzasadnione obawy przed ingerencjami w nadchodzące gruzińskie wybory.

Gra o wszystko

Groźba delegalizacji opozycji i prorosyjska narracja wskazują, że w przypadku wygranej Gruzińskiego Marzenia, Tbilisi grozi oderwanie od Zachodu. Opozycja, składająca się z różnych podmiotów, deklaruje przeciwne działanie. Porzucenie Moskwy na rzecz Brukseli. Najbliższe wybory wskażą, która z tych wizji się spełni.

Marcin Karwowski

Mołdawskie referendum to żółta kartka dla rządu i woda na młyn rosyjskiej propagandy

Najnowsze artykuły