W wypowiedzi dla TVP 1 minister środowiska Jan Szyszko poinformował, że Polska prawdopodobnie skieruje skargę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie wtorkowego głosowania dotyczącego reformy unijnego systemu handlu pozwoleniami do emisji CO2 (EU ETS).
– Wypowiedź Ministra nie jest niespodzianką. W ostatnich latach Polska skierowała do Trybunału Sprawiedliwości UE szereg skarg dotyczących unijnej polityki klimatycznej – ostatnio w sprawie ustanowienia tzw. rezerwy stabilizacyjnej. Niepokojące jest, że wstępowanie na drogę sądowa, a nie konstruktywne zaangażowanie w debatę o architekturze polityki klimatycznej UE, stało się już polską specjalnością w tym obszarze – powiedziała w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl Julia Michalak, dyrektorka ds. polityki europejskiej w Międzynarodowym Stowarzyszeniu Handlu Emisjami (IETA).
Jej zdaniem to czy inne kraje zdecydują się poprzeć polski wniosek, nie będzie miało wpływu na orzeczenie Trybunału.
– To czy będzie to wniosek jedynie Polski, czy poprą go też inne państwa, nie powinno mieć wpływu na decyzję sądu – powiedziała ekspertka dodając, że trudno jest prognozować jakiego rozstrzygnięcia możemy się spodziewać.
– Polska od dłuższego czasu kwestionuje zasady przyjmowania decyzji w obszarze polityki klimatycznej UE, uważając że decyzje powinny być podejmowane jednomyślnie. Traktat UE stanowi jednak, że w zakresie polityki środowiskowej decyzje podejmowane są w drodze głosowania większością kwalifikowaną. Od kiedy Polska dołączyła do UE, wszystkie akty prawne dotyczące polityki klimatycznej były przyjmowane w takim trybie. Trudno wyobrazić sobie, że nagle miałoby to ulec zmianie – stwierdziła rozmówczyni BiznesAlert.pl.
Zgodnie z przyjętym we wtorek stanowiskiem państw członkowskich Unii Europejskiej od 2021 roku pułap emisji będzie co roku zmniejszał się o 2,2 proc. Wskaźnik redukcji uprawnień został utrzymany na takim poziomie, jaki ustalili jeszcze w 2014 r. unijni przywódcy na szczycie klimatycznym. Ponadto Ministrowie zgodzili się, aby w latach 2019-2023 podwoić tempo wycofywania z rynku nadwyżki uprawnień (z 12% do 24% rocznie), a także by od roku 2024 corocznie umarzać uprawnienia w rezerwie stabilizacyjnej w liczbie równej różnicy pomiędzy całkowitą liczbą uprawnień w rezerwie, a liczbą pozwoleń do sprzedaży na aukcjach w roku poprzednim.
Oprócz Polski przeciwne przyjęciu stanowiska na Radzie były także Bułgaria, Rumunia, Cypr, Chorwacja, Węgry, Włochy, Litwa i Łotwa. Warszawa powołuje się na obowiązujący do końca marca br., określony w Traktacie Nicejskim sposób głosowania. Pozwala on na utworzenie mniejszości blokującej w systemie głosów ważonych (od 1 kwietnia br. zostanie całkowicie zastąpiony systemem tzw. podwójnej większości), która zdaniem Warszawy została osiągnięta w trakcie wtorkowego posiedzenia Rady. Według rządu, pomimo tego sprawująca przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej Malta przyjęła stanowisko państw członkowskich.
– Formalne głosowanie odbędzie się dopiero w momencie przyjmowania aktu legislacyjnego. Na ostatniej Radzie państwa członkowskie dały jedynie Prezydencji mandat do rozpoczęcia negocjacji z Parlamentem Europejskim. Prezydencja chciała upewnić się, że mandat popierany jest przez wystarczającą liczbę krajów, aby w późniejszym etapie uniknąć problemów z formalnym glosowaniem – stad sprawdzono czy liczba państw członkowskich opowiadających się za przyjęciem mandatu w zaproponowanej formie jest wystarczająca. Serwis prawny Rady potwierdził, że taka większość została ukonstytuowana przez 19 krajów reprezentujących ponad 70% ludności UE – powiedziała Michalak.