Baca-Pogorzelska: Sztuczna kolejka chętnych do Brzeszcz?

3 września 2015, 10:23 Energetyka

KOMENTARZ

KWK Brzeszcze.

Karolina Baca-Pogorzelska

Górnictwo 2.0

Z zaciekawieniem przeczytałam dzisiaj artykuł Barbary Oksińskiej w „Parkiecie” na temat potencjalnych chętnych do zakupu kopalni Brzeszcze. Nagle po ogłoszeniu przetargu przez SRK, do której obecnie należy najbardziej polityczna kopalnia w Polsce, okazuje się, że Tauron typowany do jej zakupu może mieć konkurencję. Co ciekawe od stycznia, gdy było wiadomo, że MSP szuka dla kopalni inwestora, nic się w tej sprawie nie ruszyło.

Tylko czy teraz będzie inaczej? Czy to tylko sztuczny tłok? Zwłaszcza, że mówimy o kopalni generującej największą stratę na każdej wydobytej tonie (to m.in. efekt gigantycznego podziemnego pożaru sprzed kilku lat).

Kopalnia Brzeszcze miała być wg rządowego programu naprawczego dla Kompanii Węglowej jedną z tych, która powinna zostać zamknięta. Ze względu na specyficzną sytuację zakładu (jedyna duża forma w okolicy, położenie w Małopolsce, nie na Śląsku, duży problem społeczny etc.) postanowiono spróbować znaleźć dla niej inwestora. Wstępnie zadeklarował się (sam?) Tauron, jeszcze w styczniu. Ale potem unikał tematu. W lutym pisałam w Obserwatorze Finansowym, że kopalnią może zainteresować się Synthos Michała Sołowowa, ponieważ do zakładów chemicznych rurociągiem z Brzeszcz płynie metan. Dzisiaj „Parkiet” pisze, że temat wrócił. Rozwiązanie to wcale nie byłoby nielogiczne. Zwłaszcza, że początkowo wstępne zainteresowanie Brzeszczami wyrażał też jeden z najbogatszych Polaków, Krzysztof Domarecki (Selena).

A media piszą jeszcze o zainteresowaniu czeskiego holdingu energetycznego EPH. To właściciel sprywatyzowanej kilka lat temu kopalni Silesia (niegdyś Brzeszcze i Silesia działały w Kompanii Węglowej jako kopalnia zespolona Brzeszcze-Silesia, liczono na to, że po sprzedaży przynoszącej straty Silesii Brzeszcze staną na nogi, ale tak się nie stało). Przyznam, że to bardzo ciekawa koncepcja. Powód?

Czeski koncern za niewielkie pieniądze kupił upadającą kopalnię z 738 pracownikami w 2010 r. Ale i ze złożem ok. 500 mln ton węgla (tyle, że na dużej głębokości). Dzisiaj kopalnia zatrudnia niemal dwa razy więcej ludzi, a Czesi zainwestowali w niej dobrze ponad 1 mld zł (m.in. modernizacja szybu oraz płuczki). Ba, PG Silesia stosunkowo szybko zaczęła wychodzić na swoje zero plus. I pewnie mogłaby się teraz chwalić zyskami, gdyby nie ratowanie państwowego górnictwa kosztem prywatnego… Ale to zostawmy. Jak słusznie zauważył w rozmowie z wnp.pl Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki ds. górnictwa,  teoretycznie w Brzeszczach EPH miałby nawet łatwiej niż w Silesii.

– Kopalnia ta jest po sporym wysiłku restrukturyzacyjnym. Ma  wprawdzie o połowę mniejsze zasoby węgla energetycznego niż Silesia, co przy rocznym wydobyciu rzędu 2,5 mln ton wystarczy na około 80 lat. Na kopalni Brzeszcze pracuje tylko jedna ściana, ale dwie następne są już rozcięte – powiedział Markowski.

Niepokoi mnie jednak jedno. O ile w Silesii związki zawodowe stawały na rzęsach, by znaleźć inwestora dla swojej kopalni, a gdy już był – zrezygnowały z wielu przywilejów, zgodziły się na system pracy zakładu 24/7 itp itd. tak takiej dobrej woli nie widzę niestety na razie w Brzeszczach. Cytowani przez „Parkiet” związkowcy mówią, że nie są zainteresowani prywatyzacją kopalni, bo resort skarbu obiecał im, że trafi do spółki energetycznej kontrolowanej przez państwo. Jeśli nadal będą się trzymać takiego myślenia, to moim zdaniem poważnie powinni być zainteresowani realnym zamknięciem swojej kopalni, bo nawet jeśli miałaby trafić do Nowej Kompanii Węglowej (o ile ta powstanie), to albo pociągnie nowy twór w przepaść, albo ktoś w końcu podejmie decyzję o postawieniu jej w stan likwidacji. A takie podejście związków zawodowych nie pomaga w szukaniu inwestora dla kopalni, w której na dzień dobry trzeba wydać przynajmniej 250 mln zł.