icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

OZE może dać Polsce miliardy złotych zysków

(Polska Agencja Prasowa)

Rozwój sektora OZE w Polsce mógłby skutkować stworzeniem 77 tys. nowych miejsc pracy, a sama branża związana z produkcją paneli fotowoltaicznych do 2030 r. przyniosłaby polskiemu budżetowi 18,5 mld zł – oszacowali eksperci Instytutu Energii Odnawialnej (IEO).

IEO zaprezentował w czwartek w Warszawie raport, z którego wynika, że przy konsekwentnym wsparciu energetyki odnawialnej i związanego z nią przemysłu z ponad 33 tys. osób, jakie dziś zatrudnia branża, do 2030 r. liczba ta mogłaby wzrosnąć do ponad 100 tys.

To tyle, ile obecnie zatrudnia branża odzieżowa; zaś 18,5 mld wpływów do budżetu w ciągu 15 lat to rocznie 1,23 mld zł, niewiele mniej niż 1,7 mld zł na kulturę i ochronę dziedzictwa narodowego, jakie wydano w 2014 r – wskazuje raport.

„Jeżeli chcemy, by Polska wyszła z etapu montowni, konieczne jest zwrócenie uwagi na światowe trendy. Pokazują one, że w branży OZE powstaje najwięcej innowacji i miejsc pracy. Nie musielibyśmy importować urządzeń, gdybyśmy wzięli pod uwagę własne możliwości i stworzyli popyt na rynku wewnętrznym. Teraz jest on bardzo mały – na zakup mikroinstalacji pozwolić sobie mogą tylko osoby zamożne. Tak może pozostać, gdyż nowelizacja ustawy o OZE ma odebrać polskim rodzinom możliwość skorzystania z systemu taryf gwarantowanych. Stracą nie tylko obywatele. Brak taryf gwarantowanych może wpłynąć także na kondycję polskich firm przemysłowych z sektora OZE, gdyż to właśnie taryfy są najskuteczniejszym instrumentem wsparcia rozwoju tego przemysłu. Potwierdzono to w wielu krajach świata – mówiła podczas prezentacji raportu ekspertka Greenpeace ds. energetyki odnawialnej Anna Ogniewska.

Jej zdaniem jest dysonans między deklaracjami decydentów o wspieraniu polskiego przemysłu a praktyką. Przykładem takiego dysonansu – podkreśliła Ogniewska – jest procedowana w Sejmie nowelizacja ustawy o OZE.

Nowe przepisy o OZE muszą wejść w życie 1 lipca br. Jeśli tak się nie stanie, zaczną obowiązywać zapisy poprzedniej noweli ustawy z lutego 2015 r. – przede wszystkim te dot. wsparcia odnawialnych źródeł energii. Chodzi m.in. o aukcyjny system wsparcia OZE, który ma zastąpić stosowane dotychczas „zielone certyfikaty”.

System aukcyjny polega na tym, że rząd zamawia określoną ilość energii odnawialnej: jej wytwórcy przystępują do aukcji, którą wygrywa ten, kto zaoferuje najkorzystniejsze warunki. Nowelizacja zawiera też zasady wsparcia dla prosumentów – czyli jednoczesnych producentów i konsumentów energii wyprodukowanych w najmniejszych źródłach OZE. Według propozycji wsparcie dla nich to tzw. opust, czyli rozliczenie różnicy między ilością energii, którą wyprodukowali (np. w panelu fotowoltaicznym), a tą, którą pobrali (w momencie, gdy nie świeci słońce i panel nie wytwarza prądu) w stosunku 1 do 0,7. Ten rodzaj wsparcia ma obowiązywać przez 15 lat.
Rząd – mimo głosów krytyki ze środowisk związanych z energetyką obywatelską, które uważają, że w przeciwieństwie do tzw. taryf gwarantowanych proponowane rozwiązania czynią inwestycje w mikroźródła nieopłacalne – stoi na stanowisku, że proponowany przezeń system wsparcia jest mniej kosztowny dla pozostałych odbiorców energii.

„Nowela o OZE zawiera poprawki (…), które tak naprawdę wspierają węgiel. Nie będziemy rozwijać energetyki odnawialnej, jeśli będziemy wprowadzać poprawki „kornikowe” (chodzi o definicję drewna energetycznego, które miałoby być współspalanie z węglem – PAP) i spalać polskie lasy w wielkich elektrowniach. Współspalanie to nie jest droga dla polskiej energetyki, bo nie zbuduje ani nowych mocy, ani nie zwiększy bezpieczeństwa, ani nie stworzy nowych miejsc pracy” – oceniła Ogniewska.

Jak mówił prezes IEO Grzegorz Wiśniewski, brak „jasnych perspektyw” dla odnawialnych źródeł energii to zła wiadomość nie tylko dla rynku energii elektrycznej ze źródeł rozproszonych, ale i dla rynku ciepła rozproszonego.

„Branża OZE w Polsce ma dotychczas największe tradycje przemysłowe w dziedzinie produkcji kolektorów słonecznych i kotłów na biomasę oraz pomp ciepła. Firmy z tych branż sprzedają i montują w Polsce urządzania o wartości 2 mld zł rocznie. Gwałtowne ograniczanie wieloletnich programów wsparcia dotacyjnego dla OZE do produkcji ciepła i promocja węgla jako paliwa lokalnego ograniczą możliwości rozwojowe tych tradycyjnie najsilniejszych firm polskiego przemysłu OZE i nie pozwolą kompensować eksportem strat na rynku krajowym” – powiedział.

Z wyliczeń IEO wynika, że w Polsce obecnie działa 251 firm – przede wszystkim małych i średnich – związanych z produkcją urządzeń OZE.

(Polska Agencja Prasowa)

Rozwój sektora OZE w Polsce mógłby skutkować stworzeniem 77 tys. nowych miejsc pracy, a sama branża związana z produkcją paneli fotowoltaicznych do 2030 r. przyniosłaby polskiemu budżetowi 18,5 mld zł – oszacowali eksperci Instytutu Energii Odnawialnej (IEO).

IEO zaprezentował w czwartek w Warszawie raport, z którego wynika, że przy konsekwentnym wsparciu energetyki odnawialnej i związanego z nią przemysłu z ponad 33 tys. osób, jakie dziś zatrudnia branża, do 2030 r. liczba ta mogłaby wzrosnąć do ponad 100 tys.

To tyle, ile obecnie zatrudnia branża odzieżowa; zaś 18,5 mld wpływów do budżetu w ciągu 15 lat to rocznie 1,23 mld zł, niewiele mniej niż 1,7 mld zł na kulturę i ochronę dziedzictwa narodowego, jakie wydano w 2014 r – wskazuje raport.

„Jeżeli chcemy, by Polska wyszła z etapu montowni, konieczne jest zwrócenie uwagi na światowe trendy. Pokazują one, że w branży OZE powstaje najwięcej innowacji i miejsc pracy. Nie musielibyśmy importować urządzeń, gdybyśmy wzięli pod uwagę własne możliwości i stworzyli popyt na rynku wewnętrznym. Teraz jest on bardzo mały – na zakup mikroinstalacji pozwolić sobie mogą tylko osoby zamożne. Tak może pozostać, gdyż nowelizacja ustawy o OZE ma odebrać polskim rodzinom możliwość skorzystania z systemu taryf gwarantowanych. Stracą nie tylko obywatele. Brak taryf gwarantowanych może wpłynąć także na kondycję polskich firm przemysłowych z sektora OZE, gdyż to właśnie taryfy są najskuteczniejszym instrumentem wsparcia rozwoju tego przemysłu. Potwierdzono to w wielu krajach świata – mówiła podczas prezentacji raportu ekspertka Greenpeace ds. energetyki odnawialnej Anna Ogniewska.

Jej zdaniem jest dysonans między deklaracjami decydentów o wspieraniu polskiego przemysłu a praktyką. Przykładem takiego dysonansu – podkreśliła Ogniewska – jest procedowana w Sejmie nowelizacja ustawy o OZE.

Nowe przepisy o OZE muszą wejść w życie 1 lipca br. Jeśli tak się nie stanie, zaczną obowiązywać zapisy poprzedniej noweli ustawy z lutego 2015 r. – przede wszystkim te dot. wsparcia odnawialnych źródeł energii. Chodzi m.in. o aukcyjny system wsparcia OZE, który ma zastąpić stosowane dotychczas „zielone certyfikaty”.

System aukcyjny polega na tym, że rząd zamawia określoną ilość energii odnawialnej: jej wytwórcy przystępują do aukcji, którą wygrywa ten, kto zaoferuje najkorzystniejsze warunki. Nowelizacja zawiera też zasady wsparcia dla prosumentów – czyli jednoczesnych producentów i konsumentów energii wyprodukowanych w najmniejszych źródłach OZE. Według propozycji wsparcie dla nich to tzw. opust, czyli rozliczenie różnicy między ilością energii, którą wyprodukowali (np. w panelu fotowoltaicznym), a tą, którą pobrali (w momencie, gdy nie świeci słońce i panel nie wytwarza prądu) w stosunku 1 do 0,7. Ten rodzaj wsparcia ma obowiązywać przez 15 lat.
Rząd – mimo głosów krytyki ze środowisk związanych z energetyką obywatelską, które uważają, że w przeciwieństwie do tzw. taryf gwarantowanych proponowane rozwiązania czynią inwestycje w mikroźródła nieopłacalne – stoi na stanowisku, że proponowany przezeń system wsparcia jest mniej kosztowny dla pozostałych odbiorców energii.

„Nowela o OZE zawiera poprawki (…), które tak naprawdę wspierają węgiel. Nie będziemy rozwijać energetyki odnawialnej, jeśli będziemy wprowadzać poprawki „kornikowe” (chodzi o definicję drewna energetycznego, które miałoby być współspalanie z węglem – PAP) i spalać polskie lasy w wielkich elektrowniach. Współspalanie to nie jest droga dla polskiej energetyki, bo nie zbuduje ani nowych mocy, ani nie zwiększy bezpieczeństwa, ani nie stworzy nowych miejsc pracy” – oceniła Ogniewska.

Jak mówił prezes IEO Grzegorz Wiśniewski, brak „jasnych perspektyw” dla odnawialnych źródeł energii to zła wiadomość nie tylko dla rynku energii elektrycznej ze źródeł rozproszonych, ale i dla rynku ciepła rozproszonego.

„Branża OZE w Polsce ma dotychczas największe tradycje przemysłowe w dziedzinie produkcji kolektorów słonecznych i kotłów na biomasę oraz pomp ciepła. Firmy z tych branż sprzedają i montują w Polsce urządzania o wartości 2 mld zł rocznie. Gwałtowne ograniczanie wieloletnich programów wsparcia dotacyjnego dla OZE do produkcji ciepła i promocja węgla jako paliwa lokalnego ograniczą możliwości rozwojowe tych tradycyjnie najsilniejszych firm polskiego przemysłu OZE i nie pozwolą kompensować eksportem strat na rynku krajowym” – powiedział.

Z wyliczeń IEO wynika, że w Polsce obecnie działa 251 firm – przede wszystkim małych i średnich – związanych z produkcją urządzeń OZE.

Najnowsze artykuły