Dwa tygodnie po tym, jak administracja prezydenta USA Joe Bidena zrzekła się nałożonych przez Kongres sankcji na Nord Stream AG, prezydent Rosji ogłosił, że pierwsze połączenie podmorskiej linii jest ukończone i gotowe do testów. Władimir Putin wie jednak, że na taniec zwycięstwa jest jeszcze za wcześnie. W obliczu lawiny ostrych reakcji wobec uchylenia sankcji ze strony Kongresu USA i większości państw Europy Środkowo-Wschodniej oraz rozmów amerykańsko-niemieckich na temat złagodzenia potencjalnego negatywnego wpływu budowy gazociągu na Ukrainę, przyszłość gazociągu pozostaje niepewna – pisze Margarita Assenova z Jamestown Foundation.
Po ukończeniu, Nord Stream 2 przekieruje do Niemiec większość rosyjskiego gazu ziemnego przesyłanego obecnie do Europy przez Ukrainę – 55,8 mld m sześc. w 2020 roku (Naftogaz, 28 kwietnia). Kolejny nowy rosyjski gazociąg pod Morzem Czarnym, Turkish Stream, zaczął działać w styczniu 2020 roku i skierował już około 20 mld m sześc. gazu ziemnego wcześniej transportowanego gazociągiem transbałkańskim przez Ukrainę. Linia ta stała się zbędna i grozi jej likwidacja.
Ukraina może stracić prawie cały tranzyt rosyjskiego gazu i status ważnego międzynarodowego transportera gazu ziemnego, kluczowego dla Europy i Rosji. Konsekwencje dla bezpieczeństwa wynikające z takiej perspektywy są znacznie większe niż utrata 2,5 miliarda dolarów za tranzyt gazu rocznie. – Ukraińska sieć gazociągów jest uważana za kluczowy element systemu obronnego kraju, o ile pozostaje kluczem do rosyjskiego eksportu gazu do Europy – mówi Andrij Koboljew, były prezes Naftogazu.
Decyzja Kremla o budowie dwóch nowych rurociągów na Morzu Bałtyckim i Czarnym ma szeroki cel strategiczny. Ma ona skutkować ominięciem Ukrainy jako kraju tranzytu gazu, okrążeniem Europy Środkowo-Wschodniej w celu zdominowania rynku gazu i zduszeniem rozwoju rynku regionalnego oraz ograniczeniem alternatywnych dostawców gazu.
Putin brzmiał jednak bardziej pojednawczo, gdy omawiał przyszłość przesyłu rosyjskiego gazu przez Ukrainę, zwracając uwagę na pięcioletnią umowę Gazpromu z Naftogazem. Najwyraźniej Moskwa chce pozostawić otwarte drzwi do dalszego korzystania z ukraińskiej trasy, jeśli certyfikacja rurociągu będzie opóźniona lub zakwestionowana. Putin uznał, że gazociąg wchodzi w sferę unijnych przepisów dotyczących gazociągów. – Gazprom jest gotowy na dostawy, ale wszystko będzie zależeć od niemieckiego regulatora – powiedział.
Ograniczony przeszkodami prawnymi i perspektywą długiego procesu sądowego, Gazprom może nie mieć innego wyjścia i będzie musiał zgodzić się na dalsze korzystanie z ukraińskiego szlaku do eksportu określonych ilości gazu.
Niemcy mogliby zaoferować znacznie silniejszą ochronę Ukrainie, jeśli kanclerz Angeli Merkel uda się przekonać niemieckie firmy do znaczących inwestycji w ukraińskim sektorze zielonej energii. Niemcy były szczególnie zainteresowane wsparciem produkcji gazu wodorowego na Ukrainie, kalkulując, że ta może wyprodukować jedną szóstą gazu wodorowego potrzebnego do zielonej transformacji Europy – 7,5 gigawatów z 40 gigawatów zaplanowanych do wytworzenia w UE do 2030 roku.
Takie plany wymagałyby jednak znacznych inwestycji w przekształcenie sieci gazociągów tranzytowych gazu ziemnego na transport wodoru. Ogromne magazyny gazu na Ukrainie mogą służyć do przechowywania wodoru na potrzeby Europy. Co ważniejsze, takie przedsięwzięcie będzie wymagało od Niemiec sprzeciwienia się Moskwie i nie pozwoli Kremlowi decydować o zaangażowaniu Berlina w duże projekty na Ukrainie. I oczywiście nie może się to udać bez solidnego wsparcia Waszyngtonu.
Źródło: Jamestown Foundation
Marszałkowski: Złoty spaw nie kończy budowy Nord Stream 2 (ANALIZA)