– Zarówno spotkanie COP 19 w Warszawie, jak i przyszły szczyt w Paryżu nie doprowadzą do porozumienia globalnego. Będę to deklaracje, ale bez konkretnych zobowiązań. Największe kraje rozwijające się jak: Chiny, Indie czy Brazylia nie są tym zainteresowane. Dołączyła do nich Japonia po katastrofie w Fukushimie, po której zamknięcie reaktorów jądrowych spowodowało wzrost produkcji z paliw kopalnych, a tym samym wzrost emisji CO2. Unia Europejska, a przynajmniej jej wiodące kraje doskonale zdają sobie sprawę, że zaostrzania celów emisyjnych w Europie nie doprowadzi do globalnego porozumienia. W USA obniżają się emisje poprzez zastępowania węgla w elektroenergetyce tanim gazem – ocenia prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej.
Jak wskazuje ekspert, dla Polski lepsze są umiarkowane i niezbyt gwałtowne ograniczenia emisji CO2, od zwiększania celów OZE. Majątek wytwórczy w polskich elektrowniach jest bowiem przestarzały i musi być wymieniony, co spowoduje obniżkę emisji CO2. Gdyby istniejące stare bloki wytwórcze o niskiej sprawności zostały wymienione na nowe, również węglowe, to, zdaniem Mielczarskiego, nastąpi redukcja emisji CO2 o około 30%.
– Do roku 2021 trzeba będzie zamknąć stare bloki wytwórcze o mocach 110MW. W kolejnych latach 2021-2030 konieczne jest zastąpienie starych bloków o mocach 200MW przez nowe jednostki wytwórcze. Jest to prawie 60 bloków. Jednak proces ten będzie przebiegał stopniowo i pod warunkiem, że Polska wdroży system stymulacji nowych inwestycji. Bez takiego systemu nie będzie nowych inwestycji, a problemy z bilansem mocy będą narastały. Bez nowych inwestycji w elektrowniach jakiekolwiek zaostrzenie celów emisyjnych przyniesie znaczne podniesienie kosztów produkcji energii elektrycznej i pogorszenie konkurencyjności gospodarki – wskazuje profesor,
Źródło: Salon24.pl