– Projekt Nord Stream 2 nadal nie został zablokowany. Powstają jednak kolejne przeszkody, które mogą opóźnić jego realizację. To ważna informacja dla Polski – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Od wtorku 18 kwietnia dokumentacja odnośnie wpływu na środowisko kontrowersyjnego projektu gazociągu Nord Stream 2 jest udostępniona regionalnym agencjom w Niemczech. Obywatele kraju mogą zapoznać się z nimi w urzędach w Hamburgu, Rostoku, Bergen, Lubminie, Moinchgut-Granitz, Usedom-Nord, Anklam i Putbus w Rugii.
Według informacji agencji DPA sceptycznej oceny chcą dokonać organizacje ekologiczne WWF i BUND. Obawiają się szczególnie o przebieg gazociągu przez chronione obszary Zatoki Gryfińskiej (niem. Greifswaldzkiej) u brzegów Greifswaldu, gdzie ma kończyć bieg nowa magistrala z Rosji.
Nie ma pewności, czy projekt mógłby zostać zablokowany na gruncie środowiskowym, bo istniejący Nord Stream 1 otrzymał wszelkie zgody w tym zakresie, a konsorcjum odpowiedzialne za drugą rurę przedstawiło obszerną dokumentację mającą udowodnić, że projekt nie zaszkodzi miejscowej florze i faunie.
Ponadto, warto przypomnieć casus pierwszego Nord Stream opisywany w 2011 roku przez Gazetę Wyborczą, przeciwko któremu przestali protestować ekolodzy wyżej wymienionych organizacji tuż po tym, jak zostali zapisani do Fundacji Ochrony Przyrody Niemieckiego Bałtyku. Konsorcjum odpowiedzialne za projekt wydało 5 mln euro na kapitał zakładowy fundacji i kolejne 5 mln na projekty badawcze. Należy liczyć się z tym, że konsorcjum Nord Stream 2, którego wbrew informacjom powtarzanym w polskich mediach jedynym akcjonariuszem jest rosyjski Gazprom, znajdzie pieniądze na nową zapomogę dla protestujących.
Projekt napotyka jednak inną przeszkodę. Jak podawał 9 kwietnia BiznesAlert.pl, duński rząd ogłosił, że zamierza wprowadzić przepisy, które pozwolą mu ocenić kontrowersyjny projekt nie tylko z punktu widzenia norm środowiskowych, ale także polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. W tym zakresie budzi on obawy Kopenhagi.
Efektywność regulacji stoi pod znakiem zapytania. Do przyjęcia potrzebna jest większość parlamentarna, a rząd w Danii jest mniejszościowy. Nie wiadomo, czy regulacja zostanie przyjęta. Jeśli zaś wejdzie w życie, to nie wiadomo, czy będzie się odnosić do Nord Stream 2, czy już późniejszych inwestycji. Z kolei gdy zostanie zastosowana w tym przypadku, nie jest jasne czy pozwoli zablokować przedsięwzięcie, bo jeśli dojdzie do rewizji szlaku z pominięciem wód terytorialnych Danii, nie będzie miała na nie wpływu.
Z kolei Komisja Europejska chce negocjować w imieniu państw członkowskich układ o warunkach prawnych dla Nord Stream 2. Aby pogodzić europejski i rosyjski reżim prawny, unijni prawnicy zaproponowali kompromisowe rozwiązanie. Nie wiadomo, czy Rosja ugnie się i zmieni swoje prawo zgodnie z oczekiwaniami Komisji. Nie wiadomo ile będą trwały rozmowy. Jednak Ośrodek Studiów Wschodnich ocenia, że jest to gra na zwłokę Komisji Europejskiej, która może dodatkowo opóźnić projekt, dając czas regionowi Europy Środkowo-Wschodniej na poszukiwanie alternatyw do gazu z Rosji.
O tym, że Komisja chce negocjować z Rosją pierwszy poinformował BiznesAlert.pl.
Z polskiego punktu widzenia nawet opóźnienie projektu związane z wydłużeniem procedur środowiskowych lub zmianą szlaku będzie korzystne. Jak pisano wielokrotnie, pierwotnie kontrowersyjny gazociąg Nord Stream 2 miał powstać do końca 2019 roku, obecnie jest mowa o testowych dostawach w tym terminie. Kolejne przeszkody w postaci protestów i działań krytyków projektu mogą opóźnić przedsięwzięcie. Tymczasem Polska siądzie z Rosją do rozmów na temat przyszłości kontraktu jamalskiego właśnie w 2019 roku. Do 2022 roku chce zbudować Korytarz Norweski, który umożliwi zmniejszenie zakupów rosyjskiego surowca na korzyść wolumenu z szelfu Morza Północnego.
Jakóbik: Kto paraliżuje Komisję w sprawie Nord Stream 2? (ANALIZA)