Wybory prezydenckie we Francji wygrał w II turze Emmanuel Macron z poparciem 66,06% wyborców. Jego kontrkandydatka Marine Le Pen, liderka skrajnie prawicowego Frontu Narodowego (FN), uzyskała 33,94% głosów. Frekwencja wyborcza w drugiej turze wyniosła 74% – pisze Łukasz Jurczyszyn, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Dlaczego wygrał Macron?
Lider En Marche! przekonał Francuzów wizją strukturalnych reform w gospodarce, które mają wydobyć Francję z wieloletniej stagnacji. Ponadto Macron przyciągnął wyborców programem „silnej Francji” w „silnej Europie”, angażującej się w proces pogłębienia integracji. Jednakże wiele głosów miało charakter sprzeciwu wobec radykalizmu programu Le Pen, niekoniecznie zaś wyrażało poparcie dla wizji politycznych Macrona. Tuż przed wyborami poparcie dla kandydata En Marche! mógł zwiększyć atak hakerów, interpretowany przez wielu ekspertów jako sterowana z zewnątrz próba ingerencji w przebieg wyborów.
Dlaczego przegrała Le Pen? Co dalej z FN?
Wyborcy francuscy, którzy według badań w ponad 70% sprzeciwiają się powrotowi do franka, sceptycznie ocenili proponowaną przez Le Pen strategię protekcjonizmu, renacjonalizacji i odejścia od integracji europejskiej. Nie udało się jej też przekonać antysystemowych wyborców Mélenchona, którzy albo poparli lidera En Marche! albo nie poszli na głosowanie. Duże znaczenie miała przegrana debata w TV z Macronem. Konfrontacyjne zachowanie Le Pen i niespójna argumentacja pogrzebały udaną strategię tzw. dedemonizacji FN, czyli pozbycia się łatki skrajnej prawicy. Partia uzyskała jednak historyczny sukces, zdobywając 10,6 mln głosów. Dobry wynik wzmacnia Le Pen jako liderkę FN. Daje jej szansę na sukces w wyborach parlamentarnych, zaplanowanych na czerwiec br., oraz w wyborach prezydenckich w 2022 r.
Co to oznacza dla Francji i dla wyborów parlamentarnych?
W II turze starli się kandydaci reprezentujący ugrupowania pozapartyjne (En Marche!) lub pozasystemowe (FN). Dla francuskiej sceny politycznej oznacza to istotną zmianę. Wygrana Macrona, którego poparli centryści (MoDem), duża część prawicy (LR) oraz socjalistów (PS), może oznaczać kres dotychczas dominujących partii. Najbardziej prawdopodobny jest sojusz polityczny wokół Macrona, którego ugrupowanie może liczyć na dobry wynik w czerwcowych wyborach. Jednakże zarówno dobry wynik Le Pen, jak i spora liczba tzw. głosów negatywnych oddanych na mało doświadczonego Macrona mogą spowodować, że Francuzi będą chcieli stworzyć przeciwwagę dla pozycji prezydenta. Niewykluczone, że dojdzie do wyboru prawicowej większości i scenariusza kohabitacji.
Co to oznacza dla UE?
Macron chce, aby Francja odgrywała aktywną i kluczową rolę w procesie dalszego pogłębiania integracji w strefie euro, a także w dziedzinie bezpieczeństwa i obrony. Jego zwycięstwo wzmacnia zwolenników przyspieszenia integracji w Europie, którzy z wieloma inicjatywami czekali do ogłoszenia wyników wyborów we Francji. Nawet w systemie kohabitacji to do prezydenta należeć będzie inicjatywa w zakresie polityki zagranicznej oraz obronnej. Z pewnością dojdzie do odnowienia francusko-niemieckiego partnerstwa jako motoru przemian w UE i do realizacji wizji Unii „wielu prędkości”.
Jakie będą konsekwencje dla Polski oraz Europy Środkowo-Wschodniej?
Zarówno dla Polski, jak i dla regionu korzystniejsza jest wygrana prounijnego Macrona niż Le Pen, której celem jest destabilizacja UE. Macron prezentował sceptyczny stosunek do polityki Rosji łamiącej prawo międzynarodowe i zapowiadał utrzymanie nałożonych na nią sankcji. Wyzwaniem dla Polski i regionu będzie jednak poparcie Macrona dla „Europy wielu prędkości”. Macron opowiada się również za zrównaniem składek dla pracowników delegowanych do poziomu obowiązującego we Francji. Dla polskich firm będzie to oznaczać podniesienie kosztów pracy i mniejszą konkurencyjność na tym rynku. Zarzuty Macrona pod adresem polskich władz o łamanie zasad praworządności mogą utrudnić nawiązanie współpracy w początkowym okresie prezydentury. Jako prezydent, Macron będzie jednak kierować się większym pragmatyzmem.