icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Trójmorze w gazie? Polaku, zrób to sam!

– Jak zwykle pasjonująca konferencja GAZTERM w Międzyzdrojach w tym roku była okazją do refleksji nad potencjałem wykorzystania koncepcji Trójmorza, czyli współpracy między trzema morzami Europy Środkowo-Wschodniej, w sektorze gazowym. Wnioski nie są optymistyczne, ale jednocześnie skłaniają do przemyślenia polskiej strategii – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Teoretyczna współpraca

W tekście poświęconym Trójmorzu sprzed konferencji GAZTERM pisałem o tym, że koncepcja jest teoretycznie atrakcyjna, a pierwsze owoce współpracy krajów regionu (Austria, Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Estonia, Węgry, Łotwa, Litwa, Polska, Rumunia, Słowacja i Słowenia) widać na przykładzie wykorzystania środków unijnych do realizacji projektów Korytarza Północ-Południe.

Jakóbik: Europa dwóch prędkości w gazie. Czy powstrzyma ją Trójmorze? (ANALIZA)

Wiadomo jednak, że ta współpraca nigdy nie wykroczyła poza wspólne pożytkowanie środków unijnych. Natomiast podkopuje ją aktywna polityka rosyjskiego Gazpromu w regionie, który dąży do wykorzystania partykularyzmów między krajami Trójmorza, które nie mają wspólnej polityki ani bardziej uszczegółowionych niż integracja europejska wspólnych interesów.  Rosyjski koncern robi to w celu realizacji własnej wizji rozwoju rynku gazu w regionie, która zakłada ugruntowanie pozycji za pomocą nowych projektów infrastrukturalnych, które mają uzupełnić istniejący szlak dostaw Nord Stream 1 i OPAL. Chodzi oczywiście o kontrowersyjny projekt Nord Stream 2 i jego planowaną odnogę EUGAL w Niemczech.

Praktyczne podziały

Pisałem, że warunkiem współpracy jest obopólny interes, który często jest inaczej definiowany w poszczególnych stolicach rzeczonego Trójmorza. Widać to na przykładzie projektu Stork II, który nie został zrealizowany, chociaż z punktu widzenia Brukseli jest obiektywnie korzystny dla integracji gazowej w regionie, dla Pragi byłby narzędziem eksportu gazu, np. docierającego do Czech z Nord Stream 2, a z tego samego powodu dla Warszawy jest nie do zaakceptowania przed uruchomieniem Korytarza Norweskiego. Projekt został zatem co najmniej opóźniony.

Kraje postulowanego Trójmorza potrafią działać wspólnie na poziomie zaawansowanej ogólności. Widać to na przykładzie listu państw Grupy Wyszehradzkiej, Litwy, Łotwy, Estonii, Rumunii i Chorwacji do Komisji Europejskiej, w którym domagają się podporządkowania Nord Stream 2 standardom europejskim. Kolejną okazją do wspólnego stanowiska może być ustalanie mandatu Komisji Europejskiej do negocjacji w imieniu Wspólnoty warunków podporządkowania kontrowersyjnego projektu unijnym regulacjom.

Polska ma uzasadnione obawy o to, że relatywizowanie unijnego prawa w ten sposób, chociaż mogłoby opóźnić realizację Nord Stream 2, to ostatecznie przyniosłoby układ korzystny dla Gazpromu, jak w przypadku zgody na większe wykorzystanie OPAL, czy propozycja ugody w toku śledztwa antymonopolowego. Nie jest także pewne pryncypialne podejście partnerów Polski z regionu Trójmorza, bo ci znajdują się pod wpływem polityki rosyjskiego Gazpromu. To czynniki ryzyka skłaniające polską dyplomację do sceptycznego podejścia wobec propozycji negocjowania warunków dla Nord Stream 2. – Nie bardzo rozumiem intencję. Komisja Europejska ma pełne uprawnienia do wdrażania prawa UE – powiedział 20 marca podsekretarz stanu ds. europejskich Konrad Szymański w rozmowie z gazetą Politiken.

Trwa rozbijanie Trójmorza, chociaż trudno uznać, aby był to kiedykolwiek jednorodny twór. Okazją do dyskusji na ten temat były informacje o tym, że słowacki Eustream podpisał w lipcu 2016 roku memorandum w sprawie utrzymania dostaw przez Słowację niezależnie od tego, czy w przyszłości gaz będzie z Rosji docierał do Europy nadal przez Ukrainę, czy już przez szlak Nord Stream 2-EUGAL i dalej przez czeską Gazelę na terytorium słowackie. Zapytany przeze mnie o ten temat Milan Sedlacek, dyrektor departamentu strategii i spraw europejskich w Eustream podczas pierwszego panelu w Międzyzdrojach odparł, że w tej sprawie jego spółka spotkała się ze „sporym bałaganem informacyjnym”. Zasugerował, że wieści na temat memorandum, które dotąd widnieją jedynie na stronie Gazpromu, mogą być elementem propagandy, po niekorzystnych dla Rosji informacjach o tym, że Eustream wraz z włoskim Snam chce zaangażować się w dostawy gazu przez Ukrainę poprzez współpracę z ukraińskimi Naftogazem i Ukrtransgazem. Sedlacek zapewniał mnie po panelu, że priorytetem dla Słowacji jest utrzymanie dostaw przez Ukrainę.

Jednak inny sygnał wysłał podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego Mirek Topolanek, były premier Czech, a obecnie prezes słowackiego Eustream. Dokonał on apologii stanowiska Niemiec w sprawie Nord Stream 2 i przekonywał, że projekt zostanie zrealizowany pomimo oporu Polski. Nie wspomniał o oporze Czech czy Słowacji. Podobne sygnały można znaleźć w zbliżonej do obozu rządzącego Czechami prasie, jak Lidove Noviny, które regularnie informują o tym, że Czechy tylko stracą na oporze wobec Nord Stream 2 i muszą szukać porozumienia w sprawie tego projektu.

Pomimo oficjalnego stanowiska o poparciu oporu wobec kontrowersyjnej inwestycji, w nieoficjalnych rozmowach przedstawiciele naszych południowych sąsiadów twierdzą, że chociaż oficjalny postulat Gazpromu utrzymania tranzytu przez Ukrainę na poziomie 15 mld m3 rocznie (rujnujący ten kraj według polskiego PGNiG) jest nie do zaakceptowania, to sugerują, że Rosjanie mogliby się zgodzić na utrzymanie dostaw przez terytorium ukraińskie na poziomie 40-50 mld m3 rocznie, a resztę słać już przez konglomerat Nord Stream 1+OPAL i Nord Stream 2+EUGAL, i dalej przez Czechy oraz Słowację do hubu w Baumgarten i na południowe terytorium rzeczonego Trójmorza przez projekt Eastring. Architekci koncepcji Trójmorza muszą wziąć pod uwagę możliwość, że partnerzy przy tym przedsięwzięciu ostatecznie wybiorą układ z Gazpromem. Chociaż dopóki jednak tego nie zrobili, nie należy tego przyjmować za pewnik, bo byłaby to samospełniająca się przepowiednia.

Polska musi zacząć sama

Jednak z tego punktu widzenia, jeżeli Polska zamierza rozwijać współpracę w sektorze gazowym w regionie Trójmorza, to musi to robić w pierwszym rzędzie samodzielnie. W tym kontekście za błąd należy uznać brak decyzji o zaangażowaniu Gaz-Systemu w akcjonariat czeskiego operatora gazociągów przesyłowych Net4Gas w 2012 roku. Obawy o to, że w odpowiedzi Rosjanie przerwaliby tranzyt przez Czechy i zostawili Polaków z pustymi rurami (casus Możejek w sektorze ropy) odwiódł Warszawę od zaangażowania w ten projekt. Obecnie można się zastanawiać, czy wpływ Polaków na czeski system przesyłowy gazu mógłby wpłynąć na zablokowanie projektu Nord Stream 2, który ma przecież dostarczać gaz do punktu Brandow na granicy niemiecko-czeskiej. Tymczasem Net4Gas zajmuje stanowisko za układem w sprawie kontrowersyjnego gazociągu. Ze względu na brak pozytywnej decyzji o ekspansji w 2012 roku możemy jedynie spekulować na ten temat pięć lat później.

Obecnie Polska stoi przed kolejną perspektywą zaangażowania, która wydaje się ryzykowna politycznie, ale długofalowo celowa, podobnie jak w przypadku Net4Gas. Do częściowej prywatyzacji zostaną skierowane gazociągi i magazyny na Ukrainie. Przy wszystkich zastrzeżeniach do reformy gazowej nad Dnieprem, która się ślimaczy, warto przypomnieć, że jest komenderowana odgórnie z Brukseli, a międzynarodowe instytucje finansowe mają wpływ na ukraińskich polityków. Jeżeli ci nie wywiążą się z reform, zatrzymają pomoc finansową, co bezpośrednio zagrozi budżetowi ukraińskiemu. Z tego powodu Ukraińcy zapraszają zachodni kapitał do zaangażowania w konserwację dostaw przez ich infrastrukturę gazową. Być może z tej okazji powinni skorzystać Polacy, jak zrobili to już Eustream i Snam, a także francuskie Engie, które podpisało porozumienie o wykorzystaniu ukraińskiej infrastruktury. W tym celu należałoby oczywiście zadbać o działania osłonowe, jak wejście na Ukrainę z dodatkowym partnerem z Unii Europejskiej, czy patronat polityczny Brukseli oraz Waszyngtonu. W obliczu zaangażowania administracji Donalda Trumpa w krytykę Nord Stream 2, pierwszej dostawy LNG z USA do terminalu w Świnoujściu zaplanowanej na czerwiec, oraz współpracy PGNiG-ERU Trading-Ukrtransgaz przy dostawach nad Dniepr, ta perspektywa wydaje się bardziej realna, niż kilka miesięcy temu.

Ukraina nie jest uwzględniana w koncepcji Trójmorza, jednak dla polskich gazowników jawi się, jako bardziej realny kierunek polityki gazowej, niż Czechy czy Słowacja, także ze względu na założenie, że zapotrzebowanie na gaz dostarczany z Zachodu będzie tam wysokie. – Na razie Trójmorze eksplorujemy w kierunku Ukrainy. W przyszłości pojawią się połączenia z Czechami i Słowacji i te rynki staną się dla nas dostępne. Niepokoi mnie, że przepustowości gazociągów na południe od Polski są bookowane głównie przez dostawcę rosyjskiego, bo to ogranicza myślenie o perspektywie dla tych rynków. Płynący w tamtym regionie rosyjski gaz w pewien sposób betonuje ten rynek – przyznał podczas GAZTERM wiceprezes PGNiG ds. handlowych Maciej Woźniak.

Woźniak: Trójmorze w gazie zaczyna się od Ukrainy

Dał nam przykład PKN Orlen jak zwyciężać mamy

Aktywna polityka energetyczna w regionie się opłaca, czego przykładem może być zaangażowanie PKN Orlenu na Litwie i w Czechach. Po zmianie władzy w Wilnie ministerstwo energetyki śle pozytywne sygnały o woli rozstrzygnięcia sporów o pozycję Orlen Lietuva na Litwie. Być może Polacy przeczekali najtrudniejszy okres i niebawem będą mogli zbierać owoce swego zaangażowania. W Czechach radzi sobie dobrze Unipetrol, który jednak nadal zmaga się z wrogami w obozie rządzącym. Naczelny przeciwnik Orlenu w tym kraju, czyli Andrej Babisz, może ustąpić wskutek afer wizerunkowych albo zostać premierem, jeśli jego partia ANO wygra wybory. Cieszy się on poparciem prezydenta Milosza Zemana znanego z prorosyjskich poglądów. Jeżeli jednak PKN Orlen przetrwa okres naporu jak na Litwie, może zyskać trwały wpływ na czeski sektor naftowy.

Przykładem może być uruchomienie dostaw z Arabii Saudyjskiej, które trafiają już do Czech i na Litwę. Wywołało ono furię w Moskwie i emocjonalną wypowiedź prezesa Rosnieftu Igora Sieczina o tym, że Saudyjczycy wchodzą na teren Rosjan. Analogiczny efekt mogą przynieść w przyszłości dostawy Bramą Północną, np. z USA czy Norwegii – krajów NATO.

Saudyjska ropa w Polsce. Rosnieft bije na alarm, a Moskwa uspokaja

Za wpływem w ropie mogą w przyszłości pójść wpływy polityczne, podobnie może być na Ukrainie. Zaangażowanie spółek energetycznych, jako ostatnich silnych ośrodków polityki gospodarczej państwa polskiego, może być narzędziem soft power lepszym, niż kolejne Instytuty Mickiewicza. Z tych samych powodów, z których obecny rząd obawia się większego zaangażowania na Ukrainie należy wysłać tam spółki energetyczne, które mogą w przyszłości pomóc w zasypywaniu podziałów między Polakami a Ukraińcami, jako potencjalni, istotni pracodawcy i grantodawcy nad Dnieprem.

Do realizacji tak ambitnej polityki gazowej nie jest niezbędna, choć może być pomocna, koncepcja Trójmorza. W pierwszej kolejności konieczna jest jednak długofalowa, przemyślana polityka, której symptomy widać w koncepcji Bramy Północnej, czyli planie uzupełnienia istniejącego gazoportu o Korytarz Norweski, który ma posłużyć nie tylko Polsce, ale i całemu regionowi Europy Środkowo-Wschodniej.

– Jak zwykle pasjonująca konferencja GAZTERM w Międzyzdrojach w tym roku była okazją do refleksji nad potencjałem wykorzystania koncepcji Trójmorza, czyli współpracy między trzema morzami Europy Środkowo-Wschodniej, w sektorze gazowym. Wnioski nie są optymistyczne, ale jednocześnie skłaniają do przemyślenia polskiej strategii – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Teoretyczna współpraca

W tekście poświęconym Trójmorzu sprzed konferencji GAZTERM pisałem o tym, że koncepcja jest teoretycznie atrakcyjna, a pierwsze owoce współpracy krajów regionu (Austria, Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Estonia, Węgry, Łotwa, Litwa, Polska, Rumunia, Słowacja i Słowenia) widać na przykładzie wykorzystania środków unijnych do realizacji projektów Korytarza Północ-Południe.

Jakóbik: Europa dwóch prędkości w gazie. Czy powstrzyma ją Trójmorze? (ANALIZA)

Wiadomo jednak, że ta współpraca nigdy nie wykroczyła poza wspólne pożytkowanie środków unijnych. Natomiast podkopuje ją aktywna polityka rosyjskiego Gazpromu w regionie, który dąży do wykorzystania partykularyzmów między krajami Trójmorza, które nie mają wspólnej polityki ani bardziej uszczegółowionych niż integracja europejska wspólnych interesów.  Rosyjski koncern robi to w celu realizacji własnej wizji rozwoju rynku gazu w regionie, która zakłada ugruntowanie pozycji za pomocą nowych projektów infrastrukturalnych, które mają uzupełnić istniejący szlak dostaw Nord Stream 1 i OPAL. Chodzi oczywiście o kontrowersyjny projekt Nord Stream 2 i jego planowaną odnogę EUGAL w Niemczech.

Praktyczne podziały

Pisałem, że warunkiem współpracy jest obopólny interes, który często jest inaczej definiowany w poszczególnych stolicach rzeczonego Trójmorza. Widać to na przykładzie projektu Stork II, który nie został zrealizowany, chociaż z punktu widzenia Brukseli jest obiektywnie korzystny dla integracji gazowej w regionie, dla Pragi byłby narzędziem eksportu gazu, np. docierającego do Czech z Nord Stream 2, a z tego samego powodu dla Warszawy jest nie do zaakceptowania przed uruchomieniem Korytarza Norweskiego. Projekt został zatem co najmniej opóźniony.

Kraje postulowanego Trójmorza potrafią działać wspólnie na poziomie zaawansowanej ogólności. Widać to na przykładzie listu państw Grupy Wyszehradzkiej, Litwy, Łotwy, Estonii, Rumunii i Chorwacji do Komisji Europejskiej, w którym domagają się podporządkowania Nord Stream 2 standardom europejskim. Kolejną okazją do wspólnego stanowiska może być ustalanie mandatu Komisji Europejskiej do negocjacji w imieniu Wspólnoty warunków podporządkowania kontrowersyjnego projektu unijnym regulacjom.

Polska ma uzasadnione obawy o to, że relatywizowanie unijnego prawa w ten sposób, chociaż mogłoby opóźnić realizację Nord Stream 2, to ostatecznie przyniosłoby układ korzystny dla Gazpromu, jak w przypadku zgody na większe wykorzystanie OPAL, czy propozycja ugody w toku śledztwa antymonopolowego. Nie jest także pewne pryncypialne podejście partnerów Polski z regionu Trójmorza, bo ci znajdują się pod wpływem polityki rosyjskiego Gazpromu. To czynniki ryzyka skłaniające polską dyplomację do sceptycznego podejścia wobec propozycji negocjowania warunków dla Nord Stream 2. – Nie bardzo rozumiem intencję. Komisja Europejska ma pełne uprawnienia do wdrażania prawa UE – powiedział 20 marca podsekretarz stanu ds. europejskich Konrad Szymański w rozmowie z gazetą Politiken.

Trwa rozbijanie Trójmorza, chociaż trudno uznać, aby był to kiedykolwiek jednorodny twór. Okazją do dyskusji na ten temat były informacje o tym, że słowacki Eustream podpisał w lipcu 2016 roku memorandum w sprawie utrzymania dostaw przez Słowację niezależnie od tego, czy w przyszłości gaz będzie z Rosji docierał do Europy nadal przez Ukrainę, czy już przez szlak Nord Stream 2-EUGAL i dalej przez czeską Gazelę na terytorium słowackie. Zapytany przeze mnie o ten temat Milan Sedlacek, dyrektor departamentu strategii i spraw europejskich w Eustream podczas pierwszego panelu w Międzyzdrojach odparł, że w tej sprawie jego spółka spotkała się ze „sporym bałaganem informacyjnym”. Zasugerował, że wieści na temat memorandum, które dotąd widnieją jedynie na stronie Gazpromu, mogą być elementem propagandy, po niekorzystnych dla Rosji informacjach o tym, że Eustream wraz z włoskim Snam chce zaangażować się w dostawy gazu przez Ukrainę poprzez współpracę z ukraińskimi Naftogazem i Ukrtransgazem. Sedlacek zapewniał mnie po panelu, że priorytetem dla Słowacji jest utrzymanie dostaw przez Ukrainę.

Jednak inny sygnał wysłał podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego Mirek Topolanek, były premier Czech, a obecnie prezes słowackiego Eustream. Dokonał on apologii stanowiska Niemiec w sprawie Nord Stream 2 i przekonywał, że projekt zostanie zrealizowany pomimo oporu Polski. Nie wspomniał o oporze Czech czy Słowacji. Podobne sygnały można znaleźć w zbliżonej do obozu rządzącego Czechami prasie, jak Lidove Noviny, które regularnie informują o tym, że Czechy tylko stracą na oporze wobec Nord Stream 2 i muszą szukać porozumienia w sprawie tego projektu.

Pomimo oficjalnego stanowiska o poparciu oporu wobec kontrowersyjnej inwestycji, w nieoficjalnych rozmowach przedstawiciele naszych południowych sąsiadów twierdzą, że chociaż oficjalny postulat Gazpromu utrzymania tranzytu przez Ukrainę na poziomie 15 mld m3 rocznie (rujnujący ten kraj według polskiego PGNiG) jest nie do zaakceptowania, to sugerują, że Rosjanie mogliby się zgodzić na utrzymanie dostaw przez terytorium ukraińskie na poziomie 40-50 mld m3 rocznie, a resztę słać już przez konglomerat Nord Stream 1+OPAL i Nord Stream 2+EUGAL, i dalej przez Czechy oraz Słowację do hubu w Baumgarten i na południowe terytorium rzeczonego Trójmorza przez projekt Eastring. Architekci koncepcji Trójmorza muszą wziąć pod uwagę możliwość, że partnerzy przy tym przedsięwzięciu ostatecznie wybiorą układ z Gazpromem. Chociaż dopóki jednak tego nie zrobili, nie należy tego przyjmować za pewnik, bo byłaby to samospełniająca się przepowiednia.

Polska musi zacząć sama

Jednak z tego punktu widzenia, jeżeli Polska zamierza rozwijać współpracę w sektorze gazowym w regionie Trójmorza, to musi to robić w pierwszym rzędzie samodzielnie. W tym kontekście za błąd należy uznać brak decyzji o zaangażowaniu Gaz-Systemu w akcjonariat czeskiego operatora gazociągów przesyłowych Net4Gas w 2012 roku. Obawy o to, że w odpowiedzi Rosjanie przerwaliby tranzyt przez Czechy i zostawili Polaków z pustymi rurami (casus Możejek w sektorze ropy) odwiódł Warszawę od zaangażowania w ten projekt. Obecnie można się zastanawiać, czy wpływ Polaków na czeski system przesyłowy gazu mógłby wpłynąć na zablokowanie projektu Nord Stream 2, który ma przecież dostarczać gaz do punktu Brandow na granicy niemiecko-czeskiej. Tymczasem Net4Gas zajmuje stanowisko za układem w sprawie kontrowersyjnego gazociągu. Ze względu na brak pozytywnej decyzji o ekspansji w 2012 roku możemy jedynie spekulować na ten temat pięć lat później.

Obecnie Polska stoi przed kolejną perspektywą zaangażowania, która wydaje się ryzykowna politycznie, ale długofalowo celowa, podobnie jak w przypadku Net4Gas. Do częściowej prywatyzacji zostaną skierowane gazociągi i magazyny na Ukrainie. Przy wszystkich zastrzeżeniach do reformy gazowej nad Dnieprem, która się ślimaczy, warto przypomnieć, że jest komenderowana odgórnie z Brukseli, a międzynarodowe instytucje finansowe mają wpływ na ukraińskich polityków. Jeżeli ci nie wywiążą się z reform, zatrzymają pomoc finansową, co bezpośrednio zagrozi budżetowi ukraińskiemu. Z tego powodu Ukraińcy zapraszają zachodni kapitał do zaangażowania w konserwację dostaw przez ich infrastrukturę gazową. Być może z tej okazji powinni skorzystać Polacy, jak zrobili to już Eustream i Snam, a także francuskie Engie, które podpisało porozumienie o wykorzystaniu ukraińskiej infrastruktury. W tym celu należałoby oczywiście zadbać o działania osłonowe, jak wejście na Ukrainę z dodatkowym partnerem z Unii Europejskiej, czy patronat polityczny Brukseli oraz Waszyngtonu. W obliczu zaangażowania administracji Donalda Trumpa w krytykę Nord Stream 2, pierwszej dostawy LNG z USA do terminalu w Świnoujściu zaplanowanej na czerwiec, oraz współpracy PGNiG-ERU Trading-Ukrtransgaz przy dostawach nad Dniepr, ta perspektywa wydaje się bardziej realna, niż kilka miesięcy temu.

Ukraina nie jest uwzględniana w koncepcji Trójmorza, jednak dla polskich gazowników jawi się, jako bardziej realny kierunek polityki gazowej, niż Czechy czy Słowacja, także ze względu na założenie, że zapotrzebowanie na gaz dostarczany z Zachodu będzie tam wysokie. – Na razie Trójmorze eksplorujemy w kierunku Ukrainy. W przyszłości pojawią się połączenia z Czechami i Słowacji i te rynki staną się dla nas dostępne. Niepokoi mnie, że przepustowości gazociągów na południe od Polski są bookowane głównie przez dostawcę rosyjskiego, bo to ogranicza myślenie o perspektywie dla tych rynków. Płynący w tamtym regionie rosyjski gaz w pewien sposób betonuje ten rynek – przyznał podczas GAZTERM wiceprezes PGNiG ds. handlowych Maciej Woźniak.

Woźniak: Trójmorze w gazie zaczyna się od Ukrainy

Dał nam przykład PKN Orlen jak zwyciężać mamy

Aktywna polityka energetyczna w regionie się opłaca, czego przykładem może być zaangażowanie PKN Orlenu na Litwie i w Czechach. Po zmianie władzy w Wilnie ministerstwo energetyki śle pozytywne sygnały o woli rozstrzygnięcia sporów o pozycję Orlen Lietuva na Litwie. Być może Polacy przeczekali najtrudniejszy okres i niebawem będą mogli zbierać owoce swego zaangażowania. W Czechach radzi sobie dobrze Unipetrol, który jednak nadal zmaga się z wrogami w obozie rządzącym. Naczelny przeciwnik Orlenu w tym kraju, czyli Andrej Babisz, może ustąpić wskutek afer wizerunkowych albo zostać premierem, jeśli jego partia ANO wygra wybory. Cieszy się on poparciem prezydenta Milosza Zemana znanego z prorosyjskich poglądów. Jeżeli jednak PKN Orlen przetrwa okres naporu jak na Litwie, może zyskać trwały wpływ na czeski sektor naftowy.

Przykładem może być uruchomienie dostaw z Arabii Saudyjskiej, które trafiają już do Czech i na Litwę. Wywołało ono furię w Moskwie i emocjonalną wypowiedź prezesa Rosnieftu Igora Sieczina o tym, że Saudyjczycy wchodzą na teren Rosjan. Analogiczny efekt mogą przynieść w przyszłości dostawy Bramą Północną, np. z USA czy Norwegii – krajów NATO.

Saudyjska ropa w Polsce. Rosnieft bije na alarm, a Moskwa uspokaja

Za wpływem w ropie mogą w przyszłości pójść wpływy polityczne, podobnie może być na Ukrainie. Zaangażowanie spółek energetycznych, jako ostatnich silnych ośrodków polityki gospodarczej państwa polskiego, może być narzędziem soft power lepszym, niż kolejne Instytuty Mickiewicza. Z tych samych powodów, z których obecny rząd obawia się większego zaangażowania na Ukrainie należy wysłać tam spółki energetyczne, które mogą w przyszłości pomóc w zasypywaniu podziałów między Polakami a Ukraińcami, jako potencjalni, istotni pracodawcy i grantodawcy nad Dnieprem.

Do realizacji tak ambitnej polityki gazowej nie jest niezbędna, choć może być pomocna, koncepcja Trójmorza. W pierwszej kolejności konieczna jest jednak długofalowa, przemyślana polityka, której symptomy widać w koncepcji Bramy Północnej, czyli planie uzupełnienia istniejącego gazoportu o Korytarz Norweski, który ma posłużyć nie tylko Polsce, ale i całemu regionowi Europy Środkowo-Wschodniej.

Najnowsze artykuły