icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Kostka: Czy Polskę stać na zabezpieczenie atomu?

Obecnie mamy wiele porozumień i organizacji międzynarodowych, które powstały po to, aby tworzyć rozwiązania w zakresie bezpieczeństwa jądrowego. Pojawia się pytanie, czy Polskę stać na to, aby nie zabezpieczać się przed skutkami ewentualnej katastrofy, jakkolwiek nieprawdopodobna by ona była? – zastanawia się Jakub Kostka ze Stowarzyszenia „Z energią o prawie”.

– Międzynarodowe regulacje w zakresie prawa atomowego są niezbędne, ponieważ wypadki jądrowe też mają taki charakter – takie słowa wypowiedział Rafael Mariano Grossi, dyrektor generalny Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej podczas webinarium „Prawo atomowe w praktyce”. Jest to bardzo ważne stwierdzenie, ponieważ odnosi się do największego zagrożenia, które niesie ze sobą energia jądrowa, czyli do katastrof, które swoim efektem mogą objąć terytorium kilku krajów.

Polacy wobec atomu

Polskie społeczeństwo zdążyło się już oswoić z myślą o powstaniu pierwszej elektrowni atomowej – przemawiają za tym wyniki sondażu, przeprowadzonego na zlecenie ministerstwa klimatu pod koniec 2020 roku, w którym aż 62 procent badanych pozytywnie odniosła się do energetyki jądrowej. Napawa to optymizmem, nie powinniśmy jednak zapominać o zagrożeniach, ani bagatelizować kwestii odpowiedzialności za powstałe szkody.

Jakie są zagrożenia?

W historii nie mamy zbyt wielu przypadków incydentów jądrowych, które urosły do miana katastrof. Niemniej te, które na taką nazwę zasłużyły, w swoich skutkach dosięgnęły kilku krajów. Koronnym przykładem jest oczywiście awaria elektrowni w Czarnobylu, która spowodowała wzrost aktywności radioaktywnych izotopów na terenie państw sąsiednich nawet o pół miliona. Jest to największa katastrofa jądrowa w historii, która stanowi zarazem najlepszy dowód na to, że takie wydarzenie nie jest zagrożeniem tylko dla kraju, na którego terenie nastąpi awaria, ale i dla wszystkich, które z nim sąsiadują.

Rozwiązania i zabezpieczenia

Należy zadać sobie w związku z tym pytanie: w jaki sposób państwa zabezpieczają się nawzajem przed podobnymi zdarzeniami?

Obecnie mamy wiele porozumień i organizacji międzynarodowych, które powstały właśnie aby tworzyć rozwiązania w zakresie bezpieczeństwa jądrowego, by pełnić funkcję prewencyjną i zabezpieczającą. Najważniejszym dokumentem, który reguluje kwestie związane ze szkodami jądrowymi oraz odpowiedzialnością za te nie, jest konwencja wiedeńska z 1963 roku, ostatni raz zaktualizowana protokołem zmieniającym w 1997 roku. Jest to absolutny fundament dla wielu państw europejskich w zakresie bezpieczeństwa jądrowego. To właśnie ten traktat reguluje kwestie tego, czym jest szkoda jądrowa, jakie dobra są przed taką szkodą chronione oraz kto jest za to wszystko odpowiedzialny.

W dużym skrócie konwencja obarcza winą za wszelkie wypadki elektrowni jądrowej osobę, która jest jej operatorem, niezależnie od tego czy będzie to osoba fizyczna, prawna, czy też organ państwowy.

Mówimy tutaj o szczególnym rodzaju odpowiedzialności. Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że odpowiedzialność dotyczy tylko czegoś, czemu jesteśmy bezpośrednio winni, jednak w przypadku awarii obiektu jądrowego nie możemy mówić o wyłącznie takiej odpowiedzialności. Byłoby to nieskuteczne z dwóch powodów: po pierwsze – nie zawsze będzie można wskazać winnego. Maszyny są wadliwe, niezależnie od tego, jak zaawansowane zabezpieczenia podejmiemy i ciężko przypisać takiej wadliwości konkretnego winnego. Drugi powód jest dużo bardziej pragmatyczny – suma odszkodowania za skutki katastrofy jądrowej przewyższają możliwości finansowe niemalże każdego człowieka na świecie. Dla przykładu: awaria japońskiej elektrowni atomowej w Fukushimie wygenerowała straty o wartości 188 miliardów dolarów!

SDR na wypadek katastrofy

Oczywiście sam specjalny typ tej odpowiedzialności nie rozwiązuje tego problemu sam z siebie. Na szczęście kwestia zagwarantowania wypłacenia odpowiedniego odszkodowania też została poruszona na łamach tej umowy międzynarodowej. Konwencja wiedeńska nakłada bowiem obowiązek posiadania przez operatora obiektu jądrowego ubezpieczenia, które nie może być niższe niż 150 mln SDR (Special Drawing Rights – Specjalnych Praw Ciągnięcia).

SDR są sztuczną, międzynarodową walutą, którą posługują się państwa w zakresie wzajemnego zabezpieczenia finansowego, powstałą w celu osiągnięcia niezależnego od zawirowań, kursów i kryzysów gospodarczych systemu wypłaty świadczeń między państwami.

Co to oznacza dla polskich aspiracji i w zakresie atomu? Z pewnością będzie to się wiązało z dodatkowymi kosztami. Polskie prawo atomowe, czyniąc zadość konwencji wiedeńskiej, której Polska jest sygnatariuszem, wprowadza dla zabezpieczenia finansowego od szkód jądrowych konkretne „widełki”. Ubezpieczenie obiektu jądrowego w ramach jednego zdarzenia nie może być bowiem mniejsze niż 300 milionów SDR, w ich równowartości w polskich złotych.

Z jednej strony jest to dodatkowy koszt, który trzeba ponieść tytułem dołączenia do panteonu państw, które opierają swoją energetykę na atomie, z drugiej zaś powinniśmy zadać sobie pytanie: czy stać nas, aby nie zabezpieczać się przez skutkami ewentualnej katastrofy, jakkolwiek nieprawdopodobna by ona była?

Logo ZEOP

Naimski: Atom da Polsce jedną czwartą energii

 

Obecnie mamy wiele porozumień i organizacji międzynarodowych, które powstały po to, aby tworzyć rozwiązania w zakresie bezpieczeństwa jądrowego. Pojawia się pytanie, czy Polskę stać na to, aby nie zabezpieczać się przed skutkami ewentualnej katastrofy, jakkolwiek nieprawdopodobna by ona była? – zastanawia się Jakub Kostka ze Stowarzyszenia „Z energią o prawie”.

– Międzynarodowe regulacje w zakresie prawa atomowego są niezbędne, ponieważ wypadki jądrowe też mają taki charakter – takie słowa wypowiedział Rafael Mariano Grossi, dyrektor generalny Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej podczas webinarium „Prawo atomowe w praktyce”. Jest to bardzo ważne stwierdzenie, ponieważ odnosi się do największego zagrożenia, które niesie ze sobą energia jądrowa, czyli do katastrof, które swoim efektem mogą objąć terytorium kilku krajów.

Polacy wobec atomu

Polskie społeczeństwo zdążyło się już oswoić z myślą o powstaniu pierwszej elektrowni atomowej – przemawiają za tym wyniki sondażu, przeprowadzonego na zlecenie ministerstwa klimatu pod koniec 2020 roku, w którym aż 62 procent badanych pozytywnie odniosła się do energetyki jądrowej. Napawa to optymizmem, nie powinniśmy jednak zapominać o zagrożeniach, ani bagatelizować kwestii odpowiedzialności za powstałe szkody.

Jakie są zagrożenia?

W historii nie mamy zbyt wielu przypadków incydentów jądrowych, które urosły do miana katastrof. Niemniej te, które na taką nazwę zasłużyły, w swoich skutkach dosięgnęły kilku krajów. Koronnym przykładem jest oczywiście awaria elektrowni w Czarnobylu, która spowodowała wzrost aktywności radioaktywnych izotopów na terenie państw sąsiednich nawet o pół miliona. Jest to największa katastrofa jądrowa w historii, która stanowi zarazem najlepszy dowód na to, że takie wydarzenie nie jest zagrożeniem tylko dla kraju, na którego terenie nastąpi awaria, ale i dla wszystkich, które z nim sąsiadują.

Rozwiązania i zabezpieczenia

Należy zadać sobie w związku z tym pytanie: w jaki sposób państwa zabezpieczają się nawzajem przed podobnymi zdarzeniami?

Obecnie mamy wiele porozumień i organizacji międzynarodowych, które powstały właśnie aby tworzyć rozwiązania w zakresie bezpieczeństwa jądrowego, by pełnić funkcję prewencyjną i zabezpieczającą. Najważniejszym dokumentem, który reguluje kwestie związane ze szkodami jądrowymi oraz odpowiedzialnością za te nie, jest konwencja wiedeńska z 1963 roku, ostatni raz zaktualizowana protokołem zmieniającym w 1997 roku. Jest to absolutny fundament dla wielu państw europejskich w zakresie bezpieczeństwa jądrowego. To właśnie ten traktat reguluje kwestie tego, czym jest szkoda jądrowa, jakie dobra są przed taką szkodą chronione oraz kto jest za to wszystko odpowiedzialny.

W dużym skrócie konwencja obarcza winą za wszelkie wypadki elektrowni jądrowej osobę, która jest jej operatorem, niezależnie od tego czy będzie to osoba fizyczna, prawna, czy też organ państwowy.

Mówimy tutaj o szczególnym rodzaju odpowiedzialności. Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że odpowiedzialność dotyczy tylko czegoś, czemu jesteśmy bezpośrednio winni, jednak w przypadku awarii obiektu jądrowego nie możemy mówić o wyłącznie takiej odpowiedzialności. Byłoby to nieskuteczne z dwóch powodów: po pierwsze – nie zawsze będzie można wskazać winnego. Maszyny są wadliwe, niezależnie od tego, jak zaawansowane zabezpieczenia podejmiemy i ciężko przypisać takiej wadliwości konkretnego winnego. Drugi powód jest dużo bardziej pragmatyczny – suma odszkodowania za skutki katastrofy jądrowej przewyższają możliwości finansowe niemalże każdego człowieka na świecie. Dla przykładu: awaria japońskiej elektrowni atomowej w Fukushimie wygenerowała straty o wartości 188 miliardów dolarów!

SDR na wypadek katastrofy

Oczywiście sam specjalny typ tej odpowiedzialności nie rozwiązuje tego problemu sam z siebie. Na szczęście kwestia zagwarantowania wypłacenia odpowiedniego odszkodowania też została poruszona na łamach tej umowy międzynarodowej. Konwencja wiedeńska nakłada bowiem obowiązek posiadania przez operatora obiektu jądrowego ubezpieczenia, które nie może być niższe niż 150 mln SDR (Special Drawing Rights – Specjalnych Praw Ciągnięcia).

SDR są sztuczną, międzynarodową walutą, którą posługują się państwa w zakresie wzajemnego zabezpieczenia finansowego, powstałą w celu osiągnięcia niezależnego od zawirowań, kursów i kryzysów gospodarczych systemu wypłaty świadczeń między państwami.

Co to oznacza dla polskich aspiracji i w zakresie atomu? Z pewnością będzie to się wiązało z dodatkowymi kosztami. Polskie prawo atomowe, czyniąc zadość konwencji wiedeńskiej, której Polska jest sygnatariuszem, wprowadza dla zabezpieczenia finansowego od szkód jądrowych konkretne „widełki”. Ubezpieczenie obiektu jądrowego w ramach jednego zdarzenia nie może być bowiem mniejsze niż 300 milionów SDR, w ich równowartości w polskich złotych.

Z jednej strony jest to dodatkowy koszt, który trzeba ponieść tytułem dołączenia do panteonu państw, które opierają swoją energetykę na atomie, z drugiej zaś powinniśmy zadać sobie pytanie: czy stać nas, aby nie zabezpieczać się przez skutkami ewentualnej katastrofy, jakkolwiek nieprawdopodobna by ona była?

Logo ZEOP

Naimski: Atom da Polsce jedną czwartą energii

 

Najnowsze artykuły