Albrycht: Wreszcie dobre sygnały dla sektora łupkowego

18 lutego 2014, 08:11 Energetyka

ROZMOWA

Z Izabelą Albrycht, prezesem Instytutu Kościuszki i redaktorem naczelnym kwartalnika International Shale Gas and Oil Journal rozmawia Teresa Wójcik.

Czy zaprezentowany w ubiegłym tygodniu projekt nowelizacji ustawy Prawo górnicze i geologiczne to rzeczywiście przełom czy tylko zapowiedź przełomu?

IA: Myślę, że trudno jest ocenić projekt ustawy, którego jeszcze nie widzieliśmy. Są dobre sygnały, które świadczą o tym, że rząd chciałby odbiurokratyzować cały proces. I to byłoby zrealizowanie jednego z oczekiwań zarówno branży, jak i ekspertów. Nie powstanie też superkontroler i nadzorca NOKE, co wydaje mi się na tym etapie dobrym rozwiązaniem. Na razie powinniśmy się skupić  na tym, żeby zwiększać liczbę odwiertów  i zintensyfikować prace poszukiwawcze. Potem będzie ewentualnie czas na to, aby dostosować rozwiązania prawne i instytucjonalne do zapotrzebowania nowego sektora.

To może będzie tak – mamy nowe prawo i wszystko już jest dobrze?

IA: Nie. Na pewno nie powinniśmy koncentrować dyskusji o sektorze gazu łupkowego tylko wokół kwestii legislacyjnych. Oczywiście – to bardzo źle, że tak długo pracujemy nad odpowiednia legislacją, choć przecież było ponad dwa lata temu zapowiedziane, że nowa regulacja szybko będzie gotowa. Ale niewątpliwie obecnie pilnie trzeba się skupić także na tym, żeby stworzyć nową strategię energetyczną Polski. I w ramach tej strategii zastanowić się w jakim kierunku i w jaki sposób trzeba rozwijać w Polsce sektor gazu łupkowego. Jak pracować nad technologią, która umożliwi lepszą eksplorację i eksploatacje polskich skał łupkowych. W jaki sposób zachęcać  nowych zagranicznych inwestorów do inwestowania w eksplorację i eksploatację naszych zasobów łupkowych. Bo te firmy, które obecnie są na rynku – są niewystarczające. Prace poszukiwawcze i rozpoznawcze są bardzo kosztowne, trzeba zainwestować ogromne środki, aby wykonać ponad 300 odwiertów, czyli tyle, ile jest konieczne żeby dokładnie rozpoznać złoża łupkowe.

IA: Wrócę jednak jeszcze do NOKE. Czy nie obawia się Pani, że jeśli funkcje, które miała pełnić NOKE przejmie – aby uniknąć biurokracji –  kilka innych już istniejących instytucji, jak to zapowiedział nowy szef resortu środowiska, minister Grabowski – to biurokracji może być jeszcze więcej? Bo zamiast jednego partnera, inwestorzy będą mieć kilku. Będzie np. Wyższy Urząd Górniczy, który też bywa biurokratyczny. Gdyby właśnie był ten operator państwowy, to byłby tarczą przeciwko biurokracji.

– Wydaje mi się jednak, że taki operator, NOKE, dublowałaby dodatkowo te kompetencje istniejących instytucji. Dotychczas w naszym przemyśle węglowym czy węglowodorowym nie powstał taki superkontroler, tylko funkcjonowały one w takich ramach instytucjonalnych, jakie istnieją od lat. Dlatego wydaje mi się, że na etapie poszukiwawczym stworzenie NOKE nie jest priorytetowe. Wiem, że takie instytucje istnieją w sektorze wydobywczym niektórych państw, ale te państwa mają długą, znacznie dłuższą historię eksploatacji złóż węglowodorów i jest ona na bardziej zaawansowanym etapie – np. w Norwegii. U nas to nie jest temat na dzisiaj. Jeśli zaś chodzi o zwiększenie zatrudnienia powiedzmy w Wyższym Urzędzie Górniczym czy Ministerstwie Środowiska, to jest to raczej dobry prognostyk, bo obecnie praca tych instytucji – a w konsekwencji także prace firm poszukiwawczych – są spowalniane przez niewydolność organów państwowych. Więcej na temat NOKE można przeczytać w briefie programowym Instytutu Kościuszki pt. Narodowy Operator Kopalin Energetycznych – przyniesie zyski czy zniechęci inwestorów.

W Polsce, zupełnie inaczej niż we Francji czy w Bułgarii, opinia publiczna była bardzo przychylna dla perspektywy sektora gazu łupkowego. Ale to się może zmienić, są przecież siły, które nad tym intensywnie pracują. Pojawiły się nieliczne, ale ostre protesty w niektórych miejscowościach przeciwko firmom poszukiwawczym.

IA: Dlatego konieczna jest w naszym kraju debata społeczna, której celem byłoby przede wszystkim przekazywanie mieszkańcom – zwłaszcza na obszarach, gdzie są prowadzone prace poszukiwawcze –  rzetelnej wiedzy. Wiedzy, która ich przekona, że technologia szczelinowania hydraulicznego nie jest szkodliwa dla środowiska naturalnego, tak, jak jest to pokazane w niesławnym filmie Gasland, że jest pod kontrolą, tak, jak to jest pokazane w filmie FrackNation. I tak jak w filmie FrackNation  mieszkańcom obszarów wydobywczych w Pensylwanii gaz łupkowy przyniósł i przynosi wiele społecznych i ekonomicznych korzyści. Powstają lokalnie tysiące nowych miejsc pracy. Napływają duże środki finansowe do miejscowości pasywnych gospodarczo, pilnie potrzebujących nowych inwestycji w infrastrukturę. Możemy powtórzyć ten sukces także w Polsce. Jeszcze raz podkreślam, że niezależnie od prac legislacyjnych, należy pilnie zainicjować i przeprowadzić taką debatę społeczną pokazującą bardzo korzystne skutki jakie gaz łupkowy oferuje nie tylko w skali całego kraju, ale też w skali lokalnej. Dlatego w Polsce powinien być realizowany projekt lokalnych pokazów filmu FrackNation, jedynej rzetelnej odpowiedzi jaka powstała na film Gasland i Gasland 2. Ten szkodliwy dla rozwoju sektora gazu łupkowego film pokazała także polska telewizja publiczna, więc teraz nadszedł czas, aby pokazać Polakom Pensylwanię z filmu FrackNation. Z tego względu Instytut Kościuszki w zeszłym tygodniu współorganizował razem z Claeys & Casteels – wydawcą kwartalnika International Shale Gas and Oil Journal – oraz z Young Petro, europejską premierę FrackNation w Brukseli oraz w Warszawie, a teraz wraz z partnerami zamierza pokazać film jak największej rzeszy Polaków.