Rząd uważa, że budowa pierwszej polskiej elektrowni jądrowej może zostać ukończona w 2033 roku, bo atom to projekt skali podobnej do morskich farm wiatrowych. Ma także dać najtańszą energię z punktu widzenia kosztów całkowitych.
– Harmonogram zakłada 2033 roku i jest jak najbardziej do zrealizowania – zapewnia Tomasz Nowacki, dyrektor departamentu energii jądrowej ministerstwa klimatu. – Gdyby nie zła decyzja w 1990 roku (o anulowaniu budowy Elektrowni Żarnowiec – przyp. red.) mielibyśmy już energię jądrową. Za głupie decyzje trzeba płacić – przyznał.
– Wielkie farmy wiatrowe to podobna skala – przypomniał dyrektor Nowacki na falach Halo Radio. – W modelu kosztu całkowitego, który ponosi całe społeczeństwo i państwo energetyka jądrowa jest źródłem najtańszym, bo pozwala uniknąć emisji CO2 i innych gazów. To dywersyfikacja. Nie można opierać się na jednym źródle – ocenił rozmówca radio.
Aktualny projekt Programu Polskiej Energetyki Jądrowej zawiera analizę porównawczą kosztów całkowitych w polskiej energetyce przyszłości. – Rozwój dużo stabilniejszych, bardziej przewidywalnych morskich farm wiatrowych oraz wysoce dyspozycyjnych elektrowni jądrowych pozwala ograniczyć wzrost kosztów systemowych i środowiskowych do poziomu 8,3 mld PLN/rok w 2045 roku – czytamy w dokumencie. – Najwyższe koszty zewnętrzne, a zarazem tendencję do dalszego wzrostu, wykazują scenariusze zakładające brak rozwoju energetyki jądrowej. Scenariuszem o skrajnie wysokim koszcie jest scenariusz optymalizowany w modelu inwestorskim. Brak uwzględnienia kosztów systemowych przy doborze technologii powoduje wzrost kosztów zewnętrznych do poziomu 16,5 mld PLN/rok w 2045 roku.
Opracował Wojciech Jakóbik