Baca-Pogorzelska: Górnicy w Warszawie nie pojadą do ministra, a do szpitala

22 lipca 2020, 07:30 Energetyka

Związkowcy, którzy żądali spotkania z premierem w sprawie sytuacji w branży, odrzucili zaproszenie na czwartkowe spotkanie w resorcie aktywów państwowych. Spora grupa pojedzie jednak do stolicy… oddać osocze do walki z koronawirusem – pisze Karolina Baca-Pogorzelska, współpracownik BiznesAlert.pl.

fot. Węgkoloks

Rozmowy i ego w kieszeni

W ubiegłym tygodniu napisaliśmy, że górnicza strona społeczna wystosowała list do prezesa rady ministrów Mateusza Morawieckiego oczekując rozmów z nim na temat sytuacji w kopalniach węgla kamiennego i ich przyszłości. W piśmie zaznaczyli, że nie chcą już rozmów z Jackiem Sasinem, wicepremierem i ministrem aktywów państwowych, bo z dotychczasowych nic nie wynika. Tyle tylko, że premier Morawiecki był akurat zaangażowany w negocjacje na unijnym szczycie, na którym zresztą m.in. ważyły się losy Funduszu Sprawiedliwej Transformacji dla regionów górniczych (dostaliśmy znacznie mniej niż mogliśmy) i trudno oczekiwać, żeby w tym czasie mógł zaplanować spotkanie z górnikami. MAP zaproponował im rozmowy 23 lipca w Warszawie, ale odmówili. Raz – bo nie chcą rozmawiać z MAP. Dwa – oczekiwali spotkania na Śląsku.

Niestety postawa i jednej i drugiej strony każe myśleć, że nikomu nie zależy na rozwiązaniu problemu, tylko na wzajemnym przerzucaniu się odpowiedzialnością. Tylko z tego niestety od wielu lat nic, ale to nic nie wynika. A sytuacja naprawdę robi się nieciekawa. Wczoraj pisałam, że import węgla spada i to dobra wiadomość, choć spada też udział węglowej energii w miksie energetycznym. Nie dodałam jednak, że rośnie import prądu. A to już dla naszych kopalń wcale nie jest dobra wiadomość. No ale póki nie doczekamy się Polityki Energetycznej Państwa do 2040 roku (PEP2040) nikt chyba nie będzie mógł z górnikami uczciwie rozmawiać. Choć biorąc informacje, które na temat NABE (Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego, która ma przejąć elektrownie na węgiel) podał niedawno Robert Tomaszewski z Polityki Insight, to chyba jednak czas najwyższy na poważne rozmowy i schowanie ego do kieszeni.

Mimo odrzucenia propozycji czwartkowych rozmów górnicy pojawią się w czwartek w stolicy.  Pierwsza grupa śląskich górników-ozdrowieńców wyleczonych z COVID-19 odda w czwartek 23 lipca osocze w Centralnym Szpitalu Klinicznym MSWiA w Warszawie. Nazajutrz zaś medycy dokładnie przebadają górników pod kątem zmian w organizmie jakie mógł pozostawić koronawirus. Bo choć zdecydowana większość górników chorowała bezobjawowo, to choroba mogła najpewniej zostawić ślady kardiologiczne czy w układzie oddechowym.

– Górnicy-ozdrowieńcy wiedzą, że ich osocze zawiera przeciwciała mogące uratować zdrowie, a nawet życie wielu osób. Tych, które chorobę przechodzą ciężej, są hospitalizowani, leżą pod respiratorami. Mimo że wspólna akcja medyków i górników nie spotkała się z aplauzem ze strony rządzących – co mnie dziwi i smuci jednocześnie – to dziś ta akcja wchodzi w decydującą fazę. Osocze będzie oddane. Górnicy i Ślązacy, choć tak bezpardonowo atakowani i hejtowani, wznoszą się ponad ten hejt. Bo ich osocze naprawdę może uratować ludzi. Ich własna krew, której nie można kupić, ani wyprodukować – mówi nam Patryk Kosela, rzecznik Sierpnia’80. – Nas, związkowców z „Sierpnia 80” rozpiera duma, że wraz z medykami z CSK MSWiA i przy akceptacji Polskiej Grupy Górniczej przeprowadzamy tę akcję. Akcję czynienia dobra. Górnicy i medycy, Śląsk i miasto stołeczne Warszawa. Dla zdrowia i życia innych, razem, wspólnie podczas pandemii koronawirusa – dodaje. Osocze górników – ozdrowieńców pobierają również szpitale w Katowicach i Raciborzu, ale to stołeczny zaproponował im dodatkową diagnostykę.

 

Baca-Pogorzelska: Koronawirus zatrzymał import węgla z zagranicy