– W 2017 roku Włochy będą przewodniczyć grupie G7. To forum zrzeszające siedem najbardziej rozwiniętych ekonomicznie państw na świecie). Prezydencja grupie jest obowiązkiem każdego z państw członkowskich, którymi są Francja, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Niemcy, Japonia, Włochy oraz Kanada. Unia Europejska uczestniczy w G7, ale jedynie jako obserwator – komentuje Magdalena Kuffel, współpracowniczka BiznesAlert.pl.
Włochy sprawują prezydencję od 1 stycznia do 31 grudnia 2017 r. I w związku z tym są odpowiedzialne za: proponowanie i określenie priorytetów działania grupy, jak również obszarów wymagających interwencji.
W ramach jednego ze spotkań grupy 9 kwietnia zostało zorganizowane posiedzenie plenarne zadedykowane energetyce. Tematem przewodnim spotkania było ubóstwo energetyczne i możliwe sposoby jego zwalczania, ze szczególnym naciskiem na inwestycje grupy w Afryce. Mimo, iż mogłoby się wydawać, że temat jest dość wąski i istotny dla małej ilości odbiorców – nie moglibyśmy być bardziej w błędzie.
Afryka jest kontynentem, który ma największą ilość zasobów naturalnych, w tym również zasobów energetycznych (takich jak węgiel, gaz czy ropa). Jednocześnie, jest to miejsce, w którym ubóstwo energetyczne jest zastraszające. W Afryce centralnej, jedynie 25 procent populacji ma dostęp do energii elektrycznej. Sytuacja jest gorsza jedynie w Afryce wschodniej, gdzie stałe źródło prądu ma tylko 23 procent jej mieszkańców. A nawet jeśli mieszkańcy kontynentu mają w domu elektryczność, trudno jest określić stabilność jej dostaw (dla przykładu: w Nigerii, jednym z najbogatszych państw regionu, statystycznie brakuje prądu około 2 godzin każdego dnia – sumujących się do około 30 dni w ciągu roku, w najlepszym przypadku). Kraje rozwinięte nie tylko poczuwają się w obowiązku pomocy Afryce, ale również widzą szanse dla siebie i swojego rozwoju.
Z jednej strony, członkowie G7 mają wiedzę oraz pieniądze potrzebne do inwestycji w sektorze energetycznym; mają również starzejące się społeczeństwo i bardzo nasyconą ekonomię. Tym samym, z jednej strony pomoc w rozwoju Afryki to piękne słowa, które przemawiają do wrażliwości każdego z nas; z drugiej, to długoterminowa inwestycja w strefę wpływów. Może to brzmieć dość drastycznie, ale nie ma to wiele wspólnego ze strefą wpływów z czasów Zimnej Wojny. Warto pamiętać, że energia elektryczna (w szczególności stała dostawa) to punkt początkowy dla rozwoju kraju, z czego z pewnością będą chciały skorzystać zainteresowane kraje. Wraz ze wzrostem ekonomicznym kraju będzie wzrastało zapotrzebowanie na różne dobra i usługi, które mogą zostać zaoferowane przez kraje, już znające środowisko biznesowo-ekonomiczne.
Wracając do tematu energetyki, trudno również oprzeć się wrażeniu, że grupa G7 poprzez swoje inwestycje w energetyce w Afryce chce również zabezpieczyć swoją długoterminową niezależność energetyczną od Rosji, szczególnie w świetle ostatnich wydarzeń. Kilka dni temu, podczas spotkania we włoskim mieście Lucca, grupa nie zaakceptowała bardziej restrykcyjnych sankcji, które miałyby zmusić Kreml do zaprzestania finansowania prezydenta Assada w Syrii. Włoski minister spraw zagranicznych, Angelino Alfano, wyraźnie powiedział, że “zapędzenie Rosji w kozi róg” nie przyniesie żadnych pozytywnych rezultatów i może spowodować bardzo gwałtowną i nieprzewidywalną reakcję Kremla. Stany Zjednoczone, członek G7 który forsował zaostrzenie sankcji, nie mają na tyle bliskich relacji z Rosją, aby obawiać się ekonomicznych konsekwencji ewentualnego zaostrzenia sytuacji. W Europie sprawa wygląda zupełnie inaczej, choćby ze względu na rosyjski gaz i węgiel.
Mimo, iż ten temat nie został poruszony podczas spotkania plenarnego, jest to z pewnością jeden z elementów brany pod uwagę przez grupę. Polityka międzynarodowa oraz bezpieczeństwo energetyczne idą w parze i zależą od wielu czynników. Grupa G7 musi sobie w jakiś sposób poradzić z „nieokiełznaną” Rosją w sposób dyplomatyczny. A dyplomację uprawia się najbardziej komfortowo, jeżeli ma się stabilne zaplecze. Jeżeli, w perspektywie długoterminowej, Afryka mogłaby się stać światowym centrum energetycznym ( a mu ku temu warunki, zarówno jeśli chodzi o źródła kopalne jak i odnawialne źródła energii), to z pewnością warto kultywować tą relację. A idąc o krok dalej, warto pomóc tej relacji rozkwitnąć.