Po tragicznej strzelaninie w szkole dla dorosłych w Oerebro, w której zginęło 11 osób, rząd Szwecji oraz Szwedzcy Demokraci zapowiedzieli wprowadzenie surowszych przepisów dotyczących dostępu do broni palnej. Planowane zmiany obejmują zakaz używania broni półautomatycznej, w tym AR-15, oraz ograniczenia dla osób ze zdiagnozowanymi chorobami psychicznymi.
Rząd Szwecji, we współpracy z ugrupowaniem Szwedzcy Demokraci, ogłosił w piątek zamiar wprowadzenia nowych regulacji dotyczących dostępu do broni palnej. Decyzja ta jest efektem tragicznych wydarzeń, do których doszło we wtorek w szkole dla dorosłych w Oerebro. W wyniku strzelaniny zginęło 11 osób, w tym sprawca ataku.
Według zapowiedzi rządu zakazane ma zostać używanie “niektórych rodzajów broni półautomatycznej, np. AR-15”. “To przykład broni, która jest kompatybilna z dużymi magazynkami wojskowymi i może wyrządzić duże straty w krótkim czasie” – podkreślono w komunikacie. Karabinek AR-15 został dopuszczony do użytku w Szwecji w sierpniu 2023 roku, m.in. na potrzeby myślistwa.
Zaostrzą kontrole zdrowotne
Dodatkowo szwedzkie władze planują zaostrzenie kontroli zdrowotnych wśród posiadaczy broni. Policja oraz Krajowa Rada Zdrowia i Opieki Zdrowotnej zostały zobowiązane do “wzmocnienia i rozwinięcia działań związanych ze zgłaszaniem osób, które ze względów medycznych nie mogą posiadać broni palnej”. Na ten moment nie podano dokładnej daty wejścia w życie nowych regulacji.
Opozycja również wzywa do wzmocnienia kontroli. Teresa Carvalho, przedstawicielka socjaldemokratów, zaapelowała w piątek o dokładną weryfikację wszystkich wydanych dotychczas pozwoleń na broń oraz dalsze zaostrzenie przepisów.
Tymczasem media ujawniają nowe szczegóły dotyczące strzelaniny. Według ustaleń policji sprawca miał pozwolenie na cztery sztuki broni, z których trzy miał przy sobie w chwili popełnienia samobójstwa. Nie ujawniono, jakiego rodzaju broni użył do ataku, jednak wiadomo, że była to broń automatyczna.
Podejrzanym o dokonanie masakry jest 35-letni Szwed Rickard Andersson – samotnik, który od dziewięciu lat nie miał żadnych dochodów z pracy.
PAP / Biznes Alert
Zdaniem prokuratury załoga statku Vezhen nie dokonała aktu sabotażu na Bałtyku