– Potencjał dekarbonizacyjny odnawialnych źródeł energii (OZE) w pewnym momencie się kończy, a miks energetyczny trzeba uzupełnić innym źródłem bezemisyjnym. Jesteśmy przekonani, że gwarantem stabilności systemu energetycznego w miksie z OZE powinna być energia jądrowa – mówi Anna Górska z Partii Razem w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Przedstawiciele Partii Razem wielokrotnie mówili publicznie o swoim poparciu na rzecz energetyki jądrowej. Skąd takie stanowisko?
Anna Górska: Od początku partia Razem ma jasne stanowisko: musimy zapobiec katastrofie klimatycznej. Aby tak się stało, trzeba możliwie jak najszybciej przestać zużywać paliwa kopalne. Natomiast rozwoju nie zatrzymamy i będziemy potrzebować coraz więcej prądu. I tu pojawia się pytanie, skąd go wziąć, skoro mamy nie spalać węgla czy gazu? Nauka stoi w tej kwestii jednoznacznie po stronie atomu, a my po stronie nauki. Naukowcy mówią jasno: potencjał dekarbonizacyjny odnawialnych źródeł energii (OZE) w pewnym momencie się kończy, a miks energetyczny trzeba uzupełnić innym źródłem bezemisyjnym. Jesteśmy przekonani, że gwarantem stabilności systemu energetycznego w miksie z OZE powinna być energia jądrowa.
Dlaczego?
To przede wszystkim czyste, stabilne i bezpieczne źródło energii. Ale to nie koniec zalet atomu. Profil zatrudnienia w elektrowniach węglowych i atomowych jest zaskakująco podobny, co sprzyjałoby transformacji regionów powęglowych np. Bełchatowa albo regionu konińskiego. Uruchomienie elektrowni jądrowej, w miejsce na przykład elektrowni Bełchatów, zapewniłoby mieszkańcom kilka tysięcy miejsc pracy na najbliższych kilkadziesiąt lat. Do tego dochodzi zatrudnienie przy budowie i okresowych remontach.
Partner Partii Razem w ramach Lewicy, Wiosna, otwarcie sprzeciwia się atomowi. Jak przebiegają rozmowy na ten temat? Czy można spodziewać się jednoznacznego stanowiska Lewicy w tej sprawie?
Rozmawiamy o tym. Te różnice zdań nie idą czysto po liniach przynależności partyjnej. Owszem, w Razem Rada Krajowa uchwaliła program dotyczący transformacji energetycznej, ale i u nas zdarzają się osoby, które nie uważają inwestycji w atom za najlepsze rozwiązanie. Tak samo jest w SLD. Również w Wiośnie – nasza wizja miksu energetycznego z atomem ma tam sporo zwolenniczek i zwolenników. Lewica zawsze była odważna i stawiała na postępowe rozwiązania. Jestem pewna, że tak będzie również tym razem.
Czy rozmawiają Państwo z teoretycznymi koalicjantami (Koalicja Obywatelska, Polska 2050) na temat wspólnych pomysłów na rzecz energetyki i polityki klimatycznej?
Nie prowadzimy takich rozmów. Nie tylko dlatego, że nic nie wiemy o tym, aby powstawała koalicja Razem-KO-Polska 2050. Aby rozmawiać o porozumieniach programowych, to każda z partii musiałaby ten program mieć. Polsce potrzebna jest zgoda polityczna w kwestii transformacji, ale żeby ją wypracować, wszyscy muszą zaprezentować jasne stanowisko na ten temat. Nasze jest jednoznaczne i znane od 2015 roku. Polska 2050 niedawno zaprezentowała zbiór postulatów, który jest w zasadzie przepisaniem kilku tez z dokumentów europejskich. Szanuję to, zwłaszcza postulat dochodu gwarantowanego dla osób odchodzących z zawodów górniczych, ale to za mało. Ugrupowanie Hołowni nie wspomina słowem o atomie, nie wiemy, jaki ma stosunek do energetyki jądrowej. Koalicja Obywatelska natomiast nie ma żadnego programu. Ostentacyjnie ignoruje kwestie klimatu i transformacji energetycznej. Jeśli ktoś ma jeden punkt programu – wygrać z PiS, a ignoruje tak kluczowe i palące sprawy jak energetyka, to najlepiej pokazuje, że w ogóle nie myśli o przyszłości, tylko o bieżącym politycznym zysku. Dla nas inna polityka to polityka, która wybiega do przodu i uwzględnia interesy pokoleń naszych dzieci i wnuków.
Jakie powinny być cele Polski jeśli chodzi o redukcję emisji CO2 w nadchodzących dekadach?
Żeby zatrzymać katastrofę klimatyczną, musimy osiągnąć zero emisji netto do roku 2050. Jesteśmy też związani unijnym celem redukcyjnym do roku 2030. Polityka Energetyczna Polski, owszem, przewiduje redukcję emisji do 2040 roku. Ale z punktu widzenia dwóch powyższych celów przewidziana redukcja jest za mała. Filarem transformacji mają być odnawialne źródła energii, po roku 2033 uzupełnione energetyką jądrową. Rząd najwyraźniej zauważył, że Unia Europejska zwyczajnie nie odpuści celów redukcyjnych. Wreszcie przyznał, że naszym celem jest dekarbonizacja. Ten kierunek cieszy, ale to jeszcze nie jest odważna wizja transformacji na miarę naszych czasów.
Jakie są jej braki?
Ciągle w planowanym miksie energetycznym zbyt dużą rolę pełni gaz. Widać już teraz, że zbyt zachowawczo potraktowano fotowoltaikę, która powinna się rozwijać zdecydowanie szybciej, niż zapisano w strategii. Podobnie jest z lądowymi farmami wiatrowymi. Ich rozwój także może być intensywniejszy niż przewiduje dokument. Za to warto docenić, że polski rząd, podobnie jak np. rząd francuski, popiera uznanie atomu za zieloną technologię i walczą wspólnie o możliwość finansowania inwestycji jądrowych m.in. ze środków Funduszu Odbudowy. To dla mnie pozytywne zaskoczenie. Batalia o takie zmiany toczy się właśnie na poziomie europejskim. Uznanie atomu za zieloną energię popierają coraz liczniej organizacje ekologiczne i gremia naukowe, w tym Wspólne Centrum Badawcze (JRC) – doradcze ciało naukowe Unii Europejskiej.
Jaką rolę powinien odgrywać gaz w polskiej energetyce? Jaki mają Państwo stosunek do inwestycji w to źródło energii, przede wszystkim Baltic Pipe i rozbudowy infrastruktury LNG?
Nie mamy wątpliwości, że rola gazu powinna się zmniejszać, i to zdecydowanie. Jeśli będziemy rozwijać technologie gazowe, to czeka nas porażka dekarbonizacji. I nie przekonuje mnie mówienie o gazie ziemnym jako o paliwe przejściowym, bo to prosta ścieżka do uznania status quo, czyli przyznania, że gaz w miksie z OZE nas zadowala. To jest walkower wobec transformacji, której celem jest dekarbonizacja. Oczywiście do domknięcia miksu OZE i atomu konieczne będą elektrownie szczytowe. Ważne jednak, żeby były zasilane czystymi paliwami, np. syntetycznym metanem i biometanem wytwarzanym bez uszczerbku dla środowiska i bez niszczenia bioróżnorodności.
PEP 2040 zupełnie pomija konieczność rozwoju elektrowni szczytowo-pompowych, które mogłyby służyć jako magazyny energii i zmniejszyć zależność Polski od gazu. Na niedawnym połączonym posiedzeniu sejmowych komisji spraw zagranicznych, energii, klimatu i aktywów państwowych oraz ochrony środowiska poseł Maciej Konieczny z Razem wnioskował o zbadanie możliwości budowy takiej elektrowni w przyszłości w miejsce coraz bardziej problematycznej odkrywki Turów. Wiemy, że rząd rozważa podobną możliwość w Bełchatowie. Warto zbadać, na ile byłoby to możliwe również w innych kopalniach, w tym głębinowych.
Rząd pracuje nad strategią wodorową. Czy Polska powinna produkować wyłącznie zielony wodór, czy też skupiać się na innych „kolorach”?
Jeżeli mówimy o wyeliminowaniu paliw kopalnych, to nie ma sensu rozwijać technologii szarego wodoru, która się na nich opiera. Zastępujemy wtedy jedno paliwo kopalne drugim i udajemy, że jest czyste. Powinniśmy za to postawić na technologie tworzenia zielonego i różowego wodoru, czyli tego, który powstaje przy użyciu czystej energii: OZE i atomu. Niepokoi mnie, że rząd pracuje głównie nad planami wykorzystania rozwiązań wodorowych w transporcie. A przecież niewiele wskazuje na to, że szybko będziemy mieć np. masową produkcję aut o napędzie wodorowym. Choć może się mylę i w perspektywie 10 lat sytuacja się radykalnie zmieni.
W jaki sposób wykorzystywać technologie wodorowe?
Z pewnością warto je rozwijać również jako formę magazynowania energii. Nie jestem też pewna, czy powinniśmy go traktować wyłącznie jako finalny produkt, a tak zdaje się go postrzegać rząd, czy jako substrat do produkcji syntetycznego metanu. To drugie rozwiązanie, choć trudniejsze technologicznie, byłoby znacznie lepsze systemowo: umożliwiłoby wykorzystanie istniejącej infrastruktury przesyłu, magazynowania i spalania gazu ziemnego.
Według mnie, Polska powinna rozpocząć intensywne badania w dziedzinie produkcji paliw syntetycznych opartych na czystym wodorze. Centra badawcze i produkcyjne byłyby nie tylko dodatkowym impulsem dekarbonizacyjnym, ale też istotnym elementem sprawiedliwej transformacji w regionach powęglowych.
Chcę jednak podkreślić, że to wciąż rozwiązania, które wymagają lat badań. Natomiast z transformacją nie możemy czekać. Pracujmy nad nowymi rozwiązaniami, ale model energetyczny musimy zmieniać już teraz. I tu wracamy do tego, co dziś oferuje nam nauka, czyli wniosek jest prosty: tu i teraz bez atomu ani rusz.
Rozmawiał Michał Perzyński
Atom będzie elementem planu modernizacji USA prowadzonej przez Bidena