Daty zamknięcia kopalń to kluczowy punkt negocjacji, który wczoraj opóźniał rozmowy na linii Śląsk–górnicy. A właściwie nie negocjacji, a interpretacji propozycji porozumienia, bo każda ze stron rozumie je inaczej. Kiedy będzie szansa na kompromis? Nie wiemy – usłyszałam z obu stron – pisze Karolina Baca-Pogorzelska, współpracownik BiznesAlert.pl.
Negocjacje a interpretacje
W samo południe – brzmi trochę westernowo, ale nie pierwszy raz – rozpoczęły się kolejne rozmowy o umowie społecznej rządu z górniczymi związkami zawodowymi. Szanse na jej podpisanie w lutym są niewielkie, co potwierdza ubiegłoroczne informacje o tym, że marzec jest bardziej prawdopodobną datą. Czy jednak rozmowy się nie przeciągną?
W poniedziałek po kilku godzinach rozmów nastąpiła przerwa, po której obie strony nie wskazywały szans na przełom. Związkowcy cytowani przez nettg.pl mówili o poprawkach, kropkach i przecinkach. Moi rozmówcy po drugiej stronie mówili, że droga do porozumienia jest daleka.
Wczoraj przez kilka godzin związkowa propozycja porozumienia była… interpretowana a nie negocjowana. – Wyjaśniamy sobie, co strony rozumieją w danych zapisach, a nie negocjujemy ich treści. To interpretacje, a nie negocjacje – usłyszeliśmy od uczestników spotkania. Wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń w poniedziałek w Katowicach mówił, że przedmiotem negocjacji będzie propozycja wysunięta przez stronę społeczną. Ale kiedy będą tego efekty? Tego nie wie nikt.
Strony ustaliły, że prace nad dokumentem znów odbędą się w grupach roboczych. A w nich stroną nie będzie już tylko ministerstwo aktywów państwowych, które odpowiada za górnictwo, ale także m.in. ministerstwo pracy oraz ministerstwo funduszy i polityki regionalnej oraz przynajmniej jeden marszałek – województwa śląskiego – choć nie wyklucza się np. udziału marszałka województwa małopolskiego (kopalnie Janina i Brzeszcze należące do Taurona). To o tyle ważne, że we wspomnianym Tauronie są zakusy do powołania pogotowia strajkowego (cała grupa energetyczna nie godzi się na konsolidację pod skrzydłami Polskiej Grupy Energetycznej).
Bloki tematyczne na rzecz górnictwa będą więc opracowywane w kilku grupach. – To trochę potrwa – można usłyszeć od uczestników rozmów. Udało się nam ustalić, że kością niezgody okazały się – bez zaskoczenia – daty zamykania poszczególnych kopalń. – Trzeba ustalić, czy są święte, czy najświętsze – powiedział jeden z uczestników. Wciąż nie ma również zgody co do tego, kto ma być sygnatariuszem ostatecznego porozumienia, w tym m.in. czy tylko marszałek województwa śląskiego będzie reprezentantem województw.
Jasne jest jedno. Rozmowy 25 stycznia, po dwóch tygodniach od ostatniej tury, nie przybliżyły stron do porozumienia, które według ustaleń z 25 września 2020 roku miało być gotowe do 15 grudnia 2020 roku.
Będzie ciąg dalszy rozmów o umowie społecznej. Związkowcy chcą powrotu do węgla w Ostrołęce