Baca-Pogorzelska: Rynek powiedział górnictwu dość. Jeśli nie obligacje, to co?

13 listopada 2014, 11:40 Energetyka

KOMENTARZ

Wieża szybowa.

Karolina Baca-Pogorzelska

Górnictwo 2.0

No to stało się to, co stać się musiało – rynek powiedział górnictwu dość. Może jeszcze nie do końca, ale o tym się dowiemy niebawem. Po tym, jak JSW odstąpiła od planu emisji obligacji za 500 mln euro, papierów na 500 mln dol. nie wyemituje Kompania Węglowa. Teraz na swoje być albo nie być czeka Katowicki Holding Węglowy – jego zarząd za kilka dni zaczyna road show i niebawem dowiemy się, czy choć ta trzecia śląska spółka węglowa wyemituje swoje papiery za 500 mln euro.

Sprawa wygląda czarno jak węgiel. Od JSW banki zażądały obligacji na 10%, ale i popyt nie był nadzwyczajny (spółka podała w komunikacie, że rynek nie sprzyja emisji i być może wróci do tematu w 2015 r.). Zarząd Kompanii objechał USA, miał sprzedać pięcioletnie papiery (9%), ale okazało się, że nic z tego. Moje źródła twierdzą, że do domknięcia księgi zabrakło 125-150 mln dol, a deal był taki, że idzie albo wszystko, albo nic. Teraz „sprawdzam” musi powiedzieć KHW i tu opcje są dwie – albo europejskie banki, które nie zaangażowały się w JSW i KW, wyłożą kasę, albo – podobnie jak w przypadku JSW i KW – powiedzą Holdingowi „dzięki, ale węgiel to nie jest dla nas dobry biznes”. No chyba, że KHW pomoże list gwarancyjny Janusza Piechocińskiego, wicepremiera i ministra gospodarki…

Niestety ceny węgla kamiennego na świecie nie napawają optymizmem. To, że Ukraina woli rosyjski (!!!) węgiel od polskiego, też o czymś świadczy. To, ile czasu zarządy firm węglowych spędzają na walce z roszczeniami związkowymi, to także osobna historia. No i jeszcze to, co robi rząd. A górnictwu 280 mln zł dotacji z budżetu dla Spółki Restrukturyzacji Kopalń na likwidację Kazimierza-Juliusza wbrew pozorom wcale tak bardzo nie pomogło, jakby się mogło wydawać. Nie powinno to zresztą dziwić, bo kopalnie od lat są naprawdę w słabej kondycji, jednak dotychczas państwowy właściciel raczej bagatelizował wszelkie problemy. Zawsze przecież były jakieś wybory, które mogli storpedować górniczy związkowcy (o ile się nie mylę, to dziś górnictwo jest jedyną branżą, gdzie uzwiązkowienie przekracza 100%).

Reasumując – co oznacza brak emisji obligacji dla poszczególnych spółek?

JSW – tu na razie tragedii nie będzie, choć dzisiaj spółka wypunktowała np. wielkość swoich kosztów płacowych (miesięcznie na wynagrodzenia przeznacza ok. 220 mln zł, do tego wielkości roczne: koszt czternastki to ok. 255 mln zł, węgiel deputatowy dla pracowników 186 mln zł, węgiel emerycki 65 mln zł, piórnikowe 3,9 mln zł, bilety z Karty Górnika 3,1 mln zł, premia bhp i zadaniowa 108 mln zł, dopłaty do chorobowego 14,3 mln zł, korzystniejsze wyliczenia urlopu 24,1 mln zł, ok. 40 mln zł fundusz socjalny – podała rzeczniczka w komunikacie).

Katowicki Holding Węglowy – będzie mieć bardzo poważne kłopoty finansowe, ale nie planuję wyprzedzać faktów, więc dajmy mu szansę.

Kompania Węglowa – ją ratuje teraz, i to tylko na chwilę, Węglokoks, jeśli kupi faktycznie cztery kopalnie za 2,5 mld zł, jak planowano. Czy tak będzie? Przekonamy się lada moment, bo obie strony chciałyby sfinalizować transakcję do końca roku. Tyle, że KW nie ma już pieniędzy na wypłatę pensji w grudniu (o opłaceniu faktur dla dostawców sprzętu już nie wspomnę). A nad KW jak widmo krążą prawomocne wyroki sądu dotyczące ucięcia deputatu węgla emeryckiego… Być może WKS wpłaci jakąś zaliczkę i chwilowo uda się odroczyć wyrok, ale trzeba sobie w końcu głośno powiedzieć – Kompania Węglowa upadnie i to szybciej niż się nam wszystkim wydaje. Sprzedaż JSW kopalni Knurów-Szczygłowice i sprzedaż WKS czterech kopalń tylko odroczy wykonanie nieuchronnego wyroku. Zwolnienia i zamykanie kopalń są niestety nieuniknione – bez względu na to, które związki jaką szabelką (czy nawet armatą) zechcą sobie teraz wymachiwać. Sorry, ale taki mamy klimat. I wcale nie chodzi mi o jego ocieplenie… Ale nie podejmę się wróżenia z fusów i przypuszczeń, kiedy KW ogłosi upadłość, co to, to nie. Bo nie takie cuda w górnictwie widziałam.

Wnioski?

Zaprzepaszczono kilka ubiegłych lat, gdy można było jeszcze stosunkowo bezboleśnie restrukturyzować polskie górnictwo. Niestety teraz z nożem na gardle będzie naprawdę trudno. Nie, nie upadną wszystkie kopalnie, bo kilka z nich jest naprawdę dobrych, efektywnych i konkurencyjnych. Ale skończy się reanimacja trupa. Przepraszam za dosadność, ale jeśli nie chcemy powtórki ze stoczni, to ktoś wreszcie powinien mieć cohones i podjąć mądre choć trudne decyzje, skoro banki za żadne pieniądze (dosłownie) nie chcą ratować górnictwa. Inaczej będziemy mieć za chwilę 100 tys. bezrobotnych górników plus przynajmniej dwa razy tyle tych, co z nimi kooperują (polecam wnikliwie obserwować ruchy niektórych producentów maszyn górniczych…).

Źródło: Górnictwo 2.0