Najważniejsze informacje dla biznesu

UE „spala pieniądze” na LNG? Eksperci krytykują plany rozbudowy

Think tank Ember ostrzegł, że plany UE dotyczące rozbudowy infrastruktury LNG to „spalanie pieniędzy” – podaje Montel. Zapotrzebowanie na gaz w bloku pozostaje w stagnacji i nie wzrośnie do 2030 roku, co stawia pod znakiem zapytania sens wielomiliardowych inwestycji.

27 marca 2025 roku energetyczny think tank Ember opublikował raport, w którym określił plany Unii Europejskiej dotyczące rozbudowy infrastruktury LNG (skroplonego gazu ziemnego) jako „spalanie pieniędzy” – poinformował portal Montel. Zdaniem analityków zapotrzebowanie na gaz w UE pozostaje na stabilnym, niskim poziomie od 2022 roku i nie ulegnie zmianie do końca dekady, co czyni nowe terminale i gazociągi kosztownym i niepotrzebnym obciążeniem dla budżetów państw członkowskich.

– UE inwestuje w przeszłość, zamiast w przyszłość – powiedział przedstawiciel Ember, cytowany przez Montel.

Stagnacja gazu w UE

Według danych Ember w 2024 roku zużycie gazu w UE wyniosło 330 miliardów metrów sześciennych (bcm), o 20 procent mniej niż w 2021 roku (410 bcm), przed kryzysem energetycznym wywołanym inwazją Rosji na Ukrainę. Spadek wynika z przyspieszonej transformacji energetycznej: w 2024 roku OZE wygenerowały 44 procent energii elektrycznej w UE, a efektywność energetyczna budynków wzrosła o 15 procent dzięki unijnym programom (Fit for 55). Ember prognozuje, że do 2030 roku popyt na gaz pozostanie na poziomie 320-340 bcm rocznie, mimo wzrostu gospodarczego (PKB UE +1,5 procent w 2024 roku, prognoza KE).

– Nie ma dowodów na przyszły boom gazowy – twierdzi Ember, wskazując na spadek importu LNG z 130 bcm w 2023 roku do 115 bcm w 2024 roku (GIE). To kontrastuje z narracją UE, która po odcięciu dostaw z Rosji (Nord Stream wstrzymany w 2022 roku) postawiła na LNG jako „pomost” do neutralności klimatycznej w 2050 roku. Jednak raport Ember sugeruje, że obecne zdolności – 260 bcm rocznie – w pełni wystarczają, a nowe projekty to nadmiar.

Kosztowne plany LNG

UE aktywnie rozbudowuje infrastrukturę LNG: w 2024 roku oddano do użytku terminale w Niemczech (Wilhelmshaven, 10 bcm) i Holandii (Eemshaven, 8 bcm), a w budowie są kolejne, m.in. w Polsce (FSRU w Gdańsku, 6 bcm) i Grecji (Aleksandropolis, 5 bcm). Do 2030 roku planowana zdolność importu LNG ma wzrosnąć do 400 bcm – o 50 procent więcej niż obecne możliwości. Koszt? Szacowany na 20-25 miliardów euro w ciągu dekady, w dużej mierze finansowany z funduszy publicznych i unijnych (np. CEF-Energy).

Ember krytykuje te wydatki jako „marnotrawstwo”. „Każdy nowy terminal to miliardy euro, które mogłyby pójść na OZE czy magazyny energii” – czytamy w raporcie. Na przykład FSRU w Gdańsku kosztuje 900 milionów złotych, a jego wykorzystanie może spaść poniżej 50 procent przy obecnym popycie. W 2024 roku Niemcy wykorzystały tylko 60 procent zdolności swoich terminali LNG (BMWK), co potwierdza tezę o nadwyżce.

Transformacja w cieniu gazu

Stagnacja zapotrzebowania na gaz to efekt sukcesu OZE – w 2024 roku UE dodała 520 GW mocy odnawialnej, a wiatr i słońce zaspokoiły 30 procent potrzeb energetycznych. Jednocześnie gaz traci na znaczeniu: w Niemczech jego udział w miksie spadł z 27 procent w 2021 roku do 20 procent w 2024 roku, a w Polsce z 17 procent do 14 procent. Ember ostrzega, że dalsze inwestycje w LNG mogą opóźnić dekarbonizację, wiążąc UE z paliwem kopalnym na dekady – każdy terminal ma żywotność 20-30 lat.

– To jak budowanie autostrad dla koni w erze samochodów – obrazowo podsumowuje Ember. Think tank apeluje o przekierowanie funduszy na technologie przyszłości, jak wodór (prognozowany popyt 10 mln ton w 2030 roku) czy sieci przesyłowe, które w 2024 roku zablokowały 15 procent nowych farm wiatrowych w Europie z powodu przeciążeń (ENTSO-E).

Montel news / Biznes Alert

Hennig-Kloska: każdy rubel z Nord Stream byłby wykorzystany przeciw Europie

Think tank Ember ostrzegł, że plany UE dotyczące rozbudowy infrastruktury LNG to „spalanie pieniędzy” – podaje Montel. Zapotrzebowanie na gaz w bloku pozostaje w stagnacji i nie wzrośnie do 2030 roku, co stawia pod znakiem zapytania sens wielomiliardowych inwestycji.

27 marca 2025 roku energetyczny think tank Ember opublikował raport, w którym określił plany Unii Europejskiej dotyczące rozbudowy infrastruktury LNG (skroplonego gazu ziemnego) jako „spalanie pieniędzy” – poinformował portal Montel. Zdaniem analityków zapotrzebowanie na gaz w UE pozostaje na stabilnym, niskim poziomie od 2022 roku i nie ulegnie zmianie do końca dekady, co czyni nowe terminale i gazociągi kosztownym i niepotrzebnym obciążeniem dla budżetów państw członkowskich.

– UE inwestuje w przeszłość, zamiast w przyszłość – powiedział przedstawiciel Ember, cytowany przez Montel.

Stagnacja gazu w UE

Według danych Ember w 2024 roku zużycie gazu w UE wyniosło 330 miliardów metrów sześciennych (bcm), o 20 procent mniej niż w 2021 roku (410 bcm), przed kryzysem energetycznym wywołanym inwazją Rosji na Ukrainę. Spadek wynika z przyspieszonej transformacji energetycznej: w 2024 roku OZE wygenerowały 44 procent energii elektrycznej w UE, a efektywność energetyczna budynków wzrosła o 15 procent dzięki unijnym programom (Fit for 55). Ember prognozuje, że do 2030 roku popyt na gaz pozostanie na poziomie 320-340 bcm rocznie, mimo wzrostu gospodarczego (PKB UE +1,5 procent w 2024 roku, prognoza KE).

– Nie ma dowodów na przyszły boom gazowy – twierdzi Ember, wskazując na spadek importu LNG z 130 bcm w 2023 roku do 115 bcm w 2024 roku (GIE). To kontrastuje z narracją UE, która po odcięciu dostaw z Rosji (Nord Stream wstrzymany w 2022 roku) postawiła na LNG jako „pomost” do neutralności klimatycznej w 2050 roku. Jednak raport Ember sugeruje, że obecne zdolności – 260 bcm rocznie – w pełni wystarczają, a nowe projekty to nadmiar.

Kosztowne plany LNG

UE aktywnie rozbudowuje infrastrukturę LNG: w 2024 roku oddano do użytku terminale w Niemczech (Wilhelmshaven, 10 bcm) i Holandii (Eemshaven, 8 bcm), a w budowie są kolejne, m.in. w Polsce (FSRU w Gdańsku, 6 bcm) i Grecji (Aleksandropolis, 5 bcm). Do 2030 roku planowana zdolność importu LNG ma wzrosnąć do 400 bcm – o 50 procent więcej niż obecne możliwości. Koszt? Szacowany na 20-25 miliardów euro w ciągu dekady, w dużej mierze finansowany z funduszy publicznych i unijnych (np. CEF-Energy).

Ember krytykuje te wydatki jako „marnotrawstwo”. „Każdy nowy terminal to miliardy euro, które mogłyby pójść na OZE czy magazyny energii” – czytamy w raporcie. Na przykład FSRU w Gdańsku kosztuje 900 milionów złotych, a jego wykorzystanie może spaść poniżej 50 procent przy obecnym popycie. W 2024 roku Niemcy wykorzystały tylko 60 procent zdolności swoich terminali LNG (BMWK), co potwierdza tezę o nadwyżce.

Transformacja w cieniu gazu

Stagnacja zapotrzebowania na gaz to efekt sukcesu OZE – w 2024 roku UE dodała 520 GW mocy odnawialnej, a wiatr i słońce zaspokoiły 30 procent potrzeb energetycznych. Jednocześnie gaz traci na znaczeniu: w Niemczech jego udział w miksie spadł z 27 procent w 2021 roku do 20 procent w 2024 roku, a w Polsce z 17 procent do 14 procent. Ember ostrzega, że dalsze inwestycje w LNG mogą opóźnić dekarbonizację, wiążąc UE z paliwem kopalnym na dekady – każdy terminal ma żywotność 20-30 lat.

– To jak budowanie autostrad dla koni w erze samochodów – obrazowo podsumowuje Ember. Think tank apeluje o przekierowanie funduszy na technologie przyszłości, jak wodór (prognozowany popyt 10 mln ton w 2030 roku) czy sieci przesyłowe, które w 2024 roku zablokowały 15 procent nowych farm wiatrowych w Europie z powodu przeciążeń (ENTSO-E).

Montel news / Biznes Alert

Hennig-Kloska: każdy rubel z Nord Stream byłby wykorzystany przeciw Europie

Najnowsze artykuły