Albrycht: Koniec „zielonych bzdur” albo recesja

10 grudnia 2013, 06:52 Energia elektryczna

Kiedy w Warszawie podczas szczytu klimatycznego COP19, w Wielkiej Brytanii premier David Cameron rozpętał polityczną burzę, rzucając do swoich podwładnych krótkie: „get rid of the green crap!” – pisze Izabela Albrycht, prezes Instytutu Kościuszki.– Duża część energetycznych problemów krajów UE wynika z polityki klimatycznej, jaką prowadzi Bruksela. Należy się zatem spodziewać, że wbrew wysiłkom Komisji Europejskiej, zmierzającym do zaostrzenia celów redukcji emisji CO2, będą one stały w kolizji z interesami poszczególnych krajów. Choć paradygmat polityki klimatycznej wciąż jest wspierany przez większość państw, o czym świadczy kwestia backloadingu, to pojawiają sie na nim rysy – ocenia autorka komentarza dla Forbes.pl.

– Premier Donald Tusk rozumie trudną sytuację polskiej elektroenergetyki, którą komplikuje także polityka klimatyczna UE. Musi zatem sprostać zadaniu i obronić polską gospodarkę oraz obywateli przed krzywdzącymi rozwiązaniami. Powinien stanąć na czele mądrej i prorozwojowej polityki energetycznej UE, bowiem w przeciwnym razie „zielone bzdury” mogą sprawić, że recesja w gospodarce europejskiej się pogłębi i jeszcze więcej firm ulokuje swoją produkcję w USA, gdzie tańsze są zarówno surowce energetyczne jak i prąd – przekonuje Albrycht.

Jak informuje Instytut Kościuszki dziś Parlament Europejski będzie ostatecznie głosował kwestię backloadingu, który następnie stanie się przedmiotem obrad Rady Unii Europejskiej. Prawdopodobnie powtórzy się scenariusz z listopada, kiedy to ambasadorzy państw UE wyrazili zgodę na wprowadzenie backloadingu. Stało się to mimo sprzeciwu rządów Polski i Cypru, którym nie udało się zgromadzić wymaganej mniejszości blokującej. Z kolei w lutym podczas Rady Europejskiej szefowie rządów będą rozważać decyzję o podwyższeniu ograniczenia CO2 do roku 2030 o 35%, 40% lub 45%.

Źródło: Forbes