Politolog i prof. Uniwersytetu Łódzkiego a w latach 2022 -2023 dyrektor ds. strategii MSZ Jacek Reginia-Zacharski jest przekonany, że głośna sprawa korupcji i tzw. prania brudnych pieniędzy poprzez grę na loterii przez byłego komisarza UE ds. sprawiedliwości Didier’a Reynders’a będzie miała ciąg dalszy, także na polskiej scenie politycznej.
O sprawie jako pierwsze poinformowały belgijski dziennik „Le Soir” i portal Follow the Money. Policja we wtorek wieczorem miała przeprowadziła nalot na dwa adresy związane z politykiem – jego dom w luksusowej miejscowości Uccle na przedmieściach Brukseli oraz dom wakacyjny w Vissoul. Sam Reynders do późna w nocy miał być przesłuchiwany.
„Sprawa Reyndersa jest bez wątpienia rozwojowa” – podkreślił Reginia-Zacharski. „Między innymi dlatego, że jednym z zarzutów kierowanych pod adresem byłego komisarza ds. sprawiedliwości, obok korupcji, jest wysuwany zarzut tak zwanego prania brudnych pieniędzy. W związku z czym jest to podejrzenie popełnienia przez Reyndersa przestępstwa dalej idącego” – tłumaczył ekspert.
„Jeżeli te zarzuty potwierdziłyby się, mielibyśmy do czynienia z przestępstwem, które w polskim systemie prawnym nosi nazwę zorganizowanej grupy przestępczej” – dodał.
„Założenie jest takie, że Reynders nie prał swoich pieniędzy, chociaż oczywiście teoretycznie można to sobie wyobrazić, zatem nie jest wykluczone, że sprawa będzie zataczała coraz szersze kręgi” – mówił profesor.
Reginia-Zacharski zwrócił uwagę na zachowanie polityków obecnej koalicji rządzącej. Teraz nie potwierdzają oni częstych kontaktów z komisarzem, chociaż wielu z nich za rządów PiS, jako przedstawiciele ówczesnej opozycji, skarżyło się na tamte rządy rozmawiając z Reyndersem.
„To wyjaśniałoby bardzo intensywne podkreślanie dystansu polityków wobec byłego komisarza, szczególnie w infosferze” – zaznaczył.
„Tutaj jedna uwaga, Dider Reynders komisarzem był w poprzedniej kadencji a pierwsze sygnały, że może mieć związki – niech będzie – z nielegalną, bądź – powiedzmy – nieetyczną działalnością, pojawiły się jeszcze przed powołaniem belgijskiego polityka do Komisji Europejskiej” – przypomniał politolog dodając, że wówczas to był dowód na „odporność systemu unijnego na poważne wątpliwości wobec przyszłego komisarza” – wskazał.
Naukowiec mówił, że od wtorkowego wieczoru [4 grudnia br.- red.] podejrzenia wobec Reyndersa nabrały zdecydowanie poważniejszego charakteru.
„Z tego, co wiemy domniemany mechanizm przestępstwa wiązał się z regularnym i intensywnym udziałem w loteriach, które przynosiły profity komisarzowi” – dodał Reginia-Zacharski.
„Jest to jedna z technik działania służb specjalnych, trudno powiedzieć czyich. Ten rys zakazanej prawem działalności pasuje tez do przestępczości zorganizowanej” – wyjaśnił profesor. „Ktoś taka loterię musiał organizować, no chyba, że Rynders zdoła wykazać, iż wygrywał, bo jest człowiekiem w czepku urodzonym” – dodał.
Politolog odniósł się także do kontaktów polskich polityków wywodzących się z obecnych kręgów koalicji rządzącej z byłym komisarzem.
„Wysocy urzędnicy unijni zachowują się jakby dostąpili czegoś w rodzaju namaszczenia, świeckiego, ale jednak” – komentował politolog zachowanie przedstawicieli obecnej władzy wobec Reyndersa.
„Podchodząc do tego od strony tak zwanych narzędzi politycznych, Reynders był po prostu użyteczny dla polityków obecnej polskiej koalicji rządzącej” – podkreślił prof. Jacek Reginia-Zacharski.