Robert Mularczyk, PR, CSR & EA Manager w Toyota Motor Poland:
Czy są szanse na to by zmniejszyć natężenie ruchu samochodowego (i korków) i zanieczyszczenie powietrza w wielkich miastach w Polsce?
W Japonii, w dystrykcie tokijskim występuje jeden z najniższych w Japonii współczynników posiadania samochodów w przeliczeniu na 1000 mieszkańców. A wynika to z jednej strony z bardzo dobrze rozwiniętej infrastruktury miejskiej i transportu zbiorowego (w tym metra). Zaś z drugiej – występuje „odstraszanie” potencjalnych nowych użytkowników samochodów ich zakupem poprzez stosowanie ogromnych utrudnień w parkowaniu aut w mieście. Jednak przy równoległym i nieprzerwanym inwestowaniu w komunikację zbiorową. Dopiero gdy funkcjonuje ona dobrze i zapewnia szybkie, sprawne (oraz niezbyt drogie) przemieszczanie się mieszkańców w różne rejony miast, ich władze mogą zacząć stosować różne posunięcia ograniczające poruszanie się samochodów, zwłaszcza w centrach: opłatami za postoje czy miejsca parkingowe. Przy zastosowaniu rozwiązań z zakresu inteligentnych systemów transportowych (ITS). Znamy zresztą przykłady takiej polityki miast także w Europie, np. niemal cały ruch samochodowy usunięto z londyńskiego City, gdzie za wjazd trzeba po prostu płacić. Jeśli jednak ktoś musi tam dojeżdżać, bo ma firmę, kupuje np. naszego Priusa czy inną hybrydę. Bo auta z takim napędem zwolnione są z opłat. W Polsce władze miast jeszcze na to nie wpadły. A szkoda. Choć już w pierwszych kilku miastach, np. Katowicach, Szczecinie, Tarnowie wprowadzono zryczałtowane opłaty na minimalnym poziomie dla posiadaczy aut hybrydowych, bądź z napędem elektrycznym za postój w mieście. Może to oznaczać oszczędności do 2 tys. zł rocznie w przeliczeniu na właściciela takiego samochodu. Dzięki temu spada też zanieczyszczenie powietrza w centrach miast, a jednocześnie nie usuwa się z nich aut osobowych. Zachęca to zatem użytkowników naszych dróg do inwestowania w pojazdy niskoemisyjne, powodujące mniejsze zanieczyszczenie powietrza.