KOMENTARZ
Dr hab. Leszek Pazderski
Chemik, ekspert ds. polityki ekologicznej w Greenpeace Polska
Budowa nowych bloków Elektrowni Opole to poważny błąd, zarówno ekonomiczny, jak ekologiczny, za który my Polacy wkrótce drogo zapłacimy.
Sytuacja, w której poprzedni zarząd PGE po latach studiów rezygnuje z przedsięwzięcia jako zupełnie nieopłacalnego, to się spotyka z druzgocącą krytyka premiera i następstwem jest rezygnacja dotychczasowego prezesa spółki oraz powołanie na to stanowisko innej osoby, według której ta sama inwestycja nagle okazuje się opłacalna, budziłaby uśmiech, gdyby w grę nie wchodziły miliardy złotych, które my jako podatnicy i konsumenci w Opolu wkrótce utopimy. Jest to kolejny przykład ukrytego dotowania sektora węglowego z naszej kieszeni i wydawania przez rząd pieniędzy na brudną technologię, która powoli w Europie przechodzi do przeszłości, a na dodatek jest szkodliwa środowiskowo i zdrowotnie.
Nowe bloki Opola to nie tylko 1800 MW mocy elektrycznej, ale również roczna emisja 3,5 tysiąca ton dwutlenku siarki, 3,5 tysiąca ton tlenków azotu i 350 ton pyłu, oraz znacznych ilości trujących metali ciężkich takich jak rtęć, kadm i ołów, które trafią częściowo do atmosfery, a częściowo wraz ze ściekami do Odry. Substancje te są szkodliwe dla zdrowia ludzkiego, powodują szereg groźnych chorób i skracają nasze życie. W zeszłym roku Greenpeace wraz z naukowcami z Uniwersytetu w Stuttgarcie oszacował, że inwestycja opolska będzie powodować śmierć około 65 osób rocznie – ludzi którzy zachorują np. na nowotwór płuc wskutek wdychania rakotwórczego pyłu zawieszonego PM 10 i PM 2,5. 10 milionów ton dwutlenku węgla rocznie z Opola to z kolei nasz wkład w zmiany klimatyczne, których z roku na rok doświadczamy coraz bardziej, również w Polsce.
Jako obywatel rozumiem, ze rząd chce nowych mocy elektrycznych dla kraju i nowych miejsc pracy w sektorze energetycznym, i że jest skłonny na to wydawać nasze pieniądze. Jako naukowiec nie pojmuję jednak, dlaczego wciąż dotuje się szkodliwy gospodarczo i środowiskowo węgiel, a nie inwestuje w odnawialne źródła energii, choćby w energetykę wiatrową? Z wiatru można uzyskać równie duże ilości energii elektrycznej (największa farma wiatrowa w Europie o mocy 600 MWe powstała ostatnio w Rumunii) i stworzyć jeszcze więcej miejsc pracy – a jednocześnie nie szkodzić środowisku, zdrowiu ludzkiemu i klimatowi. W końcu wiatrak nie szkodzi raczej na nic – poza partykularnymi interesami ludzi z lobby węglowego, próbującym od lat wmówić nam Polakom że bez ich węgla będzie zimno i ciemno. Ale może właśnie o te interesy głównie chodzi?
Pogratulować doktorkowi wiedzy i profesjonalizmu.