EnergetykaGaz.Wszystko

Jakóbik: Jak wyjść z łupkowego paraliżu?

– Polska rewolucja łupkowa nigdy nie doszła do skutku. W rzeczywistości odwiertów w poszukiwaniu gazu łupkowego jest coraz mniej, a zagraniczni inwestorzy uciekają do innych krajów. Powodem jest bałagan w rządzie, który powinien jak najszybciej się zakończyć – pisze redaktor naczelny BiznesAlert Wojciech Jakóbik dla Polski The Times.

Z danych Ministerstwa Środowiska wynika, że do 6 stycznia tego roku w Polsce wykonano 52 odwierty w poszukiwaniu gazu łupkowego. Wiercą głównie polskie spółki – PGNiG oraz Orlen Upstream. Zagraniczni właściciele koncesji czekają z pracami. Niektórzy z nich rezygnują z poszukiwań, jak włoskie ENI, które w ostatnich dniach pozwoliło dwóm z trzech swoich koncesji na terenie Polski wygasnąć.

Tymczasem za miedzą, na Ukrainie, sektor gazu niekonwencjonalnego kwitnie. Tamtejszymi złożami interesują się amerykański Chevron, brytyjsko-holenderski Shell oraz właśnie ENI, które zdecydowało się przenieść tam większość inżynierów z Polski.

Dlaczego właśnie tam? Wielkie koncerny energetyczne posiadające kapitał i infrastrukturę niezbędną do napędzenia wspomnianej łupkowej rewolucji mogą sobie pozwolić na zmiany portfolio inwestycyjnego w zależności od warunków rynkowych. Przenoszą zatem swój sprzęt i specjalistów tam, gdzie im się to najbardziej opłaca. Ciekawym przykładem jest francuski Total, który ze względu na zakaz frackingu na terenie Francji, zainwestował w poszukiwania gazu łupkowego na terenie Wielkiej Brytanii. Zarówno Wyspy jak i Ukraina są atrakcyjnym kierunkiem inwestycji dla firm łupkowych. Pomimo wielkiego optymizmu z czasu tuż po ogłoszeniu w kwietniu 2011 roku raportu Energy Information Administration na temat zasobów gazu łupkowego na świecie, który dawał nam 5,3 bln m3 surowca, nasz kraj zostaje w tyle za wspomnianymi konkurentami w walce o inwestorów.

Dlaczego Polska przestała być atrakcyjna? Również od 2011 roku trwają prace rządu nad nowelizacją Prawa geologicznego i górniczego regulującego pracę firm wydobywczych. Ministerstwo Środowiska zaproponowało reformę, która byłaby sama w sobie rewolucją, ponieważ zakłada stworzenie Narodowego Operatora Kopalin Energetycznych – instytucji porządkującej i wzmacniającej nadzór resortu nad koncesjami łupkowymi. Podobne rozwiązania zastosowano w Danii, Holandii i Norwegii. Wraz z NOKE projekt zawiera szereg nowych regulacji, które narzucają reżim prac każdemu koncesjonariuszowi. Ekipa Ministerstwa Środowiska wyszła z założenia, że Polska musi utrzymać pełną kontrolę nad koncesjami, nawet kosztem zniechęcenia inwestorów. Ci wyrazili swoje niezadowolenie z pomysłu włączania NOKE w każdą inwestycję, sygnalizując swoje obawy za pośrednictwem Organizacji Polskiego Przemysłu Poszukiwawczo-Wydobywczego. Resort przyjął założenie: „wiercić dobrze albo w ogóle”, dlatego inwestorzy wybrali bezczynność w oczekiwaniu na dalsze losy Prawa geologicznego i górniczego. Trwa ona nadal, ponieważ upór reformatorów z Ministerstwa Środowiska przez długi czas próbowali przełamać ministrowie z pozostałych resortów – głównie Ministerstwa Skarbu Państwa, ale także Ministerstwa Finansów i Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Te resorty chciały przy okazji ugrać jak najwięcej dla siebie z łupkowego tortu, który przez kłótnie nie zmaterializował się. Walka doprowadziła ostatecznie do zmiany na fotelu Ministra Środowiska i dymisji ekipy promującej NOKE. Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła raport podsumowujący problemy w samym ministerstwie. Reformatorzy uważają, że ich nowela miała je usunąć, natomiast nowy minister i Główny Geolog Kraju zapowiedzieli przyspieszenie prac i cofnięcie omawianej reformy. Minister Gospodarki zadeklarował, że Prawo geologiczne i górnicze trafi do Sejmu jeszcze w styczniu. Jednakże to nie koniec sporu.

Dlaczego ministerstwa będą się dalej kłócić? Spór o NOKE pokazał poważną wadę systemową. W relacje resortów dotyczące sektora energetycznego wpisany jest spór kompetencyjny, który w wypadku nieporozumień między ministrami, paraliżuje prace nad kluczowymi reformami. W przypadku Prawa geologicznego i górniczego paraliż trwał trzy lata i, być może, zaprzepaścił szansę na prężny rozwój sektora gazu łupkowego w naszym kraju. Teraz rozwija się on gdzie indziej, a na szybki powrót inwestorów do Polski może być za późno. Firmy czekają na jasne zasady gry. Sektor próbują ratować jedynie polskie spółki wydobywcze – PGNiG i Orlen Upstream – które wiercą z rozkazu. Po zakończeniu sporu o NOKE, mogą pojawić się nowe spory w innych kluczowych kwestiach.

Jak usunąć spór kompetencyjny? Proponowane przeze mnie rozwiązanie tego problemu to powołanie ministerstwa energetyki o którym swego czasu wspominał premier Donald Tusk. Oddzielny resort, być może zbudowany na bazie Ministerstwa Gospodarki, które obecnie dzierży większość kompetencji dotyczących sektora energetycznego, wykluczyłby spory w kluczowych kwestiach. Byłby narzędziem spójnej, niepodważalnej polityki energetycznej państwa, a porażki na kształt paraliżu łupkowego byłyby dużo mniej prawdopodobne. Polityka energetyczna zależałaby od sprawnie funkcjonującego resortu, a nie relacji personalnych między poszczególnymi ministrami. Podobne rozwiązanie sprawdza się w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii gdzie funkcjonują departamenty energetyki. Również Ukraina zapowiedziała już reformę ministerstwa energetyki i przemysłu węglowego, mającą doprowadzić do powołania resortu w całości poświęconego energetyce. To w USA, na Wyspach i nad Dnieprem dobrze czują się firmy szukające gazu łupkowego. Czas zakończyć bezowocne spory i pozwolić im na wiercenie także w Polsce.

Źródło: Polska The Times


Powiązane artykuły

Rosja nie odpali kradzionej elektrowni jądrowej na Ukrainie. Na razie

Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) poinformowała, że Zaporoska Elektrownia Jądrowa, największy tego typu obiekt na Ukrainie, nie ma warunków do...

Tajwan zamyka ostatni reaktor jądrowy. Co dalej? 

W Tajwanie, 17 maja, ostatni działający reaktor atomowy został wyłączony przez państwowego operatora jądrowego Taipower.  Elektrownia jądrowa Ma’anshan, zlokalizowana w...
Lou Martinez Sancho, dyrektor wykonawcza ds. technologii i wiceprezes ds. badań i rozwoju w Westinghouse. Fot. Burson Poland

Polska wykorzysta sztuczną inteligencję z USA w pierwszej elektrowni jądrowej

– Westinghouse wykorzystuje sztuczną inteligencję w unikalny sposób, bazując na danych operacyjnych gromadzonych przez dekady we wszystkich oddziałach firmy i...

Udostępnij:

Facebook X X X