Elektryzująca afera chińskiego dewelopera i droga zależność Europy od produkcji w Chinach
Gigant deweloperski Evergrande ma kolejny problem po pęknięciu bańki na rynku nieruchomości w Chinach. Szef spółki-córki zajmującej się samochodami elektrycznymi został zatrzymany z podejrzeniem machlojek finansowych. Tymczasem nowe elektryki z Chin mają problemy z dotarciem do Europy.
Evergrande będący kiedyś liderem rynku nieruchomości w Chinach obecnie notuje zadłużenie w wysokości 300 mld dolarów i problemy z płynnością. Kolejny kamyczek do jego ogródka to informacje o zatrzymaniu Liu Yongzhuo, szefa spółki-córki z działu elektromobilności, czyli Evergrande NEV. Akcje tej firmy zostały ósmego stycznia wycofane z giełdy w Hong Kongu na jej wniosek. Jest obecnie wyceniana na 570 mln dolarów tracąc połowę wartości w ostatnich pięciu latach. Tymczasem Evergrande otrzymało w grudniu 2023 roku miesiąc na przedstawienie planu odzyskania płynności w celu uniknięcia bankructwa.
Financial Times podaje zaś informację o niedoborze statków do transportu samochodów, przez który elektryki z Chin mają problem z dostępem do rynku europejskiego. Wzrost zapotrzebowania połączony z naprężeniem łańcuchów dostaw dał rekordowe ceny przekraczające 115 dolarów za dzień wynajęcia transportera samochodów. To o 10 procent drożej niż w 2022 roku i siedem razy drożej niż w 2019 roku.
Dostawy samochodów drogą morską na świecie miały wzrosnąć o 17 procent w 2023 roku do rekordowych 23,4 mln sztuk bijąc rekord z 2018 roku. Dostawy tego rodzaju do Europy wzrosły zaś w zeszłym roku o 40 procent. Chiny zapewniły 4,3 mln aut w porównaniu do poniżej miliona z 2020 roku. Brakuje fabryk samochodów w Europie, a Chińczycy nie planują takich inwestycji w tej dekadzie. Firmy zachodnie jak Renault, BMW i Volvo także produkują część modeli w Państwie Środka.
AFP / Financial Times / Wojciech Jakóbik
Przychodniak: Komuniści w Chinach chcą utrzymać kontrolę nad rynkiem i społeczeństwem (ROZMOWA)